Stargardzki zespół na wyjazdowym spotkaniu ze Startem Gdynia przegrał drugi wyjazdowy mecz w sezonie 66:76. Mecz był bardzo wyrównany, zaważyła 3 kwarta, którą Spójnia przegrała 13 pkt. Najskuteczniejszym zawodnikiem KS Spójni był Tomasz Stępień - rzucił 13 pkt, miał 7 zbiórek i 2 asysty. W pierwszych piątkach obu ekip zabrakło zaskoczeń. Uwidoczniła się, więc fizyczna przewaga Startu, który straszył trójką wysokich: Tomasz Wojdyła, Adam Lisewski i niezwykle skuteczny w sobotę Mateusz Kostrzewski. Niscy Koszykarze Spójni zaskoczyli jednak rywala szybką grą, która w pół minuty wymusiła trzy przewinienia miejscowych.

To ostudziło ich zapędy. Tymczasem tercet: Tomasz Stępień, Adam Parzych i Tomasz Ochońko wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 7:2. Wraz z początkiem meczu swoją obecność zaznaczył czteroosobowy klub kibica gości, który bez trudu przebił się przez ciszę, jaką odpowiedzieli fani miejscowych. Tymczasem do pracy wziął się Start, który odrobił straty i wyszedł nawet na czteropunktowe prowadzenie (17:13). Gospodarze imponowali rzutami z dystansu, czym popisywali się kolejni rezerwowi, a po dwa przewinienia szybko złapali Łukasz Bodych oraz Stępień. Ostatecznie kwarta zakończyła się remisem, a wiele dobrego wniósł Hubert Pabian, który bliski był trafień trzypunktowych, lecz dwukrotnie przekraczał linię 6,75 metra.

Kolejna część rozpoczęła się lepiej dla podopiecznych Tadeusza Aleksandrowicza, którzy uzyskali sześciopunktową przewagę. O czas poprosił wtedy Paweł Turkiewicz, by ponownie poukładać grę gdynian. Grający zmiennikami Start nie forsował tempa, co pozwalało Spójni utrzymać inicjatywę aż do długiej przerwy. Warty odnotowania był trzypunktowy rzut Wiktora Grudzińskiego oraz dobra postawa Kostrzewskiego, który siał największe spustoszenie w szeregach przyjezdnych. Słabsza końcówka i kilka prostych błędów sprawiły, że do przyjezdni schodzili do szatni z trzypunktowym prowadzeniem.

Po zmianie stron w wyjściowej piątce Bodycha zastąpił Pabian. Trzecia kwarta łudząco przypominała tą z przed tygodnia. Przez dwie minuty obie ekipy nie potrafiły skierować piłki do kosza. Później Start przejął inicjatywę, lecz przez długie minuty Spójnia dotrzymywała mu kroku. Refleksem popisał się trener, Czesław Kurkianiec, który słusznie upomniał się o brakujący punkt po naszej stronie. Ostatnie minuty tej odsłony zadecydowały jednak o losach meczu. Biało-bordowi mieli co raz większy problem z wypracowaniem sobie dogodnej pozycji, a gospodarze punktowali w każdej kolejnej akcji. Szalał Kostrzewski, a inni gracze dokładali cenne rzuty z dystansu, które sprawiły, że po trzydziestu minutach Start prowadził 63:53.

Ostatnie dziesięć minut nie zapowiadało się, więc ciekawie lecz gospodarze zaskakująco stracili skuteczność pudłując nawet z najprostszych pozycji, co przydarzyło się nawet Tomaszowi Wojdyle. Zupełnie inny problem mieli stargardzianie, których gdyńska obrona skutecznie wybijała z rytmu. Nie brakowało, więc skuteczności, a pozycji rzutowych i ostatecznie różnica między oboma ekipami nie uległa już zmianie. Start wygrał zasłużenie głównie dzięki bardziej wyrównanej kadrze, w której każdy nowy zawodnik nie obniżał jakości gry. Za Spójnią już mecze z dwoma obecnie najlepiej prezentującymi się rywalami, a w środę pojedynek z niżej notowanym Startem Lublin.

Start Gdynia - Spójnia Stargard Szczeciński 76:66 (17:17, 20:23, 26:13, 13:13)

Start: Kostrzewski 20, Mordzak 17, Wojdyła 10, Andrzejewski 9, Malczyk 8, Krauze 6, Lisewski 4, Szpyrka 2, Nowakowski 0, Bach, Konsek, Krajniewski.

Spójnia: Stępień 13, Parzych 12, Ochońko 11, Grudziński 8, Pabian 7, Bodych 6, Kalinowski 6, Soczewski 3, Wójcik 0, Dylik, Ulchurski, Ważny.

�r�d�o: spojnia.info