Rafał Biały: Jeszcze nie myślimy o barażach
W meczu 18 kolejki lider tabeli Gaz-System Pogoń Szczecin wysoko pokonała zespół Vetrexu Sokoła Kościerzyna aż 33:22. Do przerwy jednak niewiele wskazywało na to, że właśnie takim rezultatem zakończy się to spotkanie. Po zawodach z trenerem Portowców rozmawiał Krzysztof Kempski.
W dwóch poprzednich meczach Gaz-System rzucił aż 75 bramek. Osiągnięte wyniki i ich styl mogą budzić uznanie, pomimo faktu, że rywale nie należeli do tuzów ligi. To właśnie nad skutecznością i atakiem pozycyjnym najmocniej skupiał się pan na treningach z drużyną? - My już od dłuższego czasu, właściwie od połowy poprzedniej rundy byliśmy spokojni o obronę. Rzeczywiście ona się ustabilizowała, a doszedł do nas jeszcze wyśmienicie broniący Marković. Gorzej było właśnie z atakiem pozycyjnym, graliśmy bardzo statycznie i to zmieniliśmy. Czekaliśmy właśnie na powrót Chakmakova z tego względu byśmy mieli możliwość, przy słabszej dyspozycji Masiaka, który zagrał wyśmienicie w dwóch poprzednich meczach, mogli mieć możliwość większych zmian. To zafunkcjonowało. W tym meczu też rzuciliśmy 33 bramki. Jest to też niezły wynik. Muszę przyznać, że było nam o tyle łatwiej, że Kościerzyna miała rzeczywiście węższy skład. Mają dobrych zawodników, ale krótszą ławkę i w końcówce do kontry biegaliśmy już teoretycznie indywidualnie.
Kontynuując ten wątek to obie ekipy do tego meczu przystępowały w zupełnie innych nastrojach. Szczecinianie odnieśli przekonujące zwycięstwa z kolei Sokół złapał kryzys notując serię porażek, które zepchnęły ich z pierwszego już na szóste miejsce. Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej można było jednak sądzić, że ten mecz będzie miał inny ciężar gatunkowy.
- Rozmawiałem z Igorem Stankiewiczem przed spotkaniem i mówił, że poprzednie mecze dziwnie się układały, wygrywali w końcówce, a nagle w przeciągu kilku minut potrafili stracić całą przewagę. Na pewno nie jest to dla nich komfortowa sytuacja. Przestrzegaliśmy siebie nawzajem, że skoro 4 poprzednie mecze przegrali to przyjeżdżając do nas i lubiąc grać z nami, będą na nas mocno nastawieni. Rzeczywiście to się sprawdziło. Myślę, że Kościerzyna nie musi się martwić o to, czy się utrzyma w tej lidze, czy nie. Jest za mocnym zespołem, a ma jeszcze 4 spotkania przed sobą. Myślę, że kilka wygra spokojnie w tej rundzie. My musimy wygrać kolejny mecz z Poznaniem i wtedy może spokojniej będziemy myśleć o barażach, bo na razie jeszcze o nich nie myślimy. Przed pierwszym meczem z Vetrexem powiedział pan, że lubicie grać z kościerzynianami, bo grają twardą, siłową piłkę ręczną. W tym spotkaniu mogło się to chyba potwierdzić. - Tak, ja osobiście lubię grać mecze z Kościerzyną. Grają taką męską piłkę ręczną, nie odpuszczają, nie odejmują ręki i takie mecze po pierwsze fajnie się gra, po drugie podobają się publiczności lub odwrotnie, po pierwsze podobają się kibicom. Ten mecz miał rzeczywiście i tempo, i było w nim widać wolę zwycięstwa. Uważam, że dla kibiców były to super zawody. Dla nas jeszcze lepsze, bo wygraliśmy. Do zakończenia rundy zasadniczej już tylko 4 kolejki. Patrząc na rywali Gaz-System Pogoni to będziecie grać z drużynami walczącymi o utrzymanie. Zgodzi się pan z opinią, że te zawody nie będą jednak należały do łatwiejszych? - Tę ligę dziwnie się gra. Teoretycznie zespół, który gra o utrzymanie, jak np. Poznań, który boryka się z kłopotami kadrowymi i finansowymi, potrafi sprawić taką niespodziankę jak ogranie Spójni na ich terenie - zespołu, który tydzień temu zapowiadał, że zaczyna myśleć na poważnie o awansie do Superligi. Chwała Rafałowi Walczakowi, że potrafił ten zespół zmobilizować. Dla nas jest to super wynik, ale i mega zaskoczenie. Pozostały nam mecze z Płockiem, Poznaniem, Elblągiem i Warszawą, która też walczy o wejście do baraży. Płock jest bardzo niewygodnym zespołem. Grają w nim młodzi zawodnicy, którzy chcą i muszą się pokazywać z jak najlepszej strony. Mają dużo ambicji, o czym już się przekonaliśmy. Poznań, tak jak powiedziałem wcześniej, potrafi zaskoczyć. Przegraliśmy z nimi pierwsze spotkanie. Z Elblągiem gramy na wyjeździe, będzie to bardzo ciężki przeciwnik. Wszystkie cztery mecze będą bardzo ciężkie. Już dzisiaj nie przypinałbym medali. Spoglądacie powoli na to, jak wygląda sytuacja w grupie B i z którym z rywali przyjdzie się najpewniej zmierzyć Pogoni w barażach o awans? - Nie, nie myślimy o tym zupełnie. Żyjemy bardziej z tygodnia na tydzień. Myślimy o kolejnym meczu, o kolejnym przeciwniku i pod niego się przygotowujemy. To, co się dzieje w drugiej grupie w tej chwili nas nie interesuje. Jeżeli uda się dostać do baraży to dopiero wówczas będziemy zastanawiali się z kim zagramy i będziemy próbowali sobie zorganizować płyty tych zespołów, żebyśmy się do nich przygotowali. Rundę rewanżową drużyna szczecińska rozpoczęła w międzynarodowym składzie. Jak wygląda komunikacja w zespole? - Przebiega bez problemu. Porozumiewamy się w języku angielskim, polskim. Chłopaki, którzy do nas doszli to profesjonaliści, chcą się uczyć naszego języka. Nie mamy z tym problemu i to widać, dotyczy to zarówno zawodników jak i kadry trenerskiej. Od nowego roku stawia pan regularnie na najmłodszego w ekipie Patryka Walczaka. Zawodnik odwdzięcza się co raz lepszą grą i robi co raz większe postępy. - Tak, jest to młody zawodnik, który gra co raz lepiej. Trzeba go było mówiąc w cudzysłowie utemperować (śmiech). Po grze w SMS-ie musiał się przestawić z piłki takiej szkolnej i podejścia takiego szkolnego na piłkę ligową. Jemu się to udało, dlatego na dzień dzisiejszy jest filarem naszej obrony. Zdobywa również bramki w ataku. Myślę, że jest to materiał na naprawdę dobrego zawodnika w przyszłości. Jeżeli będzie tego chciał tak, jak chce tego teraz to wróżę mu naprawdę niezłą przyszłość. Mecz z Sokołem Kościerzyna miał swój dodatkowy smaczek dla skrzydłowego Jacka Wardzińskiego. Zawodnik pokazał się z dobrej strony, był skuteczny zwłaszcza na linii 7 metrów, ale i nie tylko. - „Centy” jest zawodnikiem bardzo doświadczonym i było to widać dokładniej w naszej grze w osłabieniach, kiedy wstrzymywał grę, kiedy potrafił zagrać pod faul. Był skuteczny, może to, że zna „Miśka” (Grzegorza Sibigę - dop. red.) z grania z nim w jednym zespole też tu miało znaczenie. Czy był to dla niego wyjątkowy mecz, myślę, że na to powinien odpowiedzieć on sam. Niemniej jednak myślę, że takie mecze budzą jakiś tam dreszczyk emocji. My mamy na dzień dzisiejszy taką sytuację, że mamy 16 zawodników w kadrze meczowej i tych 16 zawodników jest tak naprawdę do grania. To jest nasz spory atut. W pierwszym wyszedł Jedziniak, doznał kontuzji, miejmy nadzieję, że nie jest to nic poważnego, wszedł za niego Wardziński i ciągnął mecz. To jest nasz największy atut. Kto by nie wszedł na zmianę ten wnosi jakość. Najbliższym rywalem miał być Techtrans Elbląg, będzie nim jednak Grunwald Poznań, ponieważ spotkanie zostało przełożone. Będzie to kolejna okazja do rewanżu za porażkę w poprzedniej rundzie. - Tak, mecz został przełożony na naszą prośbę. Zagramy za tydzień u siebie z Poznaniem, potem będziemy mieli Elbląg i dwa tygodnie przerwy przed dwoma ważnymi meczami w Płocku i z Warszawą. Poznań tak jak mówiłem wcześniej zespół grający bardzo konsekwentnie. Zespół, który do spotkań podchodzi z wielką ambicją, tak jak my parę lat temu, kiedy budowaliśmy ten klub graliśmy z ambicją. Braki kadrowe i finansowe, które ma Rafał w Poznaniu może dobrze zniwelować ambicją i chęcią wygrania spotkania, co udowodnili właśnie w Gdańsku. Jeszcze raz gratuluję Rafałowi i Poznaniowi wygrania ze Spójnią. Wybiegając nieco w przyszłość to sądzi pan, że mecz z ostatniej kolejki z Zepterem Warszawa może zdecydować, z którego miejsca przystąpicie do baraży? - Myślę, że my ten mecz wygramy. Nie zastanawiam się jednak jak będzie wyglądało to spotkanie. Ważniejsze dla nas są te mecze wcześniejsze. Ostatnie pytanie: na jakich pozycjach należy spodziewać się jeszcze wzmocnień w przypadku zrealizowania celu jakim jest awans do Superligi? - Na pewno chciałbym wzmocnić rozegranie, prawe rozegranie, środek zawodnikiem rzucającym z prawej ręki, lewe rozegranie, z tymże takiego zawodnika już mamy. Myślimy o lewym skrzydle. W tej chwili jesteśmy w trakcie dogrywania kontraktu, zobaczymy jak to się dalej potoczy. To by było na tyle. Zespół jest budowany od trzech lat. My musimy w końcu ustabilizować skład i go zgrywać, mieć czas na przygotowanie zespołu do ligi, a my cały czas jesteśmy w budowie. Kto inny przygotowywał się w okresie letnim, kto inny grał pierwszą rundę, kto inny w końcówce tej rundy, kto inny drugą rundę. To jest bardzo ciężkie jak na razie, ale co raz lepiej się to układa.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|