O prezentach sędziowskich słów kilka
Przed meczem
Zarówno Pogoń jak i Wisła przystępowały do meczu jako drużyny, które w tegorocznych rozgrywkach upodobały sobie wyniki remisowe. Szczególnie Wisła na 5 rozegranych kolejek w 4 zainkasowała po punkcie. Słyszało się tu i ówdzie, że dni trenera Kazimierza Moskala są policzone, bo aspiracje w mieście duże, a wyników brak. Sytuację niewiele zmienił pojedynek z Pogonią, drużyna pozostaje w punkcie wyjścia, niewiadomych co do potencjału drzemiącego w tym składzie nie ubyło. Wisła wystawia co kolejkę tych samych 13 - 14 zawodników, trener Moskal - godny następca Władysława Smudy - lubi operować wśród znanych sobie i sprawdzonych nazwisk, więc i dzisiaj spośród tych co grają mniej zobaczyliśmy w pierwszym składzie jedynie Crivellaro, Brazylijczyka, który grając na „dziesiątce” stara się na zmianę z Popoviciem wypełniać lukę po Stiliciu.
Taktycznie Wisła ustawiona w również typowym dla siebie ustawieniu 4-2-3-1, którego całościową kompozycję można zobaczyć na diagramach zamieszczonych w części serwisu pn. „Fotorelacje”.
Personalia Jako że Pogoń również wybiegła we właściwie typowym dla siebie 4-2-3-1 mieliśmy starcie dwóch identycznych formacji taktycznych. Personalnie jednak w ustawieniu Portowców spore roszady. Przede wszystkim Akahoshi ustawiony głębiej w parze z Murawskim, a nawet niżej niego. Zapewne konkluzja po bezbarwnym występie Japończyka w Bielsku- Białej i szukanie dla niego nowego miejsca na boisku, miejsca w którym swobodniej mógłby operować piłką rozrzucając ją do kolegów z przodu - to zdawało się przyświecać trenerowi Michniewiczowi cofającemu Akahoshiego pod linię środkową. Środek obrony to z konieczności Matras w miejsce wypadającego na skutek niespodziewanej kontuzji z protokołu meczowego Fojuta. Formacja ofensywna również nie obyła się bez przetasowań, choć już nie tak jaskrawych. Małecki zawędrował na środek pomocy, jakkolwiek lepiej jego rolę na boisku oddaje pozycja podwieszonego pod Zwolińskim drugiego napastnika. Obok podobieństw w ustawieniu były jednak i pewne niuanse różnicujące oba zespoły. Przykładowo wspomniany Crivellaro. Grając na „dziesiątce” wyjątkowo często w I połowie cofał się po piłkę, starając się rozgrywać z głębi pola. Z różnym skutkiem, szczególnie w pierwszych 30 minutach wychodziło to nieźle, później ewidentne problemy z celnością zagrań przesądziły o wcześniejszym opuszczeniu placu. Odpowiednikiem Crivellaro w Pogoni był Małecki, który jak wspomniano, wykazywał zdecydowanie większy ciąg na bramkę od tendencji do schodzenia głębiej. Środek Z zawodników środka pola podobali się Murawski, największy z walczaków koła środkowego, i Mączyński, dużo widzący, umiejący wyjść z piłką dryblingiem na małej przestrzeni, zawodnik o mało imponujących warunkach fizycznych. Reprezentant kraju, który do kadry po powrocie z Chin wydaje się że ma zdecydowanie bliżej. Zresztą nie jedyny z dzisiejszych graczy występujących na boisku. Drugim był Guzmicz, stoper nieregularnie zasilający kadrę Węgier. Skrzydła W pierwszej części meczu szczególnie aktywna była lewa strona Wisły. Burliga na zmianę z Boguskim bombardowali Frączczaka akcjami oskrzydlającymi na tyle skutecznie, że kilka z nich kończyło się dośrodkowaniami. Wiele uwag można było wnieść do gry stoperów szczecińskich. Przynajmniej dwukrotnie najwyżej do główek w polu karnym wyskakiwali bardzo skoczny Guerrier i Jankowski. Co ciekawe dobry metr wokoło nich nie było nikogo, mogli więc za każdym razem komfortowo przymierzyć się do strzału. Kontry Mimo przewadze w posiadaniu piłki, Pogoń największe zagrożenie stwarzała po kontratakach. Inicjowane dokładnymi passami Murawskiego (niewidoczny Akahoshi) szybkie akcje Małeckiego, czy jak zawsze pełnego wigoru Frączczaka, kończyły się jednak na rosłych stoperach Wisły lub nieznacznie chybionymi strzałami. II połowa Druga odsłona przyniosła dwie dość odważne zmiany w składzie gospodarzy. Kompletnie bezbarwnego Lewandowskiego zamienił Murayama, a żeby jeszcze wzmocnić prawą stronę ofensywy Danielaka (grającego często centralnie) zmienił typowy szybki skrzydłowy Przybecki. Ustawienie drużyny nie uległo zmianie, za wyjątkiem przejścia Małeckiego ze środka na lewą stronę. Siła rażenia drużyny uległa wzmocnieniu, i czego można się było spodziewać - szczególnie w kontratakach. Co ważne, Małecki zaprzestając polowań na bramki za wszelką cenę zaczął umiejętnie dogrywać piłki kolegom. Przez znaczną część meczu miało się jednak wrażenie, że Pogoń tłukła głową w mur próbując sforsować obronę Wisły w jeden i ten sam sposób: ciągłymi dośrodkowaniami. Przy rzutach rożnych i wolnych Czerwiński i Matras podnosili prawdopodobieństwo wygrania głowy z rosłymi stoperami, ale z akcji prowadzonych flankami wrzucanie górnych piłek do osamotnionego Zwolińskiego mijało się z celem. Biedak ani razu nie sięgnął którejkolwiek długiej piłki, skutecznie odcinany od podań przez Głowackiego i Guzmicza. Nic dziwnego, że największe zagrożenie pod bramką Wisły przyszło po zagraniach ze skrzydła, czy to Przybeckiego, czy Nuńesa, ale zagrywanych właśnie po ziemi. Wisła w drugiej połowie też …. nastawiła się na grę z kontry. Stąd momentami mieliśmy mecz od pola karnego do pola karnego. Po wejściu Brożka najlepszy piłkarz Wisły na boisku - Jankowski, cofnął się na środek linii pomocy, gdzie równie udanie włączał się w grę kombinacyjną ofensywnego tria Wiślaków. Do tego niezwykle skoczny i zwinny Guerrier, który momentami jednak przesadzał z agresywnością swych zagrań, starając się nadrobić w ten sposób niedokładność własnych podań. Karne Obie bramki w meczu padły z rzutów karnych, co również w pewnym sensie wskazuje, że mieliśmy do czynienia z bardzo wyrównanym spotkaniem, w którym każda z drużyn miała swoje szanse i każda myliła się w najważniejszym momentach. Żadna natomiast nie zaprzepaściła szansy danej im przez sędziego. I o ile gol po rzucie karnym podyktowanym za faul na Jankowskim nie budził wątpliwości, to prawdziwą niespodzianką należy nazwać jedenastkę za rzekome przewinienie Burligi. Z perspektywy trybun biegnąc obok Burligi Przybecki zaplątał, potknął się o nogi obrońcy, a że było to na pełnej szybkości wyciągnął się jak długi. Sędzia nie był blisko tej akcji, a podświadomie może czując presję ze strony niepochlebnie skandującej jednoznaczne opinie na swój temat publiczności, chciał nieco poprawić nadwerężony w jej oczach wizerunek własnej osoby, stąd taka a nie inna decyzja podjęta niezwykle szybko, na gorąco i pod wpływem impulsu. Nie cieszy taki remis, nie chcemy tak zdobytych punktów dzięki li tylko uprzejmości sędziów niechcących się narażać na gniew gospodarzy lub zwyczajnie źle oceniających sytuację. Pogoń stać było na bramkę z gry w dzisiejszym meczu!
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pka |
|