Sensacyjnie zakończyło się drugie spotkanie Pogoni Baltica Szczecin z mistrzem Polski - MKS-em Selgros Lublin. Sensacyjnie również dlatego, że w sobotę szczecinianki zostały pozbawione jakichkolwiek złudzeń, kto jest lepszy. Rewanż przyniósł nieoczekiwany przebieg. W ostatnich akcjach Pogoń niosła niezawodna Agata Cebula - wczorajsza solenizantka, która w końcowych minutach aż 4-krotnie była lepsza od bramkarki lublinianek. Świetnie spisał się jednak cały zespół pieczętując swój historyczny awans do Final Four pucharu Polski! Co ciekawe MKS na własnym terenie przegrał dopiero pierwszy raz w tym sezonie!

Spotkanie rozpoczęło się bardzo podobnie, jak to sobotnie. Różnica polegała na tym, że pierwsze wynik meczu otworzyły tym razem zawodniczki ze Szczecina. Pierwsza na listę wpisała się Małgorzata Stasiak. Zaraz po tym najpierw żółty kartonik, a za chwilę na ławkę kar powędrowała Hanna Yashchuk. O dziwo to nie wpłynęło na przyjezdne negatywnie. Straciły tylko jedną bramkę. Na taki efekt wpłynęła niezwykle 'szczelna' obrona Pogoni, przez którą lublinianki nie potrafiły się przedrzeć. Rezultat na tzw. 'styku' utrzymał się do 17. minuty zawodów. Niemniej jednak prowadzenie posiadała siódemka Adriana Struzika.

Odjazd rozpoczął się właściwie od momentu, kiedy na ławkę kar powędrowała Dorota Małek (19. minuta). Zaraz po chwili gola trafiła Agata Cebula i było 4:7. Pogoń zaczęła też coraz częściej korzystać ze swoich skrzydeł. Tutaj prym wiodła Martyna Huczko. Jej dwa trafienia pozwoliły drużynie osiągnąć aż 5-bramkową przewagę. Tego nikt się nie mógł spodziewać. Na 4. minuty przed przerwą przy stanie 5:11 nastąpiła chwilowa przerwa. Tuż po jej zakończeniu MKS zdołał zniwelować swoją stratę bramkami w wykonaniu Małek i Agnieszki Koceli. Marne to było jednak dla nich pocieszenie, kiedy to na przerwę musiały zejść mając ciągle 5 goli mniej od zespołu gości.

W tym momencie jedynie jakiś niesamowity kataklizm mógł odebrać Pogoni awans do Final Four pucharu Polski. Po zmianie stron znowu pierwszą bramkę zdobyła Stasiak. Podopieczne Sabiny Włodek swojego 9 gola trafiły dopiero w 34. minucie meczu. Cztery minuty później na ławkę kar powędrowała Cebula. Więcej miejsca na parkiecie perfekcyjnie wykorzystała Marta Gęga (11:16).

Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero wówczas, kiedy na ławkę kar zawędrowała najpierw Stasiak a później Monika Stachowska. W efekcie przewaga Pogoni zmalała początkowo do dwóch goli (po rzucie Gęgi), potem do jednego - bramkę zdobyła Karolina Konsur (17:18). Niesione dopingiem swoich kibiców oraz faktem, że zaczęły odwracać przegrany właściwie dwumecz w końcu doprowadziły do wyrównania po 18. Na pierwsze prowadzenie MKS-u też wcale długo czekać nie musieliśmy. Po rzucie Alesi Mihdaliovej było 21:19 i awans wisiał na włosku. Sytuację 'uratowała' dopiero kara Gęgi. Gola zdobyła Cebula, a po chwili wyrównała Huczko.

Wymiana ciosów trwała więc w najlepsze. Na 7 minut przed końcem tablica świetlna wskazywała wynik 22:22, a ten dawał awans szczeciniankom. Wtedy też na dwie minuty 'wyleciała' doświadczona Małek. Pogoń z tego faktu skorzystała błyskawicznie. Cebula ponownie dała prowadzenie gościom (22:23). Awans był już praktycznie na wyciągnięcie ręki. Do końca meczu pozostało już tylko 4 minuty. Trudno w tak krótkim czasie stracić aż 6 goli, nie trafiając ani razu. Należy jednak pamiętać, że to tylko sport i różne cuda się mogą zdarzyć. Tego dnia na szczęście takowy się nie zdarzył! Bohaterką ostatnich minut był wczorajsza solenizantka Cebula, która raz za razem znajdowała sposób na Ekaterinę Dzhukevę. Ostatecznie minimalnie, ale jednak lepsze okazały się być szczecinianki, które pokonały MKS na ich terenie jako pierwsze w tym sezonie pieczętując tym samym historyczny awans do najlepszej czwórki pucharu Polski!

W wielkim finale zagrają: Start Elbląg, Vistal Gdynia, KGHM Metraco Zagłębie Lubin oraz SRP Pogoń Baltica Szczecin.

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne