Wydaje się, że epidemia powoli daje się okiełznać, a kolejne gałęzie gospodarki zostają odmrożone. Otwarto restauracje, galerie i orliki. Wracają tez do gry nasi piłkarze, którzy jeszcze w maju rozegrają pierwsze spotkania w ramach Ekstraklasy.
Dziwny był to czas dla kibiców i zawodników. Wszyscy zdążyli się stęsknić za naszymi rodzimymi rozgrywkami podczas przerwy zimowej. W lutym wydawało się, że wszystko ruszy z kopyta, a tymczasem zatrzymało się w połowie marca. Strach, niepokój, sporo niewiadomych i najważniejsza kwestia - czy uda dograć się ten sezon. Wreszcie wielka ulga, gdy ogłoszono decyzję o powrocie Ekstraklasy oraz pierwszej i drugiej ligi do gry. Każdy kibic odetchnął i z niecierpliwością zaczął odliczać dni do pierwszego gwizdka. Jedni w międzyczasie podpatrywali wyniki badań poszczególnych zespołów, drudzy emocjonowali się zmianami na ławkach trenerskich. Spora liczba fanów oglądała kursy bukmacherskie na poszczególne spotkania, a najsprytniejsi postanowili przy okazji zdobyć KOD PROMOCYJNY STS. Przypomnijmy więc pokrótce, jak wygląda ogólna sytuacja w Ekstraklasie. Legia Warszawa wypracowała sobie dosyć solidną przewagę ośmiu punktów nad drugim w tabeli Piastem Gliwice. Tyle, że już w pierwszej, wznowionej kolejce przyjdzie jej się zmierzyć z ambitnym Lechem Poznań. Podopieczni Dariusza Żurawia udowodnili na wiosnę, że mogą być groźni dla każdego, a europejskie puchary są jak najbardziej w ich zasięgu. Tyle, że na rozgrywki międzynarodowe zęby ostrzą sobie jeszcze inne zespoły. Cracovia, Śląsk Wrocław, no i Pogoń Szczecin. Wydaje się, że kluczowe będą tu trzy kwestie. Kto lepiej przepracował wirusową przerwę w rozgrywkach, kto wytrzyma trudy intensywnych rozgrywek po dwumiesięcznej pauzie oraz kto lepiej wejdzie w tą przedziwną końcówkę sezonu. Różnice między zespołami są tak nieduże, że o końcowym sukcesie mogą zadecydować te słynne detale, które tak często wspomina Tomasz Hajto. W dole tabeli równie ciasno co w czołówce. Niby grubą kreską można oddzielić Koronę Kielce, Arkę Gdynia oraz, przede wszystkim, ŁKS Łódź. Tyle, że nasza liga nie raz udowodniła, że może być niesamowicie nieprzewidywalna. A jeśli dołożymy do tego dosyć niecodzienne okoliczności, w jakich przyszło je rozegrać, to ta nieprzewidywalność trzeba będzie podnieść do kwadratu. Trudno bowiem sądzić że Rycerze Wiosny, Arkowcy i Złocisto-Krwiści po to zmieniali trenerów, aby z nimi po cichu zlecieć do pierwszej ligi. Dodatkowym smaczkiem w Gdyni jest zmiana na fotelu właściciela, która może dodatkowo zmotywować zawodników do wyzwolenia dodatkowych sił w końcówce sezonu. Artykuł sponsorowany
źródło: artykuł sponsorowany
|
|