Wrażenia z wyjazdu...World League 2007 Katowice
Kilku moich znajomych mówiło mi "po co jedziesz taki kawał drogi ? Przed telewizorem będziesz miał to samo". Ale to nie było to samo...W żaden sposób nie da się porównać siedzenia przed TV w kapciach do uczestniczenia w tej imprezie osobiście i zobaczenia tego wszystkiego co tam się działo na własne oczy...
Atmosfera panująca przed i w "Spodku", setki ludzi przewijających się przez miasto w koszulkach reprezentacji, kilkadziesiąt stoisk z koszulkami, trąbkami, szalikami i innymi gadżetami... Wszyscy kibice rozśpiewani, uśmiechnięci i większość w biało-czerwonych barwach... Jak już znaleźliśmy się z Kasią i Paulą w środku sali godzinę przed pierwszym meczem, sala zaczęła się powoli zapełniać by o godzinie 17 w chwili rozpoczęcia meczu Brazylia-Rosja zapełnić się prawie po brzegi...Pierwszy mecz wspaniały...Brazylijczycy niesamowicie skoczni...Jak oglądałem zdjęcia z gazet, na których niektórzy siatkarze skakali do bloku lub ataku i głowa znajdowała się powyżej siatki myślałem że to złudzenie na skutek tego że fotograf był powyżej siatki...Ale to nieprawda...Oni tak naprawdę skaczą... Nieprawdopodobnym jest również to, że w meczach na takim poziomie nikt nie wykonuje zbędnych ruchów...poza libero nikt tak nie "gryzie parkietu"... Każdy się znajduje akurat tam gdzie powinien i wykonuje swoje zadania perfekt... Jest doskonałe przyjęcie, rozegranie, wspaniale chodzi blok (Gustavo jest niesamowity w tym elemencie)...Ten mecz zasłużenie wygrała Brazylia i więcej na temat meczu nie ma co pisać, bo to akurat w telewizji można było zobaczyć... Prawdziwe apogeum miało dopiero nadejść z chwilą pojawienia się na parkiecie głównych aktorów tego dnia - czyli naszej reprezentacji... I tak też było... Wspaniała oprawa przedmeczowa w wykonaniu prowadzącego imprezę, gra świateł, wybiegnięcie naszych chłopaków przy zgaszonym świetle, hymny narodowe a przede wszystkim najważniejsi aktorzy tego wydarzenia czyli nasza wspaniała publiczność i siatkarze nie zawiedli... Czymże byłby ten mecz bez naszej publiczności... to prawda że są najlepsi na świecie... Przyznam szczerze że "Pieśń o małym rycerzu" live robi niesamowite wrażenie... W przerwach można było przy odrobinie szczęścia zrobić sobie zdjęcie z którymś z uczestników finału lub złowić autograf...Skorzystała na tym moja małżonka i córka robiąc sobie pamiątkowe fotki z Nikołowem z Bułgarii oraz Antiguą i Granvorką z reprezentacji Francji...Zrobienie zdjęcia z reprezentantem Polski lub Brazylii graniczyło z cudem ;-) Przebicie się przez tłum rozwścieczonych i rozhisteryzowanych fanek było po prostu niemożliwe... Bezpośrednio na hali w trakcie przerwy spotkałem nasze lokalne szczecińskie gwiazdy z SALPSU i Morza (Pablo-Enea, Paweł-SKP Sidor, Agata-ZNP, Michał Gogol) których serdecznie pozdrawiam... Podsumowując wyjazd był rewelacyjny... było wspaniale i nie spodziewałem się, że będę miał tak udane zakończenie urlopu... relacjďż˝ dodaďż˝: soho |
|