Hutnik pokonuje Świt
Dzisiaj na boisku w Stołczynie odbyło sie spotkanie derbowe pomiędzy odwiecznymi rywalami z dzielnicy Północ. Przed spotkaniem gospodarze prowadzili w ligowej klasyfikacji, natomiast podopieczni Artura Malińskiego zajmowali dziesiątą pozycje. Spotkanie rozpoczęło się od obustronnej próby sił, w której żadna z drużyn nie osiągnęła zdecydowanej przewagi. Jednak z biegiem czasu ambitnie grający Skolwinianie zaczęli przejmować inicjatywę. W jednej z akcji w polu karnym rywali faulowany był, wychodzący na czystą pozycję Marcin Ratkowski, jednak arbiter nie dopatrzył sie przewinienia... Niestety tego dnia sędziom dość często zdarzało się podejmowanie błędnych decyzji. Kolejną sytuację dla Świtowców miał Tomasz Danikiewicz, po którego strzale piłka minimalnie minęła bramkę "Huty". Niestety mający więcej z gry Świtowcy, zostali skarceni w 35 minucie spotkania. Akcje lewą stroną przeprowadzili Józef Gawron oraz Wojciech Gunia i ten drugi posłał piłkę w pole karne, a nadbiegający Radosław Marcyniuk uprzedził Damiana Mazura i posłał futbolówkę obok bezradnego golkipera Świtu. Od tego momentu gra bardziej się wyrównała, a do ostatniego gwizdka sędziego w pierwszej części gry żaden z zespołów nie stworzył klarownej sytuacji.
Po zmianie stron obraz gry wyglądał podobnie. Świtowcy musieli zagrać w tej części bardziej ofensywnie, jednak o mało co nie zemściło się to zdobyciem kolejnej bramki przez Hutnika. Jednak ofensywni gracze HKS w przeciągu 10 minut wykazali się niezwykłą nieudolnością strzelecką i w 100% sytuacjach popełniali fatalne kiksy. Po tym okresie gry do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni, którzy na początku decydowali się na strzały z dalszej odległości. Z minuty na minutę dojrzały wiekowo zespół HKS-u coraz bardziej opadał z sił, co starali się wykorzystać goście. Po jednej z akcji prawą stroną Pawła Paszkowicza zakończonej strzałem cała ławka rezerwowych ze Skolwina poderwała się, jednak piłka minęła nieznacznie słupek bramki HKS-u. Kolejną świetna sytuację miał Dawid Maliński, który z około 10 metrów trafił w bramkarza przeciwników. Podopieczni trenera Zbigniewa Gumiennego nie pozostali jednak do końca dłużni i po jednym z kontrataków piłkę ofiarną interwencją z linii bramkowej wybił Mariusz Kamiński. Po chwili z dośrodkowaniem mija się bramkarz Hutnika, a futbolówkę strzałem głową do pustej bramki kieruje popularny Rooney - niestety bramkarza ratują obrońcy. Trzeba przyznać, iż gracze ze Stołczyna mieli tego dnia naprawdę wiele szczęścia. Po kilku minutach arbiter kończy spotkanie i ambitnie grający Świtowcy muszą pogodzić się z bolesna porażką. Sprawiedliwym wynikiem bez wątpienia byłby remis, jednak futbol niejednokrotnie potwierdził już, że do sprawiedliwych nie należy. Gracze ze stadionu przy ulicy Nehringa zagrali mądrze, jednak Skolwinianie rozegrali również bardzo dobre zawody, jednak najzwyczajniej w świecie zabrakło im szczęścia. W pierwszej części gry miał miejsce jeszcze nieprzyjemny incydent na trybunach stadionu. Swój zespół w wielkich derbach przybyła dopingować najwierniejsza grupa fanów Dumy Skolwina, którzy zostali zaatakowani przez miejscowych. Niestety organizatorzy w żaden sposób nie zadbali o bezpieczeństwo kibiców, którzy przybyli tego dnia na stadion Hutnika, a dopiero interweniująca policja zażegnała całe zajście. Po tym kibice gospodarze wyzywali jeszcze obraźliwie przez megafon przyjezdnych z sąsiedniego osiedla. relacjďż˝ dodaďż˝: switowiec |
|