Piąta porażka Spójni
Po meczu Spójnia - Start Lublin napisać, że w Stargardzie Szczecińskim bez zmian byłoby nadużyciem. Gospodarze co prawda przegrali (52:55) piąte spotkanie w piątym ligowym meczu jednak, tym razem pokazali, że potrafią walczyć. Biało-bordowi w porównaniu do pojedynku w Toruniu nie byli już bezradni w walce na tablicach. Spora w tym zasługa debiutującego w tym sezonie w barwach Spójni - Karola Pytysia, dzięki temu gospodarze mogli kilkakrotnie ponowić swoje akcje.
Możemy gdybać, że jeśli Stargardzianie byliby tak samo skuteczni jak ostatnio z dystansu to wynik meczu mógłby być inny. Niestety pozostał główny mankament bez, którego nie można zwyciężać, czyli skuteczność w rzutach w strefie podkoszowej i półdystansu, a także wróciła niezbyt dobra z rzutów wolnych.
Lepiej zawody rozpoczęli gospodarze, którzy po rzutach Sulińskiego i Pytysia prowadzili 6:0, jednak na minutę przed końcem pierwszej ćwiartki goście wyrównali. Jednak dzięki przebłyskowi w wykonaniu Tomasza Ejsmonta (5 pkt z 6 w całym meczu) to gospodarze wygrali ten fragment meczu.
Niestety ponownie fatalnie było przed przerwą. Gospodarze znowu mięli dosyć długie fragmenty, w których nie potrafili zdobyć punktów. Goście, choć sami nie prezentowali się dobrze to potrafili wykorzystać problemy gospodarzy i na przerwę schodzili z czteropunktową zaliczką. Po zmianie stron, Stargardzianie zachowali się jakby ciągle byli w szatni. Trójki Szymańskiego i Szawarskiego i zrobiło się aż 10 punktów przewagi Lublinian. Walcząca Spójnia nie dała za wygraną, udało się jej zniwelować stratę do trzech oczek, jednak po chwili znowu kolejny przestój i zrobiło się dziewięć punktów straty. Ostatecznie przed ostatnią kwartą dzięki trójce Wróblewskiego różnica ta stopniała do sześciu oczek. Na początku ostatniej ćwiartki tym razem zaspali goście. Punkty Grudzińskiego, Koszuty i Soczewskiego pozwoliły gospodarzom wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Kibice gospodarzy mogli liczyć, że pierwsze zwycięstwo ich ulubieńców jest co raz bliżej. Niestety nic bardziej mylnego. Zimną krew w ostatnich pięciu minutach zachowali goście. W decydującym momencie udało im się uzyskać czteropunktowe prowadzenie i Spójnia musiała gonić wynik. Na 20 sekund przed końcem po tylko jednym celnym rzucie wolnym w wykonaniu Szwarskiego na tablicach widniał rezultat 52:55, gospodarze mięli piłkę oraz szanse na doprowadzenie do dogrywki. Niestety nie udało się jej wykorzystać, goście zagrali agresywnie a ponieważ mięli na swoim koncie zaledwie dwa faule to także niemal bezkarnie mogli przerywać grę Spójni przewianiem. Tak też zrobili, czas płynął - ponowne wznowienie, nieprzygotowany rzut Koszuty z lewej strony okazuje się niecelny i stało się jasne, że zwycięstwo wyszarpie Start a Spójnia przegra pierwszy mecz prawdy... Spójnia Stargard Szczeciński - Wikana Start Lublin 52:55 (15:12, 7:14, 18:20, 12:9) Spójnia: Koszuta 12, Soczewski 7, Wróblewski 6, Ejsmont 6, Pytyś 6, Zarzeczny 4, Suliński 3, Kwiatkowski 3, Jurewicz-Johnson 2, Grudziński 2, Bodych 1, Berdzik Start: Pełka 12, Szymański 11, Michalski 9, Mordzak 6, Wilczek 6, Kowalski 4, Szawarski 4, Czujkowski 3.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|