Gaz-System nie sprostał Wiśle Płock
Mistrz Polski przyciągnął na trybuny w hali przy Twardowskiego komplet publiczności. Kibiców nie zraził fakt, że mecz zaplanowano na poniedziałek, a nie jak to zwykle bywa w weekend. Mimo porażki szczecińskiego pierwszoligowca z faworyzowaną Orlen Wisłą Płock 28:35 (13:19) doping dało się słyszeć od początku do końca spotkania. Szczypiorniści Gaz-System odwdzięczyli się swoim fanom walką do ostatnich minut.
Początek spotkania należał do przyjezdnych. Jednak szybkie prowadzenie 2:0 po dobrych rzutach Adama Wiśniewskiego oraz Muhameda Toromanovicia nie podłamało szczecinian. Minutę później za sprawą trafień Karola Królika oraz Pawła Białego na tablicy świetlnej było 2:2.
W kolejnych 5. minutach podopieczni Larsa Walthera odskoczyli na 4 bramki. Gospodarze odpowiedzieli tylko jednym trafieniem. Bramkę zdobył nowy nabytek Portowców Aleksander Kokoszka. Bardzo ciekawie na parkiecie było między 13. a 17. minutą. Po dwa gole zdobyli najlepiej punktujący w tym spotkaniu Kokoszka oraz Piotr Frelek. Celny rzut tego drugiego doprowadził w 17. minucie do stanu 8:9.
Mogło się wydawać, że Pogoń pójdzie za ciosem i doprowadzi do wyrównania w tym spotkaniu. Niestety odpowiedź płocczan była wręcz natychmiastowa. Strata 7 bramek w ciągu 8 minut wyprowadziła mistrzów Polski na prowadzenie 9:16. Ważne bramki dla swojej drużyny zdobyli wówczas Michał Kubisztal i Paweł Paczkowski. Strzelanie w pierwszej połowie w ekipie ze Szczecina zakończył doskonale wykonanym rzutem karnym Piotr Frelek. Do przerwy było 13:19. Bardzo dobrze szczypiorniści z Grodu Gryfa zaprezentowali się w drugich 30 minutach. Co prawda nie zdołali odrobić straty bramkowej, ale prowadzili wyrównany bój do samego końca, zdobywając 15 bramek przy 16 klubu z Płocka. Duński szkoleniowiec od początku drugiej połowy desygnował do gry w bramce Bartosza Dudka. Wynik po przerwie otworzył najmłodszy na parkiecie Patryk Walczak. Po chwili bramkę dołożył również Paweł Krupa, który ten fragment spotkania może zaliczyć do bardzo udanych. Goście nie pozwolili jednak na dalsze niwelowanie strat. Przy stanie 20:25 o czas poprosił jeszcze opiekun Wisły, ale po wznowieniu gry przewaga ponownie wzrosła do 6 trafień. Końcowe 10 minut to już typowa wymiana ciosów i gra bramka za bramkę. W ostatnich sekundach zawodów wynik na 28:35 ustalił Vukasin Rajkobić i goście mogli świętować awans do Final Four Pucharu Polski.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|