SPR ciągle za mocny
Nie udała się 'pierwsza wyprawa' akademiczek do Lublina. Podopieczne Edwarda Jankowskiego wygrały dość wyraźnie, ale swoją tak wysoką przewagę osiągnęły dopiero w ostatnich 10 minutach piątkowych zawodów. Tym samym w rywalizacji do trzech wygranych prym objął SPR Lublin. W sobotę dojdzie do kolejnej konfrontacji pomiędzy zainteresowanymi stronami.
Początek zawodów wcale jednak tak dobry w wykonaniu gospodyń nie był. Mógł być pewnie jeszcze gorszy, gdyby nie kapitalna postawa w bramce Weroniki Gawlik. Po pierwszych dziesięciu minutach minimalnie lepsze były miejscowe (prowadziły 6:5). Niestety dla koszalinianek ponownie na pierwszy plan wysunęła się wspomniana Gawlik. Braku skuteczności pod jej bramką musiał odbić się na wyniku. W dodatku spustoszenie z drugiej linii siała Alina Wojtas, która ostatecznie mecz zakończyła z bilansem 7 trafień.
Przewaga 7 goli po stronie lublinianek częściowo zmobilizowała piłkarki AZS-u. Dobry fragment spotkania rozgrywała Aleksandra Kobyłecka. Przewagę tę udało się zniwelować, ale tylko minimalnie. Na kilka sekund przed syreną oznajmiającą koniec pierwszej części meczu wynik ustaliła Małgorzata Stasiak. Po przerwie miało być lepiej. No właśnie miało być. To miejscowe zwietrzyły jednak szansę na szybkie odskoczenie od rywalek. Rzeczywiście po 6. minutach tablica świetlna wskazywała już rezultat 22:15. Zbytnia pewność siebie SPR-u zaczynała się jednak mścić. Skrzydłowa Kobyłecka starała się ciągnąć grę Politechniki i ta sztuka udawała się jej dość dobrze. W dodatku po idealnie wykonanym rzucie karnym przez Sylwię Lisewską wynik brzmiał 24:20. Kolejne gole Doroty Małek oraz Gosi Stasiak zrobiły jednak swoje. Tego meczu nie można już było przegrać. Końcowe minuty to już dominacja jednej siódemki. Ostatecznie gospodynie rozbiły nasze panie aż 37:25. Czy jutro może być inaczej? Może. Wszak nadzieja umiera ostatnia.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/azs politechnika koszalińska
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|