Pogoń nie miała argumentów
- Wrocimy tu w sobotę - z takim hasłem odjeżdżali spod hali przy ul. Śniadeckich 4 kibice Pogoni Baltica Szczecin, którzy w liczbie ok. 60 dopingowali przez cały mecz swoje ulubienice. Niestety zdecydowanie lepszą drużyną okazały się być tego dnia akademiczki z Koszalina.
- Nie pokazałyśmy tego co potrafimy grać. Myślę, że być może trochę za bardzo chciałyśmy. Zjadły nas trochę emocje. Nie wychodziło nam wiele elementów, które przeważnie nam wychodzą. Zabrakło rzutu z drugiej linii, dogrania do koła, skuteczności - na gorąco oceniła przyczyny porażki środkowa rozgrywająca Pogoni Baltica Agata Cebula.
Już sam początek spotkania w wykonania przyjezdnych nie był udany. Po 6. minutach było już 4:0 dla Politechniki. Wówczas o czas na żądanie poprosił Adrian Struzik, ale nie przyniosło to pozytywnego odzewu. Pierwszą bramkę zdobyła co prawda chwilę potem z rzutu karnego Cebula, ale przewaga należała do miejscowych. Pierwsze skrzypce rozgrywały Joanna Chmiel oraz Sylwia Matuszczyk. Zwłaszcza obrotowa z Koszalina była nie do zatrzymania.
Pogoń zdołała jednak wyjść z pewnego marazmu i w 18. minucie doprowadziła do stanu 8:6. Największy udział miały w tym wspomniana wcześniej Cebula oraz Natallia Kuryanovich. Na 4 minuty przed końcem pierwszej części meczu kontuzji kostki doznała Tatiana Bilenia. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na miejscowe, które na przerwę wypracowały sobie przewagę trzech trafień (14:11). Swoistego rodzaju katastrofą w wykonaniu szczecinianek można nazwać pierwsze 15. minut drugiej połowy. W tym czasie jedynie Monika Stachowska oraz Natallia Kuryanovich pokonały Solomiyę Shyvierską, a to zdecydowanie za mało jeśli myśli się o wygraniu spotkania. Doszły do tego liczne błędy własne, straty, nieumiejętność wykorzystania przewagi liczebnej oraz słaba skuteczność w ataku pozycyjnym. - Za bardzo chcieliśmy. Źle rozwiązywaliśmy sytuacje, które mieliśmy grając w przewadze. Jeśli to byśmy wykonywali lepiej to myślę, że ten mecz potoczyłby się inaczej. Spokojnie. To jest dopiero początek całej wojny, jedną bitwę przegraliśmy, ale mamy jeszcze mecz u nas. My tu wrócimy - zapowiedział szkoleniowiec z Grodu Gryfa. W końcowych minutach spokojny o losy pierwszej rywalizacji Waldemar Szafulski desygnował do gry swoje rezerwowe - Paulinę Gajdzis oraz Iwonę Szafulską. Podobny ruch wykonał Struzik w stosunku do powracającej po bardzo ciężkiej kontuzji Volhy Piatrovej. Ostatecznie pierwszy mecz zakończył się pewną wygraną miejscowej Politechniki Koszalińskiej 25:19. Na uwagę zasługuje postawa kibiców obu ekip, którzy głośnym i kulturalnym dopingiem zachęcali swoje zawodniczki do lepszej gry. Ze Szczecina w hali zameldowało się ich ok. 60. Czy podobna liczba kibiców z Koszalina odwiedzi halę przy ul. Twardowskiego 12b? Początek drugiego meczu o godzinie 19.00. Już teraz serdecznie zapraszamy.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|