Do szczęścia zabrakło dwóch minut
Bez punktów wrócą z dalekiego Zabrza piłkarze ręczni Gaz-System Pogoni Szczecin, choć uczciwie należy przyznać, że te były na wyciągnięcie ręki. W sobotnim starciu o dwie bramki lepszy okazał się jednak NMC Powen, który na swoje pierwsze prowadzenie wyszedł dopiero w... 58. minucie zawodów.
W samej końcówce nie popisał się niestety ten, którego ostatnio całkiem zasłużenie chwalono najbardziej, czyli Mateusz Zaremba. Przy grze na styku, gdzie bardzo ważny jest każdy rzut, takie sytuacje po prostu należy wykorzystywać. Niestety dla gości te oddawane były zbyt szybko i często z nieprzygotowanych pozycji. Jeszcze w pierwszej połowie wychodziło to całkiem przyzwoicie, ale już w ostatnich minutach się zemściło.
Początek meczu pokazał, że to spotkanie będzie bardzo interesujące dla oka kibica, który przyszedł tego dnia na halę, bądź też zasiadł przed telewizorem. Już po 5. minutach było bowiem 3:0 dla podopiecznych Rafała Białego. Bardzo dobrze w mecz wprowadził się Jacek Wardziński oraz Bartosz Konitz. 3-4-bramkowa przewaga utrzymywała się do 25. minuty meczu. Przestój Pogoni, który się potem przydarzył trudno było w jakiś sensowny sposób wytłumaczyć. Nie pomagały przerwy, które żądał Biały. Na nic zdawały się też uwagi szkoleniowca, by grę zwolnić i dłużej utrzymywać się przy piłce. Efekt tego był taki, że na przerwę zamiast z kilku bramkową przewagą przyjezdni schodzili tylko z jedną.
Obraz gry od początku drugiej części zawodów do złudzenia przypominał to co działo się w pierwszych 20 minutach. Znowu przewaga Gaz-System wynosiła kilka bramek i to goście zdawali się kontrolować ten mecz. Wśród gospodarzy przebudził się rozgrywający Łukasz Stodtko, którego nie potrafiła zatrzymać szczecińska obrona. W efekcie dobrej i co najważniejsze efektywnej gry Stodtko zatrzymał się na 7 trafieniach. Nawet dobrze dysponowany tego dnia w bramce Eugeniu Andreev nie potrafił znaleźć sposobu na tak rzucającego 30-letniego szczypiornisty miejscowych. Swoistego rodzaju dramat zaczął się rozgrywać dopiero w samej końcówce tych zawodów. Gra na styku wzbudzała wielkie emocje, ale niosła za sobą też pewne ryzyko, które odbiło się niekorzystnie na piłkarzach Gaz-System Pogoni. Szybka gra, a co za tym idzie niecelne rzuty oddawane już po 3-4 podaniach spowodowały, że utrzymywane przez całe spotkanie prowadzenie ostatecznie zakończyło się dwubramkową porażką pomarańczowych. W końcówce błysnął instynkt Witalija Nata. Pogoń miała szansę przynajmniej na remis, ale w końcówce Artura Banisza pokonać nie zdołał Zaremba. Wynik z rzutu karnego ustalił wspomniany Nat i porażka stała się smutnym faktem.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|