Nie takiego rozstrzygnięcia oczekiwali w sobotnie popołudnie kibice Dębu na stadionie im.Henryka Witkowskiego w Dębnie. Zespół pod wodzą Marcina Domagały po dość emocjonującym pojedynku przegrał z Gryfem Wejherowo 0:1(0:0). Bramkę na wagę trzech punktów w 75 minucie zdobył Grzegorz Gicewicz.

Od pierwszego gwizdka sędziego Michała Świderskiego spotkanie toczone było w dość żywym tempie. Początkowe minuty układały się po myśli gości, którzy już w 3 minucie mogli objąć prowadzenie ale niemrawy strzał z 10 metrów w wykonaniu Bartosza Toporkiewicza pewnie złapał Sebastian Fabiański. Z biegiem czasu podopieczni Grzegorza Nicińskiego zdominowali środek boiska nie zostawiając miejscowym dużo swobody na murawie. W tym okresie dębnianie nie potrafili znaleźć absolutnie żadnego sposobu na sforsowanie solidnej dziś defensywy Gryfu.

Goście prezentowali momentami ładną dla oka grę kombinacyjną,której Dąb przeciwstawiał szybkie akcje zarówno skrzydłami jak i środkiem boiska. W 10 minucie z dystansu próbował uderzać Roman Majchrzak, ale piłka przeleciała obok bramki Adama Dudy.Kolejne akcje to próby stworzenia sobie sytuacji bramkowych z obu stron, jednak większość z nich nie miała wykończenia i przeważnie kończyły się na defensorach. W 31 minucie odważnie z prawej strony zaatakował Robert Dudek, wrzucił piłkę na pole karne do Łukasza Dłubisa, ale i jego strzał okazał się minimalnie niecelny. Pierwsza połowa chociaż momentami odznaczała się przewagą gospodarzy to ostatecznie nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć i zakończyła się bezbramkowym remisem.

Na samym starcie drugiej części gry większe zaangażowanie prezentowali wejherowianie, którzy jakby chcieli nadać temu spotkaniu swój rytm gry.W 49 minucie po błędzie bramkarza Dębu okazję do zdobycia gola nie wykorzystał Łukasz Krzemiński. Następne minuty to ciągłe ataki ze strony gości.W 53 minucie groźny strzał Mateusza Toporkiewicza broni Sebastian Fabiański. W tym spotkaniu bramkarz Dębu jeszcze kilka razy popisał się pewnymi interwencjami ratując swój zespół przed utratą gola. Jednak ciągłe nękanie bramki Dębu dało w końcu efekt w 75 minucie.Szybką akcję prawą stroną przeprowadzili goście,Toporkiwicz wrzucił piłkę na pole karne do Gicewicza, który nie dał szans na skuteczną interwencję Fabiańskiemu. Dębnianie chcieli wyrównać, ale brakowało im pomysłu na grę. Jakby tego było mało coraz słabiej spisywała się również formacja obronna i goście z łatwością przedostawali się pod pole karne. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i to Gryf wywiózł z Dębna trzy punkty.