Z liderem na remis
W rozegranym w sobotę meczu dziesiątej kolejki Leśnik/Rossa bezbramkowo zremisował z liderem III ligi, czyli Bałtykiem Koszalin. Spotkanie było mało ciekawym widowiskiem. Gra mało dynamiczna. Kibice zgromadzeni na Stadionie Gminnym w Manowie spodziewali się szczególnie innego obrazu gry w wykonaniu lidera naszej ligi. Spotkanie było wyrównane, a drużyny stworzyły mało sytuacji podbramkowych. W tym meczu bardzo dobrze spisywała się obrona obydwóch drużyn, na której kończyło się większość akcji.
Pierwsza ciekawsza akcja w tym spotkaniu miała miejsce w piętnastej minucie, a przeprowadzili ją koszalinianie. Zaczęło się akcją lewą stroną boiska i podaniu w prawo, gdzie zawodnik przyjął piłkę, wszedł w pole karne manowian, okiwał jednego z obrońców i oddał strzał, ale piłka minimalnie ominęła bramkę. Do piłki biegł jeszcze inny zawodnik Bałtyku, ale nie zdążył ze wślizgiem i ta opuściła boisko. Trzy minuty później ładną akcję przeprowadzili gospodarze, którzy przejęli piłkę środkowej części boiska i podali na prawą stronę, skąd po chwili zawodnik dośrodkował. Do piłki oprócz dwóch zawodników Leśnika/Rossy wyskoczyło kilku obrońców oraz bramkarz. Piłka ominęła wszystkim, ale niestety żaden z manowian nie zdołał do niej dojść i oddać strzału. W trzydziestej dziewiątej minucie ciekawą akcję przeprowadzili zawodnicy z Manowa. Lewą stroną boiska pobiegł z piłką Dominik Husejko i zagrał w pole karne. Paweł Marczak wyprzedził obrońców Bałtyku, po czym został sfaulowany, a arbiter wskazał na rzut karny. Do piłki podszedł Marcin Gozdal, ale niestety piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę i wróciła na boisko skąd została wybita na rzut rożny przez koszalinian.
W drugiej połowie obraz gry nie zmienił się. Spotkanie było cały czas wyrównane. W pięćdziesiątej drugiej minucie okazję do zdobycia gola mieli gospodarze. Krzysztof Hrymowicz dobrze interweniował przed własnym polem karnym i zagrał na lewo do Pawła Rakowskiego, a sam wyszedł do przodu i po chwili otrzymał piłkę. Po przebiegnięciu kilku metrów zagrał w pole karne za obrońców. Do piłki sam na sam z bramkarzem wyszedł Marcin Gozdal, ale tylko trącił lekko piłkę, która zmierzała powoli w stronę bramki, ale bez problemu wybili ją obrońcy Bałtyku. Goście z Koszalina swoją pierwszą dobrą okazję do zdobycia gola w tej części spotkania mieli w sześćdziesiątej piątej minucie. Bałtykowcy przejęli piłkę na własnej połowie i ruszyli z kontrą lewą stroną boiska. Zawodnik po przebiegnięciu kilkunastu metrów oddał strzał z około dwudziestu pięciu metrów, ale piłkę po tym strzale Tomasz Tkacz wybił na rzut rożny. Trzy minuty później ponownie dobrą okazję do zdobycia gola mieli koszalinianie, którzy przeprowadzili kontrę środkiem boiska. Zawodnik zbliżając się do bramki manowian zagrał na prawo w pole karne do Roberta Zientarskiego, ten oddał strzał, ale minimalnie niecelny. Gospodarze kolejną dobrą okazję do zdobycia gola mieli w siedemdziesiątej piątej minucie. Zawodnicy Leśnika/Rossy przejęli piłkę w środkowej części boiska i ruszyli z kontrą. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska piłka trafiła do Pawła Marczaka, ten przyjął i oddał strzał po ziemi, ale bramkarz gości wybronił ten strzał. W tym spotkaniu więcej strzałów oddali zawodnicy prowadzeni przez Wojciecha Polakowskiego, ale warto dodać, że większość z tych strzałów była bardzo niecelna i nie zagrażała bramce Tomasza Tkacza, a punkt wywieziony z Manowa mogą uznać za szczęśliwie zdobyty. Gdyby manowianie mieli odrobinę szczęścia i co najmniej wykorzystali rzut karny to goście z Koszalina mogli wyjechać z Manowa z bagażem co najmniej jednej bramki.
�r�d�o: www.lesnik.manowo.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: piotrm |
|