Zwycięski SALOS
Darzbór na mecz z Salosem wyjechał w 13-osobowym składzie tylko z juniorami młodszymi. Piłkarze jak Wojciech Rubaszniak, czy Piotr Kusiak mieli poprowadzić Darzbór po co najmniej 1 punkt, niestety nawet to im się nie udało.
W pierwszej połowie meczu goście grali jak równy z równym z wiceliderem naszej tabeli. Strzały Rubaszniaka i Bednarczyka albo mijały światło bramki, albo bramkarz spokojnie je łapał. W 43 minucie bramkę na 1:0 strzelają gospodarze po stałym fragmencie gry. Wina przy tej bramce spada na bramkarza, który nieumiejętnie ustawił mur. Chwilę później stały fragment z drugiej strony boiska, ale po strzale Rubaszniaka piłka mija o pół metra bramkę gospodarzy. Wynikiem 1:0 kończy się pierwsza połowa spotkania. W drugiej połowie już na samym początku zamieszanie pod bramką Darzboru i po ewidentnym dotknięciu piłki ręką przez napastnika Salosu wpada bramka. Sędzia uznaje ją popełniając kolejny i nie ostatni błąd krzywdzący Darzborowców. (Problem z dobrymi sędziami w meczach Darzboru powtarza się coraz częściej. Tydzień temu mecz juniorów młodszych sędziował "arbiter", którym był trener drużyny gospodarzy - czyli KP Police, a mecz juniorów starszych na bokach sędziowali zawodnicy, nie mający żadnych uprawnień do prowadzenia spotkań.) Następna bramka to kolejny lapsus bramkarza, który po poważnej kontuzji wrócił między słupki. Jego niezdecydowane wyjście wykorzystuje zdobywca drugiej bramki dla Salosu. Przy wyniku 3:0 obronę rywali w 70 minucie ośmiesza Rubaszniak, ale jego strzał z 16 metra pozostawia wiele do życzenia. Chwilę później kolejny pech Darzboru. Po stałym fragmencie gry, który wykonywał Bednarczyk do główki dochodzi Jaroszyński i piłka tylko o centymetry mija bramkę Salosu. W tym momencie nad Darzborem zawisło jakieś fatum. Nic im nie wychodziło. Sędzia gwizdał fatalnie, popełniając wiele licznych błędów, nawet słońce zaszło w drugiej połowie ułatwiając pracę bramkarzowi gospodarzy. To zniechęciło naszych piłkarzy, którzy stracili kolejne dwa gole. W 80 minucie Rubaszniak po raz kolejny ośmieszył obronę rywali i tym razem strzelił bramkę. Na koniec meczu błąd w obronie popełnił Maciej Jaroszyński i wpadła bramka na 6:1. Takim wynikiem zakończył się mecz. Trochę niesprawiedliwy wynik nie oddający sytuacji na boisku. relacjďż˝ dodaďż˝: grosky |
|