Zabójcze osiem minut
Od początku spotkania inicjatywę przejęli gospodarze i już w 1 minucie stworzyli sytuację bramkową. Strzał napastnika Sławy z wielkim wyczuciem obronił Mateusz Krupski. Akcje gospodarzy stwarzały spore zagrożenie pod naszą bramką. Uważnie grająca obrona białozielonych nie dawała się zaskoczyć. Goleniowianie czyhali na błędy przeciwnika i kontrowali. W 20 minucie przeprowadzona została kontra lewą stroną. Ostatnim przy piłce był Winogrodzki, który dokładnie dośrodkował w pole karne. Nie pilnowany Borek znalazł się w stuprocentowej sytuacji do zdobycia bramki. Sobie tylko znanym sposobem nie trafił w piłkę. Dwanaście minut później gospodarze składnie przeprowadzili akcję przed polem karnym Iny i prostopadłym podaniem uruchomili swojego napastnika. Najszybciej w sytuacji zorientował się Winiarski i zablokował strzał rywala. Natomiast w 43 minucie niefrasobliwość obrońców Iny zakończyła się rzutem wolnym dla gospodarzy z 18 metra. Miejscowi nie czekali na ustawienie muru. Szybko wznowili grę, a piłka po strzale zawodnika Sławy opuściła boisko tuż obok słupka.
Jeszcze przez kwadrans drugiej połowy mecz miał wyrównany przebieg. Po czym uwidoczniła się optyczna przewaga miejscowych. Decydująca o przebiegu meczu była 64 minuta. Zupełnie nie groźna sytuacja. Wrzut z autu wykonuje zespół Sławy. Łuczak nie upilnował zawodnika przyjmującego piłkę, który miał czas na oddanie mocnego strzału, przy obronie którego Krupski nie miał szans i gospodarze objęli prowadzenie. W chwilę po wznowieniu gry od środka niefrasobliwość Sobańskiego mogła się zakończyć utratą bramki. Po stracie piłki poszła kontra dwóch na jednego. Całe szczęście, że miejscowi piłkarze pogubili się w swoich poczynaniach. W 64minucie gospodarze ponownie cieszyli się ze zdobycia bramki. Szybka akcja gospodarzy zakończyła się strzałem na bramkę. Pierwszy strzał Krupski obronił, ale przy dobitce był bezradny. W 72 minucie pada trzecia bramka dla gospodarzy i było już po meczu. Po stracie kolejnej bramki białozieloni nie trzymali się kurczowo własnego pola karnego. Atakowali, chcąc zdobyć przynajmniej honorowego gola. Nie udało się to, ale najbliższy zdobycia bramki był Sobański, którego strzał bramkarz Kaźmierczak obronił z wielkim trudem. źródło: www.mksina.com relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|