Chemik nokautuje Kotwicę
Absolutną dominację i nokaut zgotowali w dzisiejszym spotkaniu zawodnicy Chemika Police typowanej do awansu Kotwicy Kołobrzeg. Potyczka zakończyła się wygraną 4:0 (1:0) zawodników prowadzonych przez trenera Mariusza Szmita. W pierwszej połowie wynik otworzył Przemek Ciołek, zaś w drugiej rywala gnębili Filip Kosakowski i Paweł Krawiec. Tuż przed końcem sotkania ostateczny cios zadał Wojciech Guźniczak.
Kotwica: Szybka - Wesserling, Sarna, Poznański, Chruściński (46’ Skórecki), Pietras (46’ Kazubowski), Rydzak, Stróż (46’ Wachowicz), Kowal, Parzy, Smarzyński (73’ Włodarczewski)
Chemik: Witkowski - Jakubiak, Kalinowski, Janicki, Sasin (87’ Cierech), Bieniek, Krawiec (67’ Fadecki), Jóźwiak, Ciołek (90+1’ Szczupaczyński), Kosakowski, Filipowicz (76’ Guźniczak) Statystyki (Kotwica - Chemik): Strzały celne: 2 - 6 Strzały niecelne: 5 - 3 Faule: 17 - 18 Żółte kartki: 3 - 2 (Pietras, Stróż, Kazubowski, - Kalinowski, Janicki) Rzuty rożne: 5 - 4 Spalone: 2 - 1 Pogoda: 18 st. C, przejściowe zachmurzenie Widzów: 400 Bramki: 0:1 - 25 minuta - Przemysław Ciołek 0:2 - 54 minuta - Filip Kosakowski 0:3 - 55 minuta - Paweł Krawiec 0:4 - 85 minuta - Wojciech Guźniczak Chemik w spotkaniu z Kotwicą przeważał od początku i już po siedmiu minutach mógł zdobyć bramkę. Po długim podaniu Rafała Kalinowskiego w pole karne razem z Kacprem Chruścińskim lewą stroną wparował Krzysztof Filipowicz. Cezary Szybka wyszedł z bramki i w ostatniej chwili instynktownie zatrzymał strzał młodego napastnika. Kilka chwil później Filipowicz znalazł się z prawej strony „szesnastki” i po uderzeniu z dystansu golkiper Kotwicy przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 29 minucie Mateusz Jakubiak z prawej strony boiska dalekim krosowym podaniem uruchomił znajdującego się na lewej flance Przemka Ciołka. Napastnik Chemika wbiegł w pole karne, uderzył w kierunku dalszego słupka i piłka po ręce Szybki wylądowała w bramce obok słupka. Gol dla Chemika kompletnie nie wywarł żadnego wrażenia na zawodnikach Kotwicy, nadal zdominowani przez policzan pozwalali na kolejne ataki. Najpierw minimalnie nad poprzeczką przestrzelił Filip Kosakowski, chwilę później obok spojenia strzelał Ciołek. Dwie minuty przed przerwą po dośrodkowaniu Jakubiaka rozzuchwalony Ciołek próbował nawet z środka pola karnego uderzyć z przewrotki, jednak źle trafił w piłkę. Z kolei po uderzeniu Pawła Krawca i rykoszecie Patryka Pietrasa interweniować musiał golkiper kołobrzeżan. Po zmianie stron gorąco zrobiło się w 49 minucie, gdy po uderzeniu Tomasza Parzego zza pola karnego Maksymilian Witkowski sparował piłkę na słupek. O formie Kotwicy niech poświadczy to, że był to dopiero pierwszy celny strzał w meczu. Tymczasem nadeszła 54 minuta i Chemik prowadził już 2:0 i to po dość kuriozalnym golu. Z rzutu rożnego wredną piłkę pod samą poprzeczkę dośrodkował Ciołek. Cezary Szybka, który źle obliczył lot piłki cofnął się na linię bramkową i czubkami palców wygarnął piłkę na ósmy metr. Tam stał już Filip Kosakowski, który mając sporo luzu huknął prosto pod poprzeczkę. Kilkadziesiąt sekund później Kotwica przegrywała już 0:3. Tym razem po rajdzie lewą stroną Krzysztof Filipowicz zagrał koło wychodzącego bramkarza prosto do Pawła Krawca, a ten w asyście obrońcy umieścił piłkę w pustej bramce. Później na kilka minut przebudzili się zawodnicy Kotwicy, którzy dwukrotnie mogli zmniejszyć straty. Chemik jednak w bramce ma Maksymiliana Witkowskiego, który najpierw na róg sparował strzał Mateusza Wesserlinga, a po chwili przeniósł nad poprzeczką Jakuba Poznańskiego. Nieźle spisywał się także vis a vis Witkowskiego Cezary Szybka, który wyjściami poza pole karne zatrzymywał Filipowicza i Ciołka. W 69 minucie z kolei po dośrodkowaniu z lewej strony Michał Smarzyński w idealnej sytuacji z kilku metrów nie trafił w bramkę. W ostatnim kwadransie Chemik ponownie przejął inicjatywę. Najpierw po podaniu Filipowicza samotny na środku pola karnego Fadecki strzałem po ziemi oddał piłkę Szybce, zaś chwilę później po podaniu Fadeckiego Filipowicz z tego samego miejsca uderzył koło bramki. Cztery minuty przed końcem spotkania prawą stroną popędził Przemek Ciołek, dośrodkował na lewą stronę pola i po mierzonej główce Wojciecha Guźniczaka piłka po raz czwarty wylądowała w bramce. Maciej Wachowski (trener Kotwicy): Podsumowaniem dzisiejszego meczu jest chyba sam wynik spotkania. Jestem po prostu załamany. Trzeba się wziąć za pracę i znaleźć powód, dla którego przegrywamy i nie strzelamy goli. Nie potrafię teraz odpowiedzieć dla czego tak jest. Chemik dosyć wysoko podszedł na początku meczu i odcięli środek boiska, jednak wszystkie cztery bramki padły po naszych błędach. Źle obliczony lot piłki, błąd bramkarza, przy trzeciej środkowy obrońca nie może dać się tak objechać, zaś czwarta bramka to właściwie konsekwencja pierwszych trzech. W drugiej połowie zespół się trochę poderwał, ale dostał trzy bramki i niestety nie ma wytłumaczenia dla takiej gry. Mariusz Szmit (trener Chemika): Myślę, że dzisiaj błysnęliśmy naszą grą i zaangażowaniem, założeniami taktycznymi, które realizowaliśmy. Bramki ligowe, w końcu nam dopisało szczęście. Chłopcy zostawili naprawdę dużo zdrowia i chyba wreszcie zobaczyli, uświadomili sobie, że mają możliwości. Dzisiejszy mecz był naprawdę wspaniały, Liga Mistrzów. Czasami jest tak, że szuka się różnych rozwiązań, sprawdzałem w tygodniu chłopaków i dzisiaj dałem szansę Pawłowi Krawcowi i Krzysiowi Filipowiczowi. I naprawdę trafiłem w dziesiątkę. Pochwały należą się także Maksowi Witkowskiemu, bo to chłopak urodzony w czepku. Ma luz w bramce i dzisiaj ten luz było widać. Przy stałych fragmentach gry bardzo dobrze wychodził, krzyczał, ustawiał chłopaków. Przy tych dwóch strzałach, które obronił zachował się znakomicie. Krok dostawny, wyszedł w powietrze i naprawdę jestem pod wrażeniem gry tego chłopaka. Pierwszy raz wygraliśmy z Kotwicą 4:0 i to u nich. Dzisiaj nie było słabych ogniw, wszyscy zostawili zdrowie na boisku i razem wywalczyliśmy punkty i pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem. Musimy teraz zejść na ziemię bo jedziemy do Arki i chcemy też powalczyć o zdobycz punktową. Przemysław Ciołek (piłkarz Chemika): Mecz dobrze się nam ułożył. Przede wszystkim strzeliliśmy na 1:0 i później trzymaliśmy cały czas piłkę, staraliśmy się nią grać. 4:0 w dzisiejszym meczu mówi samo za siebie. Nawet po akcji w której Parzy trafił w poprzeczkę byliśmy pewnie zwycięstwa dlatego padły kolejne bramki. Drużyna uwierzyła w siebie i w to, że w tej lidze można wygrać z każdym i stąd ten wynik. Przede wszystkim należą się gratulacje całej drużynie, bo to cały zespół grał i cały zdobył te punkty. Paweł Krawiec (piłkarz Chemika): Jeśli chodzi o mnie to pierwszy raz od dłuższego czasu czułem, że jest ta moc na boisku. Drużyna pozostawiła serce i płuca na boisku, i choć był taki moment trudny przy słupku Parzego byliśmy pewni, że wygramy mecz. Wydaje mi się, że Kotwica była zbyt pewna siebie dzisiaj. Przed meczem chodziły pogłoski, że przyjechały Police i nas łatwo pokonają. To zadecydowało, bo przed meczem już czuli, że wygrali. A my zrobiliśmy swoje i ich skarciliśmy. Dzisiaj naprawdę nam wyszedł mecz. Rafał Kalinowski (piłkarz Chemika): Na pewno wyszedł nam mecz. Cały zespół zasługuje na pochwały. Nie chcę chwalić indywidualnie bo cały zespół się bronił i cały atakował. Wreszcie się odblokowaliśmy, zagraliśmy drugi mecz na zero z tyłu i chyba to wszystkich zaskoczyło. Tylko się cieszyć z takiej niespodzianki. Na pewno to był ciężki rywal, bo grali zawodnicy z przeszłością i w Ekstraklasie, i w I lidze. Ciężko się z nimi grało i było widać, że próbują coś zrobić na boisku. Dobrze się jednak im przeciwstawiliśmy i tyle. To był bardzo ciężki teren i najważniejsze, że wygraliśmy.
�r�d�o: www.chemik.police.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: C80 |
|