Lechia rewanżuje się Pogoni
Czwarty z rzędu mecz przegrała Pogoń Szczecin w Młodej Ekstraklasie. Tym razem w Szczecinie wygrała Lechia Gdańsk 2:0 (1:0). Mecz Pogoni z Lechią był pojedynkiem o pozycję wicelidera Młodej Ekstraklasy. Do wymalowanego w barwy trójmiejskiego klubu autokaru trener Lechii zabrał do Szczecina kilku zawodników, którzy tydzień temu byli już w Szczecinie na meczu rezerw. Od pierwszej minuty w ataku przyjezdnych wystąpił Przemysław Frankowski, który doprowadził do remisu w tamtym spotkaniu. Adam Gołubowski mógł skorzystać z dwóch piłkarzy z pierwszej drużyny. W bramce wystąpił Krystian Rudnicki, a w napadzie Kamil Zieliński.
Pierwsza do ataku przystąpiła Lechia. Po stracie piłki przez Alana Błajewskiego na bramkę Krystiana Rudnickego pognał Paweł Czychowski. Zatrzymał go dopiero stoper Piotr Bzdręga. Chwilę później znów nerwowo interweniował Błajewski i obejrzał żółtą kartkę. Tym samym znacznie sobie utrudnił grę, bo przed sobą miał szybkiego Mateusza Górkę. Z tego powodu skrzydłowy śmielej sobie poczynał. W 15 minucie o niezłej formie Górki przekonał się Rudnicki. Gdyby nie wyszedł i nie skrócił kąta byłoby 0:1. Zdecydowaną i odważną interwencją zażegnał niebezpieczeństwo pod swoją bramką. Jednocześnie trochę ucierpiał napastnik, ale o karnym nie było mowy. Górkę zmienił Jakub Kamiński, który miał wejście smoka. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy na zasłużone prowadzenie wyprowadził Lechię. Tym razem nie dał rady świetnie spisujący się w bramce Rudnicki. Po strzale Jakuba Kamińskiego z dystansu piłka otarła się o jednego z obrońców i wpadła przy prawym słupku.
O grze Pogoni nie można wiele napisać. Zdecydowaną przewagą mieli Lechiści. Ataki podopiecznych Adama Gołubowskiego najczęściej kończyły się w środkowej strefie boiska. Najlepszym piłkarzem Pogoni w pierwszej części gry był Krystian Rudnicki. Golkiper tylko raz dał się zaskoczyć. Nie można go winić za utratę bramki, a trzeba pochwalić, bo kilka razy uchronił zespól. Duże zagrożenie pod bramką gości stworzył Daniel Jałoszyński. Kropnął zza szesnastki, a futbolówka zatrzymała się na poprzeczce po rykoszecie. W przerwie Adam Gołubowski dokonał dwóch zmian, próbując odmienić swoją drużynę. Ściągnął ukaranego żółtą kartką Alan Błajewskiego i niewidocznego Tobiasza Strąpocia. Spotkanie po przerwie bardziej się wyrównało. Zawodnicy Pogoni musieli wziąć sobie do serca słowa Adama Gołubowskiego. Częściej byli przy piłce i grali dużo bardziej kreatywnie. Pod grą był Oskar Fijałkowski. Pomocnik starał się zagrywać dużo prostopadłych podań. Różnie radzili sobie z tym gdańscy obrońcy. W 57 minucie błysnął Szymon Kapelusz. Urwał się lewym skrzydłem i wpadł w pole karne Lechii. Zagrał górą do Kamila Zielińskiego. Napastnik za długo czekał na piłkę i został uprzedzony przez obrońcę. Mimo lepszej gry Portowców, to Lechia zdobyła kolejną bramkę. Gdańszczanie wykorzystali niezdecydowanie w środkowej strefie boiska zawodników Pogoni. Sam na sam z Rudnickim stanął Damian Kugiel. Bez kłopotów pokonał bramkarza Pogoni strzałem w długi róg. Po bramce na 0:2 ze szczecińskiej MESY uszło powietrze, ale się nie poddała. Były okazje na zdobycie kontaktowego gola. W kontrze 4 na 4 źle zachował się, dotąd dobrze spisujący się Fijałkowski. Zabrakło koncentracji i podanie do wychodzącego na czystą pozycję Kapelusza było za mocne. Kilka minut później doszło do kopii tej sytuacji. Andrzej Kotłowski zagrał w tempo do Kamila Zielińskiego. Napastnik wziął obrońcę na plecy, nie przewrócił się mimo faulu, ale strzał zatrzymał się między nogami bramkarza. Na ostatnie kilka minut na boisku pojawił się debiutujący Robert Obst.
�r�d�o: pogonszczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: royal447 |
|