Kotwica zwyciężyła w pierwszym meczu finałowym
W pierwszym meczu finałowym Pucharu Polski ZZPN Kotwica rozgromiła u siebie Pogoń Barlinek 4:0 i jest bardzo blisko wywalczenia tego trofeum. Na uwagę zasługuje fakt, że kilku podstawowych zawodników nie zagrało, więc tym bardziej cieszy, że dublerzy potrafili pokonać rywala w takim stylu. Trener Wojciech Polakowski do osiemnastki meczowej nie powołał Marcina Dymka, Honorata Stróża, Piotra Dziuby i Grzegorza Skwary. Zabrakło też kontuzjowanego po meczu w Stargardzie Damiana Staniszewskiego, a Maciej Ropiejko zaczął mecz na ławce rezerwowych. Już w piątej minucie było 1:0 dla kołobrzeskiego zespołu. Patryk Skórecki został ostro potraktowany przez bramkarza Pogoni Daniela Tomczaka i pierwszoligowy sędzia Jarosław Rynkiewicz bez wahania wskazał na jedenasty metr. Piłkę na 'wapnie' ustawił Lilo i chwilę później mógł odbierać gratulacje od kolegów.
Dalsza część pierwszej połowy była mało ciekawa, a odnotować warto jedynie groźny strzał tuż nad poprzeczką w wykonaniu Tomasza Bejuka w 30 minucie i kilka ładnych dośrodkowań ze stałych fragmentów gry Sebastiana Szycha, których jednak nie wykorzystał żaden z partnerów.
Druga część meczu była ciekawsza, choćby ze względu na ilość bramek. Już około 30 sekundy gry było 2:0. Sam na sam z Tomczakiem znalazł się Patryk Pytlak i umieścił piłkę w siatce. Kotwica kontrolowała grę, nie pozwalając Pogoni na zbyt wiele, a jeśli już udało się gościom dograć piłkę w pole karne, pewnie radził sobie w nim Łukasz Krymowski. W 80 minucie doszło do przykrej sytuacji. W niegroźnie wyglądającej akcji doszło do zderzenia w środku pola Patryka Skóreckiego z jednym z rywali. Piłkarz Pogoni wyszedł ze starcia bez szwanku, natomiast zawodnik gospodarzy mocno ucierpiał. Momentami zaczynał tracić przytomność i został odwieziony karetką do szpitala. Na szczęście z pomeczowych wieści wynika, że Skórecki jest przytomny i prawdopodobnie to nic groźnego. Kotwica w końcówce jeszcze dwukrotnie skarciła rywali. W 87 minucie sędzia podyktował rzut wolny z siedemnastu metrów. Sebastian Szych trącił lekko piłkę, którą uderzył Tomasz Rydzak. Trafił w środek bramki, ale Tomczak nie zdołał jej złapać i było 3:0. Chwilę po wznowieniu gry kołobrzeżanie znów przejęli piłkę, ta powędrowała do Macieja Ropiejki, który najpierw minął zwodem dwóch obrońców, a potem w sytuacji sam na sam pokonał Tomczaka po raz czwarty. Gospodarze mimo braku kilku zawodników z podstawowego składu, wreszcie zagrała tak, jak chcieliby oglądać jej grę kibice. Przede wszystkim skutecznie. Oby sobotnim ligowym starciu z tą samą Pogonią podopieczni Wojciecha Polakowskiego pokazali się z równie dobrej strony i zdobyli cenne trzy punkty.
�r�d�o: mkpkotwica.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|