Niezwykłe piłkarskie widowisko zafundowały swoim fanom piłkarki Olimpii Szczecin oraz AZS-u Wrocław.

Kiedy po pierwszych 45. minutach zawodniczki schodziły na przerwę, wydawało się, że wszystko w środowym spotkaniu jest już rozstrzygnięte. Olimpia prowadziła zasłużenie i wysoko 4-1 i choć gra wrocławianek wcale nie wyglądała źle, nikt nie mógł przypuszczać, że w drugiej połowie nastąpi odrodzenie zawodniczek AZS-u.

W pierwszej części gry hattrickiem popisała się Roksana Ratajczyk. Bramkę dla Olimpii zdobyła także Aleksandra Sudyk. Wrocławianki odpowiedziały trafieniem Sylwii Matysik.
Druga połowa zaczęła się dość sennie, choć już z przewagą przyjezdnych. Sygnał do odrabiania strat dała w 59. minucie Dominika Grabowska, która bardzo pewnie wykonała rzut karny, podyktowany po zagraniu piłki ręką przez Weronikę Szymaszek.

W tym momencie wrocławianki wyraźnie nabrały wiatru w żagle i z coraz większą siłą napierały bramkę strzeżoną przez Weronikę Lichy. Prawdziwy koncert w ataku dała jedna z dwóch niewątpliwych bohaterek meczu Marta Cichosz. W niespełna osiemnaście minut ustrzeliła klasyczny hattrick, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 5-4. Na szczęście szczecinianki nie zamierzały się poddawać i od razu rzuciły się do odrabiania strat. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ponieważ już po kilkudziesięciu sekundach do wyrównania doprowadziła Roksana Ratajczyk, strzelając swoją czwartą bramkę w meczu i ustalając wynik zawodów na 5-5.
To nie pierwszy tak dramatyczny i bogaty w bramki mecz tych zespołów. W kwietniu 2015 roku AZS wygrał w Szczecinie 4-3, prowadząc już 4-1. Oba zespoły preferują ofensywny i widowiskowy futbol, co skutkuje wieloma bramkami i ciekawymi akcjami. Olimpia i AZS Wrocław udowodniły, że kobieca piłka może być ciekawa, emocjonująca, pełna zwrotów akcji i bramek. Środowy mecz mógł się podobać, ze względu na dużą ilość goli i ciekawych akcji oraz grę prowadzoną w przyjaznej atmosferze, pomimo wielu strać i sportowej walki. Właśnie taki obraz meczu może posłużyć jako dobra wizytówka polskiej Ekstraligi kobiet.

Kończąc należy zwrócić także uwagę na dobrą postawę trójki sędziowskiej. Prowadząca zawody Emilia Szymula dawała grać, nie nadużywała gwizdka i choć czasem budziło to zdziwienie i pewne zdenerwowanie piłkarek obu zespołów, wpłynęło pozytywnie na płynność gry i pozwoliło rozwinąć się piłkarskiemu widowisku.

źródło: własne