W sobotnie popołudnie w Chociwlu miejscowy Piast podejmował płotowską Polonię. Tabela wskazywała, że to właśnie drużyna gospodarzy będzie faworytem tego meczu.

Piast nie przegrywa u siebie, ale w tym sezonie rozgrywki piątej ligi są tak wyrównane, że każdy wynik jest możliwy. Mecz w Chociwlu utwierdził to przekonanie. Mimo zwycięstwa gospodarzy, to zespół gości grał ładniejszą piłkę, stwarzał więcej sytuacji, ale wrócił do domu na tarczy.



Pika nożna jest najpopularniejszym sportem świata. Dlaczego? - wie to każdy prawdziwy kibic. Mimo, że wiele drużyn na papierze jest murowanym faworytem, wyniki i przebieg wydarzeń na boisku są nieprzewidywalne. Mecz w Chociwlu pokazał, że nie zawsze wygra drużyna w tym dniu lepsza, ale trzeba również być skuteczniejszy o jedną bramkę. Tę starą filozofię futbolu zastosowali w sobotę gospodarze.


Polonia rozpoczęła bardzo obiecująco. Już w pierwszej minucie bardzo groźnie uderzył z ok.20 metrów Bartosz Zajfert. Niestety minimalnie przestrzelił. W kolejnych minutach również to goście nadawali ton wydarzeniom na boisku. Jednak Piast ma w swoich szeregach bramkarza Ufnala, który nieprzypadkowo w przeszłości grał w drugiej lidze. Doświadczenie, opanowanie i umiejętności sprawiają, że jest to zdecydowanie najlepszy goalkeper w V lidze. Mając taką ostoję, Piast nie musi strzelać wielu bramek, żeby wygrywać mecze.
W 20 minucie ponownie szybka akcja Polonii, jednak Paweł Mirecki zbyt późno wystartował do piłki i zderzył się z bramkarzem gospodarzy. Po kilku minutach obaj jednak powrócili do gry, co miało bardzo duże znaczenie dla wyniku tego meczu. W pierwszej połowie gospodarze prawie nie istnieli na boisku. Oprócz jednego błędu Marcina Stopy w obronie wszystko funkcjonowało wśród gości jak należy. Gorzej było ze skutecznością w ataku. Groźne były rzuty rożne, jednak nie przyniosły zmiany rezultatu.



Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Polonia grała ciekawą, kombinacyjną piłkę, ale albo strzelała niecelnie albo bronił Ufnal. Dobrą sytuację miał Pokonieczny, groźnie grali Bartek Zajfert, Paweł Mirecki i Łukasz i Michał Szwakowie. W końcu Łukasz pięknie pociągnął lewym skrzydłem dokładnie dośrodkował do swojego brata bliźniaka, a ten w sobie tylko wiadomy sposób przestrzelił. Chwilę potem ta właśnie niewykorzystana sytuacja się zemściła. Błąd Sebastaiana Woźniaka i Piotra Ślęzaka wykorzystał Przybyła i wyprowadził na prowadzenie drużynę Piasta. Była to do 76 minuta pierwsza groźna sytuacja gospodarzy. Skuteczność godna pochwały. Polonia próbowała zmienić sytuację na boisku. Trener Józef Andrzejewski dokonywał roszad w składzie i mało brakowało a przyniosłyby one efekt. W ostatniej minucie strzał jednego z graczy Polonii poszybował nad bramką a uderzenie z wolnego Kazimierza Karczewskiego pewnie wyłapał Ufnal. Bramkę zdobyli natomiast gospodarze, ale na szczęście dla gości ze spalonego.



Komentarz jaki się nasuwa jest taki, że lepszy w tym dniu zespół poniósł porażkę. Piast wykazał się 100% skutecznością i zdobył kolejne trzy punkty na swoim boisku. Miejmy nadzieję, że w zawodnikach Polonii obudzi to sportową złość i już w sobotę w meczu z Odrą Chojną znów pokażą piękną grę, ale również skuteczność.