Wielki wyczyn Pogoni Baltica
Świetnie zaprezentowały się na własnym parkiecie szczypiornistki Pogoni Baltica. Takiego meczu w hali przy ul. Twardowskiego 12b w wykonaniu naszych pań chyba jeszcze nie było. Podopieczne Dariusza Molskiego nie dały większych szans kielczankom i bardzo zasłużenie wygrały cały mecz 33:30 gromiąc do przerwy przyjezdne aż 21:11.
- Założenia mieliśmy inne. To my mieliśmy stanąć twardo w obronie i pobiec kontrę. Wkradła się gdzieś nerwowość w ataku pozycyjnym i zaczęliśmy te piłki gubić, a drużyna Pogoni to wykorzystała - stwierdził trener kieleckiego klubu Paweł Tetelewski.
Pogoń bardzo mocno zaczęła to spotkanie powodując tym samym chaos w poczynaniach kieleckiej drużyny. Świetnie spisywały się oba skrzydła oraz rozegranie na czele z Agatą Cebulą, która po 15. minutach miała na swoim koncie 5 rzuconych bramek. Przewaga gospodyń rosła z minuty na minutę, w czym wielki udział miała przede wszystkim Adrianna Płaczek. Jej kapitalna postawa w bramce nie umknęła uwadze najlepszej tego dnia wśród przyjezdnych Marzenie Paszowskiej.
- Spodziewałyśmy się na pewno trudnego meczu. Dałyśmy sobie narzucać zbyt dużo bramek w pierwszej połowie, byłyśmy przy tym nieskuteczne. Ada Płaczek tego dnia po prostu broniła wszystko. My rzucałyśmy bez pomysłu. Musimy się szybko pozbierać, bo w poniedziałek czeka nas kolejny mecz i mam nadzieję, że tam już będzie lepiej - dodała skrzydłowa KSS-u. W drugiej połowie nie mający już nic do stracenia zespół ze stolicy województwa świętokrzyskiego zdecydował się zagrać z jedną wysuniętą zawodniczką. Indywidualne krycie otrzymała wspomniana wcześniej Cebula, która gdyby nie to, to pewnie skończyłaby mecz z kilkunastoma bramkami na koncie. Ta taktyka zaczynała przynosić oczekiwany rezultat. Znacznie lepiej poczynały sobie Marzena Paszowska, Joanna Drabik czy Paulina Piechnik. W 48. minucie na tablicy świetlnej pojawił się wynik 28:24. - Zabrakło nam czasu, przegrałyśmy za dużą ilością bramek tę pierwszą połowę, bo bodajże aż 10-oma. To jest duża różnica, niemniej starałyśmy się bardzo, ale zabrakło nam czasu - oceniła Paszowska. Słabsza postawa szczecinianek była też efektem częstych kar dwuminutowych. Zauważył to również szkoleniowiec z Grodu Gryfa Dariusz Molski. - Nasza absencja w drugiej połowie, czyli jedną lub nawet dwie zawodniczki mniej powodował to, że mieliśmy problem z rozwiązywaniem ataku pozycyjnego. Rzeczywiście trudno byłoby się nie zgodzić ze słowami szkoleniowca szczecinianek. Niemniej jednak zwycięstwo, które przypieczętowała 33 trafieniem nominalna kołowa Monika Stachowska grająca na... rozegraniu było jak najbardziej zasłużone, a już na pewno długo oczekiwane.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|