Wdowczyk chce przerwać passę Lecha
Krótkie święta czekają piłkarzy Pogoni Szczecin. Po niedzielnym śniadaniu w gronie rodzinnym zawodnicy wsiądą do autokaru, który zawiezie ich na krótkie zgrupowanie.
Na stadionie w Szczecinie pojawią się półtorej godziny przed poniedziałkowym meczem z Lechem. Spotkanie to będzie dla nowego trenera Portowców Dariusza Wdowczyka powrotem z banicji. Po prawie pięcioletniej przerwie spowodowanej karą za udział w aferze korupcyjnej w Koronie Kielce, teraz wraca na trenerską ławkę. - Pewnie w poniedziałek pojawi się pewna trema i doza niepewności. Dawno już nie siedziałem na ławce trenerskiej - powiedział były obrońca, 53-krotny reprezentant Polski.
Jego zespół czeka trudne zadanie. Lechici od 30 września, gdy przegrali w Gdańsku 0:2, notują serię meczów wygranych na wyjazdach. Toteż, zaraz po tym, gdy zarząd Pogoni poinformował o powierzeniu funkcji szkoleniowca Wdowczykowi, ten stwierdził żartem, że z powodu zimowych warunków panujących w Szczecinie warto byłoby wystąpić o przeniesienie meczu do Poznania. - To był żart, ale nie ulega wątpliwości, że Lech lubi grać z kontry i dlatego mu odpowiadają występy w roli gości. Gorzej im przychodzi gra atakiem pozycyjnym na własnym stadionie - podkreślił Wdowczyk.
Szkoleniowiec Pogoni zadowolony jest z tego, że na jego powrót do roli ekstraklasowego trenera przypadł mecz z tak silnym rywalem. - Dzięki temu nie ma potrzeby dodatkowego motywowania moich zawodników. Na treningach pracują, że miło popatrzeć. Mam świadomość tego, że mecze Pogoni z Lechem zawsze wywołują większe emocje, ale staram się wpajać zawodnikom, by mieli w 20 procentach gorące brzuchy napędzające ich do walki i 80 procent zimnej głowy - powiedział trener. Wdowczyk uważa, że Pogoń ma skład, który powinien zapewniać jej wyższą pozycję w tabeli, niż obecnie zajmowane 13. miejsce. - Ta drużyna jesienią przecież grała ładnie i skutecznie, a w przerwie zimowej nie było wielu zmian. Będziemy więc dążyli do tego, by wrócić do tamtej skuteczności i wyższych miejsc w tabeli. Z drugiej strony trzeba mieć się na baczności, bo niby duża przewaga nad strefą spadkową nie może nas uśpić - stwierdził.
�r�d�o: PAP / SportoweFakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|