Mistrz Polski nie taki straszny
Bardzo blisko było zwycięstwo Pogoni Baltica Szczecin w meczu przeciwko mistrzyniom Polski z Gdyni. Doświadczenie i lepiej rozłożone siły były tym, co zdecydowało o końcowym sukcesie drużyny przyjezdnej. Nie może ujść uwadze jednak to, że praktycznie do 52. minuty na prowadzeniu były szczecinianki. Tym większy zawód, że nie udało się wytrzymać trudów tego meczu do samego końca.
- Pogoń Szczecin ostatnimi czasy gra naprawdę bardzo dobre zawody. Tego dnia też się męczyłyśmy - nie kryła po meczu jedna z najlepszych tego dnia zawodniczek Vistalu Karolina Sulżycka.
Od początku zawodów gra Pogoni Baltica była właściwie bezbłędna. Gospodynie starały się dość Szybko wypracować sobie kilku bramkową przewagę i ta sztuka im się udała bez zarzutu. Ponownie dała znać o sobie dobra dyspozycja Adrianny Płaczek w bramce. Jej parada w 4. minucie sam na sam z Patrycją Kulwińską była wisienką na torcie, a przecież było to dopiero preludium wydarzeń na parkiecie.
- Fajnie, że mamy w lidze takich rywali. Chylę czoła ku szczeciniankom, które postawiły nam wysoko poprzeczkę i są zespołem, który już pokazał dobrą grę czy to z Kielcami, czy to z Jelenią Górą - nie szczędziła pochwał po meczu Katarzyna Duran. Do przerwy na tablicy świetlnej utrzymała się przewaga Pogoni Baltica. Żałować można jedynie tego, że zamiast 15:12 skończyło się tylko 14:13. W drugiej części zawodów, do 48. minuty wszystko przebiegało zgodnie z założonym wcześniej planem. Niestety ostatnie minuty to już gra błędów portowej siódemki. Przechwytów gdynianek było co nie miara, poszły kontry, które co rusz kończyły się trafieniem. Dowodem tego jest 7 straconych z rzędu bramek, które były decydujące. - Od mniej więcej 50. minuty nie wiem czy opadłyśmy z sił czy po prostu wkradła się dekoncentracja. Niestety wdarło się za dużo błędów własnych i stąd ten wynik jest jaki jest - stwierdziła tuż po meczu skrzydłowa ze Szczecina Martyna Huczko. Ostatecznie dwa punkty pojechały do Gdyni.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|