Wisła na kolanach!
Pogoń 04 po bardzo dobrym meczu pokonała faworyzowaną Wisłę Kraków 3-1. Zawodnicy z Małopolski przy niemalże perfekcyjnej postawie bramkarza Nicolae Neagu oraz Ricardinho praktycznie nie mieli możliwości na uzyskanie korzystnego rezultatu. Co najciekawsze było to dopiero pierwsze zwycięstwo w historii szczecińskiej drużyny w pojedynkach z Wisłą.
Wiślacy przyjeżdżali do Szczecina jako faworyt, jednakże od początku sezonu dużo mówiło się o ich słabej formie, która potwierdziła się tydzień temu po porażce z GKS-em Tychy. Dzięki temu Portowcy śmiało mogli myśleć o korzystnym rezultacie z głównym pretendentem do mistrzowskiego tytułu.
Po zawodnikach „zero-czwórki” od samego początku było widać dużą determinację, szczecinianie ruszyli na rywala nie dając mu zbyt wiele miejsca do gry. W pierwszych minutach gra toczyła się głównie w środku pola, zarówno jedni jak i drudzy nie potrafili przedrzeć się pod bramkę rywala. Pierwszą sytuację do strzelenia bramki mieli goście, w której Roman Vakhula minimalnie przestrzelił nad bramką Neagu, w szybkiej odpowiedzi gospodarzy tak samo akcję wykończył Artur Jurczak. W piątej minucie Marcin Mikołajewicz mając obrońcę na plecach obrócił się z piłką z prawej strony boiska i strzelając obok bezradnego Bartłomieja Nawrata uzyskał prowadzenie dla gospodarzy. Po tej bramce obraz gry nie uległ zmianie, Portowcy byli bardziej aktywni i dążyli do podwyższenia wyniku, goście również starali się tworzyć sobie sytuację, ale przy dobrej postawie defensywy niewiele mogli zdziałać. W dziesiątej minucie Negau znakomicie wypatrzył Mikołajewicza i po podaniu piłki ręką między dwoma obrońcami najlepszy strzelec „zero-czwórki” znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, w której nie miał najmniejszych problemów ze strzeleniem kolejnego gola. Wynik do przerwy, mimo kilku naprawdę świetnych okazji z obu stron nie uległ już zmianie, duża w tym zasługa bramkarza gospodarzy, który minutę przed gwizdkiem kończącym pierwszym połowę popisał się fenomenalną interwencją przenosząc piłkę nad poprzeczką po strzale Frane Despotovića.
Druga połowa rozpoczęła się dokładnie tak jak pierwsza, z gry w środku pola niewiele wynikało, a pierwszy strzał na bramkę padł dopiero w trzeciej minucie. Dwie minuty później w trójkowej akcji Douglasa, Mikołajewicza i Michała Kubika ten ostatnio trafił jeszcze obok bramki, ale już chwilę później po strzale w krótki róg Nawrata podwyższył na 3-0. Zawodnicy Wisły starali się jeszcze powalczyć w tym spotkaniu, ale z ich ataków niewiele wynikało. Trener Wiślaków, Błażej Korczyński na osiem minut przed końcem zdecydował się na grę z lotnym bramkarzem. Krakowianie w ciągu czterech kolejnych minut trafili w słupek i poprzeczkę. Na trzy minuty przed końcem po strzale Krzysztofa Kusi i dość pechowym trąceniu piłki przez Łukasza Żebrowskiego piłkę z siatki musiał wyciągać bramkarz gospodarzy. Stracona bramka jednak nie poddenerwowała szczecinian, którzy dzięki spokojnej i mądrej grze w defensywie dowieźli korzystny rezultat do końca.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |
|