Taką Spójnię aż chce się oglądać...
Stargardzka Spójnia niezbyt dobrze rozpoczęła sezon w pierwszej lidze koszykarzy. Biało-bordowi przegrali trzy starcia i przed tygodniem walczyli o przełamanie. Pierwsza victoria nadeszła, w środę pokonany został Basket Poznań i ten pracowity tydzień zachodniopomorscy koszykarze kończyli starciem z Legionistami, którzy należą do czołówki zaplecza Polskiej Ligi Koszykówki. Przed pojedynkiem fani gospodarzy liczyli na mały rewanż na drużynie, która ostatnio ma formę odwrotną do Spójni.
Biało-bordowi nie zawiedli swoich kibiców. Po zdecydowanie najlepszym występie w tym sezonie pokonali po dogrywce Legię Warszawę 82:80 i tym samym nieco sobie odbili zeszłosezonową porażkę w pierwszej rundzie play-off.
W wygranym starciu w Poznaniu można było zaobserwować, że rośnie forma Łukasza Pacochy. Nie inaczej było dzisiaj (24.10). Rozgrywający stargardzian bardzo dobrze rozpoczął także pojedynek przeciwko Wojskowym. Nie tylko perfekcyjnie przymierzał, ale także świetnie obsługiwał kolegów, szanując każdą piłkę. Choć w przekroju całego starcia skuteczność miał trochę mniejszą niż w pierwszej ćwiartce to jednak jego liczby z całego meczu są naprawdę imponujące: 27 pkt., 10 asyst, 8/15 z gry, 2/3 z zza linii 6,75m, 9/10 z wolnych, 4 przechwyty przy tylko 2 stratach to statystyki o wiele wyższe niż średnie w tym sezonie.
Łukasz był głównym motorem napędowym gry biało-bordowych, gdy był na parkiecie Spójnia była na plusie. Gdy odpoczywał goście zyskiwali, m.in. dzięki temu wygrali pierwszą kwartę 21:20. Wykazywał się też sporym sprytem, dzięki czemu często był faulowany i mógł stawać na linii rzutów wolnych. Przed przerwą zgromadził szesnaście oczek (dziesięć w drugiej kwarcie, sześć z rzutów wolnych) i to dzięki jemu miejscowi na odpoczynek schodzili przy prowadzeniu 39:34. W drugiej połowie Spójnia prowadziła nawet różnicą dwunastu oczek, jednak przewagę tą roztrwoniła. Goście nie tylko wyrównali, ale wyszli na prowadzenie. Regulaminowy czas gry zakończył się próbami trafienia zza linii 6,75m. Ponieważ w celności było remisowo to do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. O ile na początku brylował Pacocha to końcówka zawodów należała do Damiana Pielocha. Skrzydłowy zaliczył ostatnie trafienie w regulaminowym czasie gry a także pierwsze oraz ostatnie w dogrywce. Dzięki jego pięciu oczkom, czterem Soczewskiego oraz rzutom wolnym Bigusa gospodarze po pięciu minutach gry mięli o dwa punkty więcej niż rywale. Szalę no korzyść Legii próbował jeszcze odwrócić wracający do hali przy ulicy Pierwszej Brygady Adam Parzych. Jednak były gracz Spójni mimo, że rozegrał bardzo dobre zawody (16 pkt.) to jednak ostatniej trójki nie trafił... Spójnia Stargard Szcz. - Legia Warszawa 82:80 (20:21, 19:13, 17:18, 16:20, d. 10:8) Spójnia: Pacocha 27 (10 as., 4 przech.), Pieloch 15 (3x3, 4 str), Soczewski 14 (9 zb.), Bigus 7 (11 zb., 5 str., 2 bloki), Koziorowicz 6, Raczyński 6, Bodych 3, Pytyś 2, Wróblewski 2 Legia: Parzych 16 (3x3), Paszkiewicz 16 (4x3), Aleksandrowicz 12, Marcel Wilczek 11 (10 zb.), Linowski 10 (7 zb.), Łukasz Wilczek 6 (10 as.), Bierwagen 5, Kosiński 2, Trybański 2 (2 bloki), Andrzejewski 0, Malewski 0, Szumełda-Krzycki 0
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|