Zaczynał mecz w kwadracie dla rezerwowych, a ostatecznie poprowadził Morze do zwycięstwa. Mowa oczywiście o kapitanie szczecińskiego zespołu - Adamie Tołoczko, który już regularnie ratuje swój zespół z opresji.
Kapitan dziś w nietypowej roli, bo spotkanie z GTPS-em zacząłeś w kwadracie, a przyjęcie w pierwszych partiach było na niskim poziomie. To była decyzja trenera, a cały zespół wiedział o niej już od wczoraj. Mnie ta decyzja nie uraziła, myślę, że chłopaki też byli na to przygotowani. Widać, że możemy się uzupełniać zarówno z Maćkiem Naliwajko, jak i Danielem Zabłockim , który może przejść do ataku i widać, że trener z tego skorzystał.
Biorąc pod uwagę poprzednie Wasze pojedynki z GTPS-em można było wnioskować, że spokojnie powinniśmy zgarnąć tu trzy punkty. Jednak gorzowianie pokazali dzisiaj dobrą siatkówkę i musieliście się strasznie nakombinować, żeby to spotkanie wygrać.
Nikt nie liczył na to, że ten mecz sam się wygra. Wiedzieliśmy, że Gorzów ma „nóż na gardle”, bo ich celem jest awans, a już mają sporą stratę. Mieliśmy świadomość, że będą ryzykować zagrywką i w ataku. Niestety właśnie w tych elementach rozbili nas w pierwszym i trzecim secie. Było widać, że strasznie mocno bili zagrywkę, a my nie mogliśmy tego dobrze przyjąć. Jakie myśli pojawiły się w Waszych głowach, gdy w tie-break’u, przy zmianie stron przegrywaliście 5:8? Ten wynik był dla Was motywacją czy pojawiło się zwątpienie, że możecie już tego nie dogonić? Nie dopuszczamy do siebie takich myśli. Cieszy mnie fakt, że w naszej drużynie są zawodnicy, którzy nie odpuszczają. To nie są puste słowa, że gramy do końca - taki jest faktyczny stan rzeczy. Zawsze chcemy wygrać mecz, a dziś pokazaliśmy, że możemy niekorzystny wynik obrócić na swoją korzyść. GTPS wygrywał 12:7, zablokowaliśmy ich cztery raz z rzędu i udało nam się ich dogonić. Taka jest siatkówka. Myśleli, że uda im się te trzy punkty zdobyć za darmo, a my im na to nie pozwoliliśmy. Ta siła mentalna, którą pokazaliście w ostatnich punktach piątego seta, to efekt współpracy z Mają, trenerką mentalną? Pewnie tak, to dużo pomaga. Zbieramy się całą drużyną rozmawiamy o różnych problemach, o sytuacji w klubie, poruszamy kwestię zaangażowania na treningach i podczas meczów ligowych. Każdy, prosto w oczy, potrafi powiedzieć, że daje z siebie maksimum. Każdy z nas chce wygrywać i zrobić ten awans, o którym mówi się w kuluarach. Spotkania z Mają bardzo nam pomagają i dziękujemy jej za to, że jest z nami.
źródło: ksmorzebaltyk.pl/Jan Smoliński
|
|