Emocje w meczu Pogoni Baltica z mistrzyniami Polski
Skazywane z góry na porażkę wysoką różnicą bramek szczecinianki pokazały, że wcale tak być nie musi. Seryjnie zdobywane w drugiej połowie gole przeciwko aktualnemu mistrzowi Polski, który w przeciągu 16 minut zdobył ich raptem 5 a Pogoń aż 14 pokazuje, że dziewczyny pod wodzą nowego szkoleniowca Roberta Nowakowskiego zrobiły olbrzymi postęp w grze i zasługują na słowa uznania.
Takich słów nie szczędziła Pogoni Baltica zaraz po spotkaniu trenerka miedziowych Bożena Karkut. - Widać tutaj duży postęp w grze Pogoni. Widać też taką myśl taktyczną. Dziewczyny ze Szczecina są młode, rozwijają się i to jest dla nich najważniejsze. Szczerze powiem, że jeżeli dziś w drugiej połowie przegrywały z mistrzem Polski kilkunastoma bramkami i nie złożyły broni to tylko świadczy o ich charakterze i woli walki i taki zespół powinien się utrzymać w ekstraklasie.
Zaczęło się jednak bardzo nerwowo. Pierwszą bramkę zdobyła Anna Pałgan, ale chwilę potem rzut karny wykorzystała Agata Cebula i był remis. W kolejnych minutach niemoc strzelecka połączona z kapitalnymi obronami zwłaszcza po stronie gospodyń tego pojedynku a dokładniej Adrianny Płaczek sprawiły, że długo utrzymywał się wynik 1:1. W 12. minucie po strzale wspomnianej Cebuli było 4:3, ale chwilę potem stan meczu wyrównała Vanesa Jelić.
Po jej bramce zaczęła wzrastać przewaga gości. Od 15. minuty bramki seryjnie zaczęła zdobywać najlepsza na parkiecie wśród Zagłębia Karolina Semeniuk-Olchawa. W 23. minucie dzięki jej celnemu rzutowi na tablicy było już 5:11. W końcowych minutach pierwszej części zawodów przewaga bramkowa jeszcze wzrosła. Na 7:15 trafiła Kaja Załęczna, ale wynik ustaliła Aleksandra Kicińska i podopieczne Roberta Nowakowskiego na przerwę schodziły ze stratą 7 goli. Niestety druga część zawodów nie zaczęła się dobrze. Błędy własne, szybkie kontry miedziowych i seryjnie tracone bramki tak najkrócej można scharakteryzować pierwsze 10 minut drugiej połowy. Najlepsze wrażenie pozostawiła po sobie w tym fragmencie zawodów Płaczek, która ponownie stawała na wysokości zadania broniąc rzuty Załęcznej czy wspomnianej Semeniuk-Olchawy. Obraz gry uległ zdecydowanej zmianie na korzyść miejscowych od 41. minuty zawodów. Najpierw dwa karne wykorzystała Olga Kuznetsova, a chwilę po niej do grania włączyły się także Katarzyna Sabała, Sylwia Piontke czy chociażby wprowadzona w 50. minucie, wracająca po kontuzji, Adriana Gryglicka. Bramka tej ostatniej doprowadziła do stanu 22:28. Skorzystaniem z czasu dla swojej drużyny ratowała się jeszcze Karkut, ale nie przyniosło to zamierzonego efektu i poprawy w ich grze. Do przykrego w skutkach zdarzenia doszło w 56. minucie. Parkiet z zakrwawionym nosem musiała opuścić Adrianna Płaczek, która została uderzona piłką w twarz. Sędziowie przez chwilę się zawahali, jednak nie podjęli decyzji wykluczającej zawodniczkę gości z gry. Na parkiecie w jej miejsce zameldowała się Karolina Sagała. Po chwili mistrzynie Polski odpowiedziały dwoma trafieniami i stało się jasne, że nie starczy już czasu na jeszcze większe zniwelowanie strat lub nawet na sprawienie niespodzianki. Wynik spotkania już po końcowej syrenie ustaliła Katarzyna Pasternak wykorzystując rzut karny. Mimo wszystko dziewczyny pokazały prawdziwy charakter i pomimo ostatecznej porażki mogły schodzić z parkietu z podniesioną głową. Warto odnotować, że drugą połowę z KGHM Metraco Zagłębiem Lubin szczecinianki wygrały 18:15.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|