Leniwie, ale skutecznie
Najkrótszym komentarzem do spotkania 10. kolejki IV ligi pomiędzy Arkonią i Iną byłoby stwierdzenie, że mecz po prostu… się odbył. W meczu toczonym w wolnym tempie spowitym senną atmosferą sobotniego słonecznego popołudnia Arkonia zdecydowanie pokonała rywali znad Iny. Szczecinianie, będąc drużyną wyraźnie lepszą, dla podkreślenia swojej wyższości nie potrzebowali nawet wsparcia sędziego, który z nadmierną gorliwością starał się interpretować przepisy.
Obie drużyny wystąpiły w strojach o barwach nijak nie związanymi z barwami klubowymi. Szczególnie kibicom Arkonii musiało zająć trochę czasu przestawienie się na nowe (?) jaskrawo-żółte kolory koszulek i spodenek swoich faworytów, na których tylko duże logo klubu przypominało o przynależności klubowej każdego z graczy.
W pierwszej połowie obejrzeliśmy w miarę wyrównany mecz z łagodną przewagą gospodarzy zaakcentowaną kilkoma więcej sytuacjami podbramkowymi oraz… wykonywaną serią 3 rzutów rożnych w 18-19 minucie.
To jednak Ina zaczęła dyktować tempo, grożąc bramce Klichowskiego dwukrotnie: w 4min, kiedy to strzałem niecelnym z linii pola karnego postraszył W.Borek, a 6 min później akcję gości próbował finalizować Wiśniewski. Arkonia odpowiedziała pierwszą i jakże efektowną akcją w 12 minucie. Po przebojowym rajdzie prawą stroną boiska Pauter dośrodkował dokładnie na nogę zupełnie nie obstawionego na 6 metrze Prokopowicza. Wyborowy strzelec szczecinian nie zwykł marnować takich prezentów. Stracony gol sprawił, że goście posiadając do chwili straty bramki przewagę, musieli wrócić z dalekiej podróży, a marzenia o pierwszych punktach w sezonie stały się nieco mniej realne. Podobne odczucia tylko a rebours mogły towarzyszyć kibicom Arkonii. Miejscowi, widząc starającą się o sprawienie niespodzianki drużynę Iny, a mimo to tracącą bramkę porzucili nadzieje o ewentualnych emocjach płynących z zaskakująco dobrej postawy niżej notowanych przyjezdnych. Ku zdziwieniu jednak nielicznych w dniu dzisiejszym kibiców, zaledwie 4 minuty później padło wyrównanie. Całkiem ładnym strzałem popisał się Hanuszkiewicz, do którego piłka trafiła po rykoszecie od obrońców po jedynym w całym spotkaniu rzucie rożnym egzekwowanym przez Inę. Wcześniej wart odnotowania był jeszcze tzw. centrostrzał w wykonaniu Banachewicza, po którym z dużą trudnością spod poprzeczki piłkę na rzut rożny wybił bramkarz Arkonii. W 27min ładną akcją połączoną ze skutecznym dryblingiem popisał się Prokopowicz, wykładając piłkę Pauterowi. Nie mógł jednak przypuszczać, że ten spudłuje fatalnie. Odpowiedzią ze strony Iny była jedynie akcja Łukasiaka zakończona niecelnym strzałem. Arkonia przed przerwą zagroziła bramce Sobolewskiego raz jeszcze wykonując rzut wolny w 33min. Po nim Kaczorowski jednak nieznacznie chybił. Jak wcześniej wspomniano pierwsza połowa miała optycznie wyrównany przebieg, aczkolwiek więcej z gry w miarę przebiegu spotkania zaczynali mieć gospodarze. Więcej grając piłką, utrzymując się przy grze, starali się konstruować akcję stopniowo z głębi pola. Ina z kolei opierała swoje akcje ofensywne na przerzutach środkowych pomocników Hanuszkiewicza i W.Borka do wbiegających za plecy obrońców Banaszkiewicza i Wiśniewskiego. W większości przypadków, jak nietrudno się domyślić, dalekie krosy padały łupem dobrze ustawionych defensorów gospodarzy. Druga połowa już całkowicie przebiegała pod dyktando gospodarzy. Udowodniła że nie przypadkiem drużyna z Goleniowa zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Szybko tracąc bramkę na 2-1 nie potrafiła przejąć inicjatywy, ba, nie zdołała nawet pojedynczymi, przypadkowymi sytuacjami zbliżyć się pod bramkę Klichowskiego. Czarę goryczy goleniowian przelał sędzia Woźniak nadinterpretując przepis o niebezpiecznym zagraniu wyprostowaną, uniesioną nad ziemię nogą wprowadzonego po przerwie Śliwińskiego. Całkowicie mylna w ocenie sędziego sytuacja spowodowała w 71min osłabienie zespołu i właściwie pożegnanie się z marzeniami o chociażby punkcie. Wprowadzony po przerwie Śliwiński miał wzmocnić siłę ataku gości grając jako najwyżej wysunięty napastnik, a zakończył mecz praktycznie bez kontaktu z piłką. Warto wspomnieć o sytuacji bramkowej z 48min, gdy po pięknym prostopadłym podaniu Pautera do wychodzącego sam na sam z bramkarzem Kaczorowskiego, ten ostatni nie myląc się skierował piłkę do siatki. Po strzeleniu gola Arkonia w dalszym ciągu przeważała. Chwilę po zdobytej bramce, po dośrodkowaniu z prawej strony Górskiego, Pauter minimalnie niecelnie główkuje. W 57min z 18 metrów z rzutu wolnego uderzał Jałoszyński. Niespodziewanie (przedwczesne wybiegnięcie zawodnika z muru) miał dwukrotną okazję do przetestowania umiejętności Sobolewskiego. Za każdym razem uderzał jednak obok muru, ale i obok bramki. Największe zagrożenie pod bramką Iny stwarzały zdecydowane akcje skrzydłowych zakończone dokładnymi dośrodkowaniami. W 60min indywidualną akcją zakończoną faulem przed polem karnym popisał się Prokopowicz. Parę minut później na lewym skrzydle znalazł się Kazuaki trafiając w boczną siatkę. Z daleka próbował Burnejko, z bliskiej odległości po bilardowym odbiciu piłki między obrońcami strzelał Pauter, za każdym jednak razem piłka wędrowała ponad poprzeczką lub była blokowana przez obrońców. Dzięki licznym akcjom w tej części meczu Arkonia ostatecznie zamknęła mecz z bilansem 7 rzutów rożnych przeciwko jednemu, ale za to bramkowemu, kornerowi Iny. W 71min miała miejsce wspomniana czerwona kartka dla Śliwińskiego. Nie można powiedzieć, że wypaczyła ona w jakikolwiek sposób wynik spotkania. Z dotychczasowej gry absolutnie nie wynikało, by drużyna gospodarzy była w stanie coś zmienić. To jest jednak sport, szczególnie piłka nona jest dyscypliną, gdzie zaledwie jedna udana akcja może przesądzić o wyniku meczu. Dlatego ciężko jest przypuszczać, czy gdyby drużyny kończyły mecz w pełnych składach, Iny nie stać by było na wyrównującą bramkę. Do 71minuty było wciąż tylko 2-1, mimo że Arkonia kontrolowała mecz. Po stracie jednego zawodnika zgodnie z przewidywaniami Arkonia zdominowała rywala starając się podwyższyć rezultat, tak aby nie dopuścić do niepotrzebnie nerwowej końcówki. W 80min wślizgiem ostro naciskany przez obrońców piłkę do siatki starał się skierować Prokopowicz po dośrodkowaniu od Kaczorowskiego. Minutę potem kolejne dośrodkowanie z lewej strony od dynamicznego Tsuchiyi, główkuje Pauter, a niezwykłym refleksem popisuje się Sobolewski. W 87min role się odwróciły - dośrodkowywał Kaczorowski, a w wybornej sytuacji tuż przed bramkarzem główkował Tsuchiya. W 85min na boisko wprowadzony został kolejny gracz z „zaciągu Akahoshiego”. Piłkarz Pogoni korzystając z „koniunktury” na Japończyków zaprosił do kraju swoich uzdolnionych kolegów. Ustępujący mu piłkarsko zawodnicy zatrudnienie znaleźli w niższych ligach, np. w Arkonii. Jeden z nich - Tamiguchi wywalczył rzut karny, który w 87min na bramkę zamienił Hajdukiewicz. Przy okazji drugą żółtą kartkę tym razem za zbyt gwałtowne protesty zarobił kolejny gracz Iny - Dobrowolski i goście mecz musieli kończyć w dziewięciu. Podsumowując, niezależnie od niezawinionej przez graczy gości gry od 71min w osłabieniu, Arkonia odniosła zdecydowane i w pełni zasłużone zwycięstwo w tym sennym i prowadzonym w wolnym tempie meczu. Mecz o mistrzostwo IV ligi 13.10.2012 godz. 13:30 ARKONIA Szczecin - INA Goleniów 3-1 (1-1) 1-0 Prokopowicz 12’ 1-1 Hanuszkiewicz 16’ 2-1 Kaczorowski 48’ 3-1 Hajdukiewicz k. 87’ cz.k. - Śliwiński 71’ i Dobrowolski 87’ (dwie żółte) - obaj Ina
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pka |
|