Gryf poległ w Swobnicy
Nie udała się wyprawa piłkarzy Gryfa Nowielin do Swobnicy. Miejscowa Tywa okazała się być lepszym zespołem, który potrafił wykorzystać błędy obrony nowielinian. Wygrana sprawiła, że to właśnie gospodarze wskoczyli na 5. miejsce w ligowej stawce drużyn. W ekipie gospodarzy na wyróżnienie zasłużył zdobywca dwóch bramek Piotr Pyrcz.
Początek meczu był dość nerwowy. Żadna z ekip nie potrafiła przejąć inicjatywy. Mnożyły się błędy podań. Pierwszą groźną sytuację sprowokował tak naprawdę bramkarz gości Paweł Guzikowski, który w 12. minucie, zdaniem arbitra z Choszczna pana Kosa, faulował napastnika miejscowych. Rzut karny w tej sytuacji pewnie wykonał Arkadiusz Szulawa i było 1:0. Za protesty w tej sytuacji żółtymi kartkami ukarani zostali Piotr Stefańczyk oraz Robert Betyna. Z tego prowadzenia długo się jednak zawodnicy Tywy cieszyć nie mogli. Dwie minuty później było już po 1. Dobre dośrodkowanie Betyny wykorzystał Krzysztof Słota.
Od tego momentu lekką inicjatywę przejęli goście, którzy udokumentowali to kolejną bramką. W 24. minucie zawodów w polu karnym wyraźnie popychany był Konrad Frątczak i sędzia ponownie wskazał na wapno. Egzekwującym był wspomniany wcześniej Betyna. Przewaga jednej bramki zrobiła swoje i to gospodarze wzięli się za odrabianie strat. Mogli to uczynić po podaniu od własnego bramkarza Bartosza Ślązaka, ale napastnik miejscowych główką uderzył tuż obok prawego słupka bramki. W 31. minucie faulowany w polu karnym był Radosław Rudziński, arbiter nie zdecydował się jednak przerwać spotkania. 5 minut później błąd obrony Gryfa. Niepilnowany w polu karnym był Piotr Glonek, który miał czas nie tylko przyjąć piłkę, ale też jednym prostym zwodem minąć i obrońcę, i golkipera. Z umieszczeniem piłki w pustej bramce nie miał problemu i było 2:2. Kilka chwil później ponowny błąd obrony nowielinian. Piotr Pyrcz widząc wychodzącego Guzikowskiego zdecydował się delikatnie go przelobować wyprowadzając tym samym swoją drużynę na jednobramkowe prowadzenie 3:2. W końcowych minutach pierwszej połowy nie działo się zbyt wiele ciekawego. Po zmianie stron gospodarze osiągnęli dość wyraźną przewagę. Nie potrafili tego jednak wykorzystać marnując kilka sytuacji, w których mogły paść bramki. W 70. minucie spotkania w roli głównej ponownie wystąpił kapitan miejscowych Pyrcz. Taka sama sytuacja jak poprzednio. Przerzut na wychodzącym bramkarzem i 4:2. Co prawda gryfici rzucili się do odrabiania strat. Już dwie minuty później Piotr Stefańczyk podszedł do rzutu wolnego. Piłka ustawiona była na 20 metrze. Niestety jego silny strzał obronił Ślązak. Kilka minut później w niegroźnej wydawać by się mogło sytuacji strzelał Betyna. Piłka jednak trafiła tylko w słupek i przejęli ją obrońcy. Na 15. minut przed końcem zawodów kontuzji kostki nabawił się stojący między słupkami swobnickiej bramki Ślązak. Zastąpił go zawodnik z pola. Kilka minut Tywa grała w 10, ale potrafiła opanować sytuację i do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|