Porażka we Wrocławiu
Porażką zakończyło się wyjazdowe spotkanie Pogoni Szczecin z aktualnym Mistrzem Polski Śląskiem Wrocław. Podopieczni Dariusza Wdowczyka przegrali 0:1. Portowcy przez większą część spotkania skutecznie się bronili, ale też groźnie atakowali. Wszystko dobrze wyglądało jednak tylko do 85 minuty meczu. Wówczas ku uciesze miejscowych kibiców do bramki trafił Piotr Ćwielong.
Porażka we Wrocławiu była trzynastą w obecnym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, jednak również dość istotną. Znajdujące się w strefie spadkowej Podbeskidzie Bielsko-Biała swój mecz zremisowało, przez co zbliżyło się do Pogoni na zaledwie trzy punkty. Niewiele, bo sześć punktów, traci do Pogoni ostatnia drużyna ligowej tabeli GKS Bełchatów, z którym Portowcom przyjdzie rywalizować w najbliższą sobotę.
Spotkanie lepiej zaczęło się dla miejscowych, którzy już w ósmej minucie mogli, a wręcz powinni objąć prowadzenie. Po błędzie środkowych obrońców Pogoni, w znakomitej sytuacji znalazł się debiutant Jakub Więzik. Mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, uderzył tuż obok niej. Śląsk cały czas kontrolował sytuację na boisku, jednak więcej błędów szczecinianie nie popełniali.
Po blisko pół godzinie gry, inicjatywę przejęli goście. Najpierw po dograniu Przemysława Pietruszki, w dogodnej sytuacji spudłował Radosław Wiśniewski, a minutę później silne uderzenie Bartosza Ławy z trudem na rzut rożny sparował Rafał Gikiewicz. Uderzenie to, jak się później okazało, było jedynym celnym strzałem Pogoni w meczu. Przez długi czas, także Śląsk nie był w stanie celnie uderzyć, choć w końcówce pierwszej połowy miał do tego dwie okazje. Druga połowa rozpoczęła się od ataków Śląska. Aktualni mistrzowie Polski dłużej utrzymywali się przy piłce, częściej gościli pod polem karnym Pogoni, jednak nie byli w stanie przedrzeć się przez szczecińską defensywę. Po kilkunastu minutach wszystko się jednak uspokoiło i gra toczyła się głównie w środku boiska. Kwadrans przed końcem meczu, Pogoń Szczecin stworzyła sobie znakomitą okazję do zdobycia gola. Wprowadzony kilkanaście minut wcześniej Tomasz Chałas otrzymał otwierające drogę do bramki podanie, jednak w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybili mu obrońcy. Jak mówi przysłowie, niewykorzystane sytuacje się mszczą, tak też było w niedzielę we Wrocławiu. Pogoń bramki nie strzeliła, ale dała strzelić Śląskowi. Wprowadzony dwie minuty wcześniej Eric Moulongui, idealnie dograł z prawej strony w pole karne do Piotra Ćwielonga, a ten nie dał szans Radosławowi Janukiewiczowi. Uderzenie Ćwielonga było pierwszym i jedynym celnym strzałem gospodarzy w tym meczu. Pogoń nie poddała się jednak i dość szybko odpowiedziała kolejną akcją bramkową. Niezwykle aktywny w tym meczu Tomasz Chałas posłał piłkę wzdłuż bramki, gdzie wbiegał Maciej Dąbrowski. Stoperowi Pogoni zabrakło dosłownie centymetrów, aby doprowadzić do wyrównania. Piłka w bramce się jednak nie znalazła i ostatecznie to Śląsk Wrocław zdobył komplet punktów.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Własne
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|