Pogoń Baltica poszła za ciosem. Żaden rywal nie straszny
Za nami już 18. kolejek PGNiG Superligi Kobiet. Na czele tabeli plasuje się Pogoń Baltica Szczecin. Przed sezonem nikt by nie powiedział, że to siódemka z Grodu Gryfa może piastować tak wysoką pozycję. Tymczasem szczecinianki idą jak burza. Ograły MKS Selgros Lublin i to na ich parkiecie, a tym razem poradziły sobie w arcyważnym spotkaniu przeciwko Startowi Elbląg. Czapki z głów przed tym, co w ostatnim czasie wyczynia Adrianna Płaczek. Aż prosi się dać jej szansę w reprezentacji Polski! Ale po kolei.
Pogoń Baltica rozpoczęła na miarę oczekiwań kibiców i sztabu szkoleniowego. Po 6. minutach szczecinianki prowadziły już 4:1. Niestety o kolejnym fragmencie rywalizacji ze Startem należy szybko zapomnieć, ale wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski. Granatowo-bordowe totalnie się zblokowały. Przez 9 minut nie trafiły do siatki ani razu i przegrywały mecz 4:5.
Siódemka z Grodu Gryfa przyzwyczaiła swoich kibiców nie tylko do zwycięstw, ale i do wychodzenia z nie lada opresji. Nie inaczej było i tym razem. Na parkiecie zameldowała się występująca z numerem dwa Moniky Bancilon. Błyskawicznie dała o sobie znać siła jej rzutu. Z drugiej linii trafiła aż 4-krotnie i odbudowała przewagę gospodyń. Po pierwszej połowie wynosiła ona trzy 'oczka' (14:11). Po zmianie stron znów przyszedł pewien poważny kryzys. Strata pięciu bramek z rzędu musiała boleć. To samo mogły jednak mówić przeciwniczki. Te bowiem zanotowały jeszcze gorszą serię. Między 38. a 49. minutą nie trafiły ani razu. Pogoń Baltica musiała to wykorzystać i wykorzystała. Start w ostatnich 10 minutach został sprowadzony do narożnika i dostawał cios za ciosem. Ostatecznie przegrał 24:20. Zwycięstwo właśnie taką różnicą goli jest o tyle istotne, że w przypadku zrównania się punktami, co przecież nie jest jeszcze niemożliwe, wyżej w tabeli będzie Pogoń. W dwumeczu ma bowiem lepszy stosunek bramek: 49:48.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|