Niestety w dzisiejszym spotkaniu piłkarze Chemika Police przegrali 1:2 (0:2) z Orkanem Rumia. Do przerwy goście po dwóch bramkach Rafała Siemaszko prowadzili 2:0. Po zmianie stron kontaktową bramkę zdobył Filip Kosakowski, jednak na nic więcej piłkarzy z Chemika nie było już stać.

Chemik: Strzelec - Górski (87' Andrzejewski), Baranowski, Janicki (64' Domin), Jakubiak, Rembisz, Bieniek, Kosakowski, Jóźwiak, Fadecki, Sajewicz (81' Skowron)

Orkan: Biecke - Wasielewski, Dirda (59' Roeske), Kleser, Pionk, Smarzyński (64' Szweda), Drzymała (71' Da Silva), Klawikowski, Prinz, Siemaszko, Alimi (90' Włodarczewski)

Statystyki (Chemik - Orkan):
Strzały celne: 7 - 5
Strzały niecelne: 4 - 4
Faule: 14 - 13
Żółte kartki: 4 - 2 (Jakubiak, Rembisz, Jóźwiak, Górski - Dirda, Biecke)
Rożne: 10 - 1
Spalone: 1 - 0

Pogoda: słonecznie, 24 st. C

Widzów: 400 (8 z Rumii)

Sędziowali: Dawid Błaszczak - Dariusz Królikowski, Konrad Aluszczyk (Zachodniopomorski ZPN)

Bramki:
0:1 - 16 minuta - Rafał Siemaszko
0:2 - 36 minuta - Rafał Siemaszko
1:2 - 60 minuta - Filip Kosakowski

W pierwszych minutach spotkania nieznaczną przewagę na boisku miał Chemik. Dwukrotnie atakował Jarosław Jóźwiak jednak pierwszy strzał przeleciał ponad bramką, drugi po ziemi trafił do rąk Kamila Biecke. Tymczasem już pierwszy groźny atak Orkana zakończył się bramką. Michał Smarzyński spod końcowej linii zagrał na krótki słupek, Rafał Siemaszko podbił sobie piłkę i nożycami umieścił ją w siatce. Później dwukrotnie atakował Jóźwiak, jednak piłki na rzut rożny wybijali Paweł Dirda i Bartosz Pionk. W 34 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i zgraniu Gracjana Górskiego pojedynek powietrzny na szóstym metrze wygrał Patryk Baranowski jednak i tym razem obyło się bez gola. Strzał wyłapał stojący na linii bramkowej Biecke. Dwie minuty później goście prowadzili już 2:0. Z prawej strony spod końcowej linii piłkę na szósty metr zagrał Babatunde Alimi, zaś akcję na wślizgu zakończył Siemaszko. Tuż przed przerwą Orkan bliski był podwyższenia, jednak po dośrodkowaniu Michała Drzymały Siemaszko przestrzelił z sześciu metrów.

Po wznowieniu gry początkowo niewiele się na boisku zmieniło. Zdesperowany Chemik bił głową w mur, czego efektem były słabe i niecelne strzały zza pola karnego Filipa Kosakowskiego i Mateusza Jakubiaka. Dopiero kwadrans po przerwie Chemik zorganizował składną akcję i od razu zdobył kontaktową bramkę. Prawy skrzydłem popędził Filip Kosakowski i z 16 metra dośrodkował w pole karne. Do wrzutki wyszedł Kamil Bieniek, jednak nie sięgnął jej głową i niespodziewanie piłka wpadła do bramki obok słupka. Zawodnicy Chemika jakby zwęszyli szansę i kilka minut później o mało nie doprowadzili do wyrównania. Filip Kosakowski w polu karnym wycofał do nabiegającego Fadeckiego, zaś młody napastnik w pełnym biegu posłał bombę w kierunku bramki. Dobrze ustawiony bramkarz gości zdołał złapać uderzenie. Orkan odpowiedział atakiem Michała Smarzyńskiego, który w polu karnym uderzył w długi róg bramki Piotra Strzelca. Na szczęście niecelnie, piłka przeleciała minimalnie obok słupka. Kwadrans przed końcem spotkania wydawało się, że Chemik wreszcie dopnie swego i wyrówna. Fadecki idealnie przyjął piłkę w polu karnym i jeszcze ładniej strzelił między Wasielewskim i Kleserem. Pokręcony strzał zmierzał w samo okienko bramki Orkana i… został przeniesiony nad poprzeczką przez świetną interwencję Kamila Biecke. Przez ostatnie 15 minut Chemik co chwilę atakował bramkę gości, jednak nie był w stanie przedrzeć się przez dobrze dysponowaną obronę i ostatecznie trzy punkty powędrowały do Rumii.

Mariusz Szmit (trener Chemika): Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słaba. Podświadomie chłopcy przestraszyli się Orkana. Mieliśmy jakieś tam założenia. Może mój błąd, niepotrzebnie wbiłem im do głowy, że mamy grać z kontry. Trzeba było wyjść wysokim pressingiem, może udałoby się strzelić gola. Rumia ma zawodników ogranych, choćby Siemaszko który strzelił dwie bramki. Kawał cwaniaka, potrafi się zabrać z piłką, potrafi dołożyć stopę i dzisiaj to było widać. My zagraliśmy w pierwszej połowie na średnim poziomie. Szczególnie środek obrony nie funkcjonował, Michał Janicki i Patryk Baranowski chyba przestraszyli się czarnoskórego zawodnika i Siemaszki. Dwa błędy środkowych obrońców i później ciężki mecz. Wyszliśmy na drugą połowę po ostrych słowach w szatni i okazało się, że możemy grać jak równy z równym. Byliśmy trochę lepszym zespołem, aczkolwiek gra się na bramki i przegraliśmy mecz. Troszkę to boli. Orkan Rumia jak na razie prezentował najwyższy poziom z tych zespołów z którymi graliśmy. Cieszę się, że jak na warunki III-o ligowe pokazaliśmy kawał dobrego meczu. Orkan i my graliśmy na dobrym poziomie, staraliśmy się budować akcję, a że oni mieli więcej cwaniaków boiskowych to wygrali.

Szymon Hartman (trener Orkana): Pierwsza połowa w naszym wykonaniu dobra. Udało się strzelić dwie bramki. To co założyliśmy sobie przed meczem w jakimś stopniu zrealizowaliśmy w pierwszej połowie. Mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać. To nie jest przypadek, że Chemik nie przegrywa i dobrze gra w piłkę. Udowodnili to w drugiej połowie gdy przejęli inicjatywę. Nam dopisało szczęście. Na uwagę zasługuje to, że nasza defensywa nie popełniała kardynalnych błędów. W drugiej połowie Rafał Siemaszko mógł strzelić gola i gra by się uspokoiła. A tak do samego końca mecz był ciężki i trudny.

�r�d�o: www.chemik.police.pl