Pokazali myśliborski charakter
Do 88. minuty mogło się wydawać, że twierdza Myślibórz - po 14. ligowych meczach bez porażki przed własną publicznością - w końcu zostanie zdobyta. Tak się jednak nie stało. Co więcej, Osadnik nie dość, ze wyrównał, to jeszcze w 93. minucie strzelił zwycięską bramkę.
Tym niemniej trzeba przyznać, że to był jeden z najsłabszych meczów podopiecznych Roberta Dudka, a przynajmniej najgorsze pierwsze czterdzieści pięć minut u siebie w rundzie jesiennej. I nie zmienia faktu to, że myśliborzanie przystąpili do spotkania z Kluczevią Stargard Szczeciński w niepełnym składzie (z dwoma pomocnikami i napastnikiem w obronie), a stan murawy w Myśliborzu nie pozwalał na szybką i kombinacyjną grę, którą preferuje beniaminek IV ligi.
Emocje przez dziesięć minut
Przed przerwą gospodarze nie podjęli walki, choć to oni pierwsi stworzyli sobie groźną sytuację. W 12. minucie Paweł Myszkowski zagrał z rzutu wolnego na głowę Jacka Jareckiego, ale ten minimalnie chybił. Trzy minuty później stargardzianom należał się rzut wolny tuż przed linią pola karnego - i co najmniej żółta kartka dla Łukasza Małowieckiego - ale nie wiedzieć dlaczego, gwizdek arbitra Macieja Piłatowskiego milczał (sam Małowiecki odniósł kontuzję). Nie był to zresztą ostatni błąd popełniony przez trójkę sędziowską. Ci mylili się dość często w obie strony, przez co gorąco było nie tylko na boisku, ale i poza nim. W 18. minucie do piłki z rzutu wolnego nie wyszedł Artur Ziętek (oślepiło go słońce), ale z prezentu bramkarza nie potrafił skorzystać jeden z piłkarzy Kluczevii. Minutę później bramkarz Osadnika zrehabilitował się, broniąc silny strzał z ostrego kąta zawodnika ze Stargardu. Na tym jednak emocje w pierwszej połowie skończyły się. Cała druga połowa dla Osadnika Druga połówka to już totalna dominacja myśliborzan. W 50. minucie Piotr Gajewski po podaniu Jareckiego strzelił bramkę, ale sędzia odgwizdał spalonego. Cztery minuty później Łukasz Koneczek drugi raz umieścił piłkę w siatce, ale... zdaniem arbitra po raz kolejny na ofsajdzie był Gajewski. W międzyczasie na prowadzenie mogli wyjść goście, ale gracz Kluczevii przestrzelił w sytuacji sam na sam z golkiperem Osadnika. W 60. minucie ponownie bliski zdobycia bramki głową był Jarecki, ale i tym razem zabrakło szczęścia. Przewaga miejscowych stawała się coraz większa. W 65. minucie futbolówka, po zagraniu Jarosława Norsesowicza, wylądowała na słupku bramki przyjezdnych. Minutę później uderzenie z półwoleja Koneczka było mininalnie niecelne. I kiedy wszyscy spodziewali się gola dla Osadnika, z bramki mogli się cieszyć stargardzianie. Jej autorem był... Dudek, który tak niefortunnie wybijał piłkę, że wpakował ją do własnej bramki. W 74. minucie padł w polu karnym Marcin Gajewski, ale Piłatowski znów nie użył gwizdka. Trzy minut później jeden z zawodników Kluczevii wybił piłkę z linii bramkowej po uderzeniu Pawła Rostkowskiego. Stargardzianie sami też mogli strzelić. Nieudanej, według sędziego, pułapki ofsajdowej Osadnika nie wykorzystał jednak jeden z piłkarzy Kluczevii, posyłając futbolówkę w boczną siatkę. Wreszcie nadeszła wspomniana już 88., a później 93. minuta. Najpierw Jarecki uderzył nie do obrony z pięciu metrów, a następnie Piotr Gajewski z jeszcze bliższej odległości wepchnął piłkę do siatki. I tak oto to myśliborzanie, a nie stargardzianie schodzili z murawy z podniesionymi głowami. Osadnik Myślibórz - Kluczevia Stargard Szczeciński 2:1 (0:0) Bramki: Jarecki, Gajewski P. MKS Osadnik: Ziętek - Gajewski M., Małowiecki (Jodko), Dudek, Boroń - Koneczek - Plackowski (Fiałkowski), Myszkowski, Norsesowicz (Rostkowski), Jarecki - Gajewski P.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: szlemiel |
|