Niezły mecz, ale bez happy endu
Krispol Września ponownie okazał się zbyt mocny dla drużyny Espadonu Szczecin. Tym razem zawodnicy Przemysława Michalczyka musieli uznać wyższość rywali w Pucharze Polski 2:3(25:19; 14:25; 23:25; 25:23; 12:15). Jest to już czwarta porażka z rzędu szczecinian.
W pierwszym secie to Espadon narzucił swój styl gry i gładko wygrał do 19. W drugim role zupełnie się odwróciły. Szczecinianie zatrzymali się na 14 punkcie, gdy rywale mieli ich 20. Nie byli w stanie zrobić już przejścia, gdy z drugiej strony zagrywał Damian Dobosz. Trzecia partia padła również łupem Krispolu, a kontuzji doznał rozgrywający Mateusz Leszczawski i wydawało się, że będziemy świadkami powtórki z ligowego spotkania. Szczecinianie pokazali jednak charakter i wolę walki doprowadzając do tie-breaka.
W piątego seta lepiej weszli gospodarze. Prowadzili 3:1 po ataku Łukasza Pietrzaka, a zmienili strony przy stanie 8:6 po bloku na Marcinie Iglewskim. Niestety końcówka należała już zdecydowanie do przyjezdnych. Krispol odskoczył na cztery punkty(9:13) i nie pozwolił sobie wydrzeć zwycięstwa w tym spotkaniu.
- Mimo porażki dostrzegam wiele plusów w tym meczu. Pokazaliśmy walkę, której zabrakło w ostatnim meczu i bardziej stabilną grę na przestrzeni całych setów. Szkoda, że nie wytrzymaliśmy do końca. Trzeba jednak przyznać, że Września to klasowa drużyna. Po ich stronie było doświadczenie co było bardzo mocno widać chociażby w tie-breaku. Był to niezły mecz, który mógł się podobać. Szkoda, że zabrakło happy endu. - ocenił zaraz po meczu szkoleniowiec Espadonu, Przemysław Michalczyk. Espadon: Leszczawski, Pietrzak, Nowak, Gałązka, Orłowski, Wołosz, Filipowicz(libero) oraz Tołoczko, Kwiecień, Markiewicz
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Voltair |
|