ligowiec.net strona główna
redaktor dyżurny:
me
Wreszcie!
Wreszcie - chciałoby się wykrzyknąć wracając zmarzniętym po kolejnym meczu tzw. ostatniej szansy Błękitnych. Kibiców wiele kosztowała ta wygrana. Fatalne warunki pogodowe, padający śnieg, temperatura oscylująca w okolicach 2 stopni.
To wszystko kazało złorzeczyć PZPN-owi, że przeciąga kalendarz niemal do grudnia, co kończy się graniem przy takiej jak dzisiaj pogodzie. Ostatecznie wynik ocalił widowisko, a rozważania o zasadności rozgrywania spotkań o tej porze roku zeszła na dalszy plan. Tym razem dobra, zespołowa gra gospodarzy obrodziła w gole, które przyniosły nie tylko pozytywny wydźwięk estetyczny, ale i wymierny efekt punktowy. Ładna gra z Kotwicą, pozwalająca momentami dominować Błękitnym na boisku, na niewiele się zdała, gdy punkty potrzebne są niczym powietrze tonącemu, lecz ustawienie zawodników na boisku, dyscyplina taktyczna, kilka markowych zagrań zespołowych dawało podstawy do wiary, że w końcu nadejdzie ta chwila.
Chwila ta nadeszła dzisiaj, wykorzystując ewidentne rozprężenie w szeregach gości po ubiegłotygodniowej wygranej z wyżej notowanym rywalem. No i pogoda, potęgująca całosezonowe zmęczenie i zniechęcająca syte drużyny środka tabeli do podejmowania jakiegokolwiek wysiłku.

I połowa

Na skutek beztroskiej gry gości mecz był widowiskiem otwartym, w którym sytuacjami bramkowymi można by obdzielić niejedno spotkanie. Zaczęli Błękitni spychając rywala do głębokiej defensywy. W 4 minucie kąśliwie dośrodkowywał Magnuski wywalczając rzut rożny po interwencji Kasprzyka. Swoją obecność w powietrzu już w 5 minucie zasygnalizował Gutowski, minimalnie chybiając po rzucie rożnym. Ale już wtedy zastanawiała łatwość w jakiej doszedł do pozycji przy oddawaniu strzału. Gutowski w najpierw, a Wiśniewski w 6 minucie gry zakręcił Wawryką na własnym lewym skrzydle i dośrodkował płasko po ziemi, jednak nie było nikogo na przedpolu zdolnego zakończyć nieźle zaanonsowaną akcję. Obaj zawodnicy wymienieni zostali nieprzypadkowo. Obaj należeli do wyróżniających się graczy w przekroju całego spotkania. Im oraz Siwkowi w głównej mierze drużyna zawdzięcza zwycięstwo.

Goście byli w stanie odpowiedzieć sprytnym urwaniem się Ślęczki spod opieki po wrzucie z autu i dograniem do Głuszki w pole karne w pierwszych taktach meczu. W 11 minucie groźnie dośrodkowywał Kurzywilk z prawej flanki jednak przerzucił piłkę ponad Głuszką. Seria dwóch rzutów rożnych i to praktycznie wszystko co byli w stanie dziś pokazać goście w ofensywie. W defensywie zresztą było jeszcze bardziej opłakanie. Od 10 do 30 minuty przyjezdni mieli problem z wydostaniem się z własnej połowy, nie mogąc odebrać piłki krążącej od nogi do nogi pomiędzy gospodarzami.

Dominacja

W 9 minucie kąśliwym strzałem z 20 metrów próbował przetestować bramkarza Flis. Próbował, bo piłka przelatując obok słupka nie dała okazji Koziołowi do interwencji. Na lewym skrzydle klasą dla siebie był Wiśniewski, na prawym z kolei Siwek wchodzący w  zawsze ciekawe (choć nie zawsze udane) kombinacje z Więckiem. Często to Więcek dośrodkowywał wywiązując się z roli skrzydłowego, a Siwek w tym czasie pozycjonował się w polu karnym przeciwnika. Być może nie tyle wspomagając, co wyręczając bezbarwnego (który to już raz) Okuszkę. W 16 minucie napór trwał w najlepsze. Po kolejnym rzucie rożnym i niemożności wybicia przez gości piłki na bezpieczną odległość Liśkiewicz dogrywał do Siwka, którego przyblokowany strzał poprawiał Magnuski z linii pola karnego. W tej fazie gry przewaga Błękitnych osiągnęła apogeum. Przy bardziej zachowawczym ofensywnie Gutowskim (nie wliczając rogów) Siwek miał swój prime time. W 16 minucie po podaniu od Wiśniewskiego wywalczył rzut rożny. Kolejna akcja Błękitnych tym razem podsumowana tyleż mocnym, co nieprecyzyjnym strzałem Kazimierowicza sprzed linii pola karnego. Trzeba powiedzieć, że ten zawodnik miewał już lepsze dni w swojej karierze, i o ile nie można mu było odmówić ochoty do gry, to piłka nie zawsze była mu posłuszna. Być może po części na skutek zrytej korkami i wyślizganej śniegiem nawierzchni. Obrona gości z wcale nie najniższymi stoperami - Jackiem i Garzełem nie brylowała w dniu dzisiejszym w pojedynkach powietrznych. Do strzału głową dochodził nawet niziutki Wiśniewski, uderzenia na tyle dokładnego, że interweniować musiał Kozioł.

1-0

I wreszcie przychodzi ukoronowanie starań piłkarzy spod błękitnej gwiazdy. 22 minuta i jedna z popisowych akcji ćwiczonych żmudnie na treningach. Zaczęło się wszystko na prawej flance od Więcka, rozegranie przez środek z Flisem i podanie otrzymuje wchodzący w pole karne Siwek. Kozioł jeszcze próbuje interweniować, lecz wszystko działo się tak szybko i w sposób niezwykle płynny, że zasłonięty bramkarz zdołał piłkę trącić tylko kolanem, by ta nie widząc już innych przeszkód mogła się wtoczyć do bramki. Bramka Siwkowi należała się bezwzględnie, będąc wymownym podsumowaniem jego udanego wprowadzenia do zespołu i dobrej, stabilnej postawy od początku sezonu. Młodzieżowiec z Poznania nie tylko pozwolił wypełnić limity młodzieżowców w drużynie, ale i udanie zastąpił lukę po Kosakiewiczu.

Po strzeleniu bramki obraz gry o dziwo nie uległ zmianie. Dalej to Błękitni byli stroną dominującą, zamykającą Okocim na własnej połowie. Chwilę po zdobyciu gola ostre wstrzelenie piłki w pole bramkowe gości przez Siwka mogło przynieść skutek, lecz ani Okuszko, ani Wiśniewski nie zdołali przeciąć wślizgiem mocno nastrzelonej futbolówki. Ta w konsekwencji minęła bramkę Kozioła. W 26 minucie ponownie Siwek, tym razem w roli podającego, lecz strzał Wiśniewskiego bez zarzutu wyłapał bramkarz przyjezdnych.

Napór trwa nadal. Akcje toczyły się coraz bliżej bramki gości aż w 29 minucie Wiśniewski wepchnął wręcz futbolówkę do siatki z 6 metra, mimo rozpaczliwie interweniującego Kozioła. Nie zawsze, trzeba przyznać, dobra gra przynosiła efekty bramkowe, nie zawsze mimo udanych, składnych akcji udawało się postawić kropkę na „i”. Tym razem nie można było sobie wymarzyć korzystniejszego obrotu spraw. Po 30 minutach gry wyraźna przewaga gospodarzy znajdowała udokumentowanie w jakże korzystnym rezultacie. Rezultacie, który pozwalał na dalszą, spokojniejszą grę w gęstniejących z minuty na minutę warunkach pogodowych.

Chwila dla gości

W 31 minucie poza własną połową uaktywnili się goście. Działo się to po dość przypadkowym przechwycie w środku pola i ewidentnym błędzie na przedpolu Ufnala. Na szczęście niezastąpiony Liśkiewicz był tam gdzie być powinien i wzorowo zaasekurował bramkarza, udaremniając Głuszce dojście do piłki i oddanie strzału na pustą bramkę. I jeszcze w 34 minucie Ślęczka udanie dogrywając ze skrzydła na wchodzącego Głuszkę, rozgrzał blok obronny Błękitnych, który ponownie Liśkiewiczowi mógł zawdzięczać zachowanie na kolejne minuty czystego konta.

Każdy tylko nie napastnik

Końcówka I połowy to dalsze ataki gospodarzy. Do zdobycia trzeciej bramki ich intensywność nie malała. Po rzucie rożnym i wycofaniu Magnuskiego do Liśkiewicza na 18 metr ten ostatni próbował kropnąć jak z armaty, lecz piłka ewidentnie nie podeszła mu pod stopę kozłując tuż przed zawodnikiem. Na tle niezwykle dobrze dysponowanych kolegów, nieco mniej widoczny Magnuski próbował dogrywać do znajdującego się na wybornej pozycji Flisa, jednak piłka ostatecznie do niego nie dotarła. Starał się uderzać z dalszej odległości Wiśniewski, który swoją nadzwyczajną aktywność z I połowy przypłacił drobną zadyszką w drugiej i zmianą w 67 minucie. I wreszcie w 39 minucie gry, po idealnym dograniu z rzutu rożnego Magnuskiego, ponownie całkowicie sam główkujący z powietrza Gutowski zdobył swoją pierwszą w tym meczu bramkę. Znamienne, że z trzech bramek w I połowie żadnej nie zdobył napastnik. Może siła Błękitnych na tym polega, że moc ofensywna drużyny jest rozłożona w miarę równomiernie na kilku zawodników, co w razie niedyspozycji jednego pozwala na udane zastąpienie przez innych równie bramkostrzelnych graczy. Taki stan rzeczy dezorientuje również przeciwnika, nie mogącego skupiać swej gry obronnej na wyłączeniu li tylko napastnika. A tak było w Okocimskim. Wystarczyło staranne zaopiekowanie się rosłym Głuszką (brawo Liśkiewicz!), by w pełni zneutralizować zagrożenie ofensywne ze strony gości.

Taktyka

Podsumowując I połowę, ale i po trochu cały mecz, podkreślić należy rolę w końcowym sukcesie ustawienia Błękitnych. W porównaniu z meczem ostatnim na plac nie wyszedł jedynie Bednarski, a trener Kapuściński od pierwszej minuty postanowił dać jeszcze jedną szansę Okuszce. Ustawienie 4-4-1-1 z cofającym się do pomocy Magnuskim zdaje egzamin. Kluczem do zwycięstw okazała się druga linia Błękitnych z szybkimi skrzydłowymi. Tylko wciąż ci skrzydłowi nie mają do kogo dośrodkowywać. W dzisiejszym meczu było więcej skutecznej gry podaniami, z wycofaniem piłki do włączających się środkowych pomocników, nie cały ciężar gry spoczywał na skrzydłowych. Inna sprawa, że łatwo się grało z przeciwnikiem, który na wiele pozwalał, nie krył ściśle i nawet w polu karnym zostawiał dużo swobody. Słaby mecz rozegrali Lewiński, nie będący w stanie zatrzymać środkowych Flisa, czy Kazimierowicza. Kiepsko też wypadł Garzeł odpuszczający krycie w walce o górne piłki. Wawryka z kolei na prawej obronie niemiłosiernie był 'objeżdżany' przez Wiśniewskiego. Aż dziw bierze, że ten zawodnik pamięta jeszcze występy z Okocimskim w I lidze przed dwoma laty. Na reakcję trenera Kulawika nie trzeba było długo czekać. Dwie zmiany w przerwie meczu i trzecia po 15 minutach gry w drugiej połowie. Kształt drużyny przez cały mecz obracał się mniej więcej wokół 4-1-4-1 z cofniętym pomocnikiem Lewińskim i wysuniętym nieco Bryłą powyżej zasadniczej linii pomocy, co doskonale widać na diagramach załączonych do relacji. Zmieniona cała prawa flanka w przerwie meczu miała być remedium na nadaktywnego Wiśniewskiego. Skończyło się na tym, że Wiśniewski zmęczony zgasł. Zmieniony został w 67 minucie, a pałeczkę po nim przejął Gutowski nękając raz po raz już nie tylko wprowadzonych Pyciaka i Maślankę, ale również stoperów, schodząc wielokrotnie do środka. Trener Kulawik dokonał również roszad w ofensywie. Wprowadzając Dziadzię i przesuwając nieco wyżej do pary z rezerwowym, najlepszego obok Głuszki zawodnika gości - Wojcieszyńskiego, zyskał nieco jakości w ataku. Po trosze brak szczęścia, a częściowo zdecydowana gra w defensywie, szczególnie Liśkiewicza i Gutowskiego, nie pozwoliła na udokumentowanie choć jedną bramką ofensywnych wysiłków przyjezdnych.

II połowa

W drugiej połowie obraz gry siłą rzeczy musiał ulec zmianie. Nie da się prowadzić gry przez cały mecz na takiej intensywności. Do głosu zaczęli dochodzić goście, ale i tak nie stwarzali sobie na tyle sytuacji żeby można było mówić o zmianie drużyny dominującej. Między 60 a 70 minutą, pośród coraz gęściej sypiącego śniegu, mieliśmy istną nawałnicę akcji z obu stron, co ciekawe bez efektu bramkowego. Zanim Piwosze zdołali zaistnieć w drugiej odsłonie, niejako echem reminiscencji z pierwszej Błękitni kontynuowali ciąg na bramkę Kozioła. Strzelał z dalszej odległości Magnuski ponad bramką, a w 52 minucie, po rogu, do piłki po podaniu Więcka doszedł Liśkiewicz i jego strzał oddany w olbrzymim tumulcie (potęgowanym jeszcze błotem pośniegowym) niemal z linii bramkowej wygarnął Jacek. W 56 minucie wyręczyć kolegów z ataku postanowili obrońcy. Ciekawym lobem posłana piłka przez Garzeła za linię pomocy (i nawet obrony) mogłaby sprawić nie lada kłopot Ufnalowi, gdyby dosięgła zawodnika któremu była dedykowana. Futbolówki nie opanował Lewiński i Ufnal pozwolił jej opuścić plac gry. W 60 minucie zakotłowało się w polu karnym stargardzian: ostro i zdecydowanie wyblokował Wojcieszyńskiego Liśkiewicz. Zrobił to na tyle ostro, że pojawił się pretekst do podyktowania rzutu karnego. Skończyło się jednak tylko na protestach ze strony gości.

Nawałnica

W odstępie 4 minut między (62 a 66 minutą) mieliśmy do czynienia z istną wymianą ciosów. Przedstawiając sytuacje chronologicznie... Najpierw po wypracowaniu sobie dogodnej okazji do oddania piłki, Więcej podawał do wychodzącego na czystą pozycję Okuszki. Ten strzelając wprost w leżącego już niemal bramkarza, do swojej całosezonowej bezbarwności, dorzucił jeszcze nieskuteczność niegodną pozycji, na której występuje. Nie dość, że nie trafił to sprokurował kontrę, po której Wojcieszyński nie zdołał z ostrego kąta zaskoczyć dobrze interweniującego Ufnala. Za chwilę ponownie Okuszko znalazł się w pozycji tuż przed bramkarzem (po podaniu Wiśniewskiego) lecz tym razem nie doszedł do piłki uprzedzony przez Pyciaka. Widoczność była ograniczona przez gęstniejący śnieg i zapadający nieuchronnie zmrok nad stadionem. Nie przeszkodziło to jednak Błękitnym w usilnych dążeniach do ostatecznego pognębienia rywala. Po stracie Lewińskiego przy wyprowadzeniu piłki, Magnuski zagrywał do Więcka. Ponownie Magnuski, wpadając w pole karne, jednym zwodem minął bezradnego Garzeła i mając przed sobą już tylko Kozioła strzelił ponad poprzeczką. Goście tą okrutną wymianę ciosów zakańczyli golem. Golem nieuznanym, bo dobijający silny strzał Kurzywilka - Dziadzio był na spalonym. Co ciekawe piłkę do Kurzywilka z głębi pola dogrywał Głuszko, nominalny napastnik, znużony brakiem piłek dorzucanych w pole karne sam zdecydował się powalczyć o nie. Parę minut później zobaczyliśmy Ukraińca nawet w defensywie i nie było to bynajmniej przy rzucie rożnym.

Wydaje się, że ta wymiana ciosów, nie przynosząca rezultatu mimo podjętego wysiłku w walce o choćby honorowe trafienie, wyleczyła gości z dalszych prób konstruowania ataków. Konsekwencją chwil naznaczonych zwątpieniem były kolejne sytuacje stwarzane przez gospodarzy. W 68 minucie rajd z własnej połowy Gutowskiego, w którym mijał jak tyczki kolejnych Piwoszy, skończył podanie do Okuszki, który w wyrazie swej bezsilności „złapał” kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego. Kartka jak najbardziej słuszna, przypieczętowująca bezradność napastnika obdarzanego w wielu meczach zaufaniem przez trenera, jak się okazuje mocno na wyrost. Ponownie Gutowski dał znać o sobie strzałem sprzed linii 16 metrów po rzucie rożnym i dograniu od Więcka. O ile I połowa to rajdy zaczepne Siwka i sporo zamieszania z jego strony w szesnastce gości, to w drugiej chłopcy wymienili się rolami i to „Gutek” mógł dać upust swoim inklinacjom do gry ofensywnej. I jeszcze w 83 minucie w dogodnej sytuacji znalazł się zmiennik Wiśniewskiego - Zdunek. Zwlekał, czekał nie wiadomo za bardzo na co, aż nadbiegli (i tak mocno spóźnieni) okocimscy obrońcy.

4-0

Wreszcie w 85 minucie, co się nie udało z napastnikiem na boisku, udało się bez niego. Już po wejściu Bednarskiego, Gutowski podając do Flisa umożliwił koledze na dużym spokoju oddanie precyzyjnego strzału z lekko podkręconej piłki. Z takiej, z której w 9 minucie Flisowi nie udało się trafić, a tym razem owszem. Dzięki temu Flis, tworząc z Kazimierowiczem udany mariaż konstruktywno-destruktywny w środku pola, może z pewnością koniec rundy zaliczyć do udanych.

Goście walcząc o honorowe trafienie nie spodziewali się chyba, że spotka się to z oporem gospodarzy, takim jakby co najmniej chodziło o gola wyrównującego. Po kolejnej próbie w roli rozgrywającego Głuszki, piłkę uderzał Jacek, na tyle niecelnie jednak, że mógł ze spokojem wrócić na swoją pozycję w linii defensywnej.

Puenta

Puentą całego meczu była sytuacja wieńcząca dzieło z 87 minucie. Po strzale (dośrodkowaniu?) Magnuskiego piłkę dobijał nie kto inny jak Gutowski ustalając wynik meczu imponującym mokro-śnieżnym 5-0. Gutowski w ostatnich minutach pewnie interweniując głową pod własną bramką, skutecznie gasił w zarodku mrzonki przyjezdnych o bramce honorowej.

Cieszy zwycięstwo, cieszy gra, perspektywa powrotu do drużyny Fadeckiego i Wawszczyka również napawa optymizmem, choć pamiętajmy, że powrót do pełni formy, po tak długiej absencji wcale, nie musi być oczywisty jeśli, nie niemożliwy. Trzy punkty zainkasowane na tle słabo dysponowanego rywala sprawiło, że Błękitni mogli wreszcie rozwinąć skrzydła, pokazać trochę gry technicznej i uciec spod presji jaka z każdym meczem nad nimi gęstniała. Cieszy konsekwentnie dobra gra Siwka, na tyle dobra że każe się zastanawiać czy zawodnik ten dotrwa w Stargardzie do lata. Tradycyjnie udany mecz nestora stargardzkiej defensywy Liśkiewicza, podziw mógł budzić zmysł dryblerski Wiśniewskiego. No i Gutowski, którego dwa gole nie wzięły się z przypadku, choć po części były efektem słabej postawy całej prawej strony gości niezależnie od przeprowadzonych zmian w ich szeregach. Przewagę miejscowych dobrze oddaje równoczesny triumf w rzutach rożnych, choć nie już tak imponujący: 7-4.

Błękitni Stargard - Okocimski Brzesko 5-0 (3-0)

1-0 Siwek 22’
2-0 Wiśniewski 29’
3-0 Gutowski 39’
4-0 Flis 85’
5-0 Gutowski 87’

Błękitni: Ufnal - Siwek, Liśkiewicz, Pustelnik, Gutowski - Więcek, Flis (88’ Baranowski), Kazimierowicz, Wiśniewski (67’ Zdunek)- Magnuski, Okuszko (84’ Bednarski)
Okocimski: Kozioł - Wawryka (46’ Pyciak), Jacek, Garzeł, Kasprzyk - Lewiński - Kurzywilk (67’ Maślanka), Wojcieszyński, Bryła (46’ Dziadzio), Ślęczka (60’ Białkowski) - Głuszko

Żółte kartki: Okuszko (Błękitni), Dziadzio, Głuszko (Okocim)
ďż˝rďż˝dďż˝o: obserwacja własna

relacjďż˝ dodaďż˝: pka
 

II liga (2015/2016)
Błękitni Stargard Okocimski Brzesko
5 0
28-11-2015 13:00
widzów: 300
1:0 - 23' - Siwek
2:0 - 30' - Wiśniewski
3:0 - 40' - Gutowski
4:0 - 86' - Flis
5:0 - 88' - Gutowski
dodaj video
pokaż wszystkie zdjęcia
Błękitni: 1. Marek Ufnal - 23. Franciszek Siwek, 11. Maciej Liśkiewicz, 19. Tomasz Pustelnik, 24. Rafał Gutowski - 17. Maciej Więcek, 13. Maciej Kazimierowicz, 14. Bartosz Flis (89, 2. Patryk Baranowski), 27. Jakub Okuszko (85, 8. Patryk Bednarski), 16. Radosław Wiśniewski (69, 5. Bartłomiej Zdunek) - 20. Michał Magnuski

Okocimski KS: 30. Aleksander Kozioł - 4. Mateusz Wawryka (46, 16. Paweł Pyciak), 23. Radosław Jacek, 20. Arkadiusz Garzeł, 2. Mateusz Kasprzyk - 14. Konrad Kurzywilk (69, 21. Krystian Maślanka), 17. Patryk Bryła (46, 6. Wojciech Dziadzio), 18. Arkadiusz Lewiński, 10. Wojciech Wojcieszyński, 22. Aleksander Ślęczka (62, 8. Kamil Białkowski) - 11. Jurij Hłuszko

Żółte kartki: Okuszko (Błękitni), Hłuszko, Dziadzio (Okocimski) sędzia: Tomasz Białek (Drezdenko)

Dane pomogli uzupełnić: Tauri, Fosters15 - dziękujemy
uzupełnij dane + fotki + video + relacja

imprezę polecają
poleca osób: 2
KibicStarg... oldmen

video
fotorelacje
pokaż wszystkie zdjęcia (8)
KibicStargard (4)
pka (2)
Przemekkk (2)
relacje
Wreszcie! (pka)
Pojawił się płomyk nadziei (bialoniebiescy)
 
top komentarze
newsy:
1 » Myśla poszukuje sparing »
mecze:
18 » Ina Ińsko-Orzeł Wałcz
8 » Gryf Kamień Pomorski-Ch »
7 » Spójnia Świdwin-Radew B »
6 » Wołczkowo Bezrzecze-Mor »
2 » Kluczevia II Stargard-K »
1 » Wieża Postomino-Orzeł W »
1 » Pogoń Szczecin-Piast Gl »
1 » Odra Chojna-Gwardia Kos »
aktualnie na portalu
zalogowanych: 0
gości: 15
statystyki portalu
• drużyn: 3131
• imprez: 151775
• newsów: 78296
• użytkowników: 81232
• komentarzy: 1177644
• zdjęć: 903730
• relacji: 40699
Najwiďż˝kszy Skateshop w Szczecinie.


widzisz błąd na stronie - zgłoś go nam
© 2006-2024 - by ligowiec team
Polityka Cookies