Bardzo dużo pozytywnego można powiedzieć o grze dziewczyn z Pogoni Baltica po dzisiejszym spotkaniu. Ten mecz może mieć też ogromne znaczenie pod względem psychologicznym, bo przeciwnik do najłatwiejszych nie należał, a mimo to niewiele brakowało by odnieść jeszcze lepszy wynik, jakim byłoby zwycięstwo. Należy jednak cieszyć się z tego punktu, bo zdobyty został w pełni zasłużenie. Mecz był też swoistym przełamaniem 7 kolejnych porażek w ostatnich spotkaniach oraz pierwszym punktem zdobytym na własnym terenie. W końcu na twarzach pięknych szczecinianek mógł zagościć uśmiech i jest on w pełni zrozumiały.

Nie zaczęło się jednak tak dobrze. Wynik otworzyły dwie najlepiej dziś punktujące w AZS AWF Ewa Perek oraz Lidia Żakowska i po 3 minutach było 0:2. Pierwszą bramkę dla Szczecina zdobyła Agata Cebula, jednak po chwili kolejne dwa trafienia dorzuciły Małgorzata Król i Grażyna Pietras. Na dwie bramki rzucone przez przyjezdne Pogoń Baltica odpowiadała jednym trafieniem. Taki stan rzeczy spowodował, że w 13 minucie na tablicy wyników było już 9:4 dla podopiecznych trenera Marka Karpińskiego. Bardzo dobre zawody w bramce rozgrywała Adriana Płaczek. Gdyby nie postawa tej zawodniczki to wynik zdecydowanie wyższy niż był w rzeczywistości. Ktoś może jednak powiedzieć, że przecież od tego jest właśnie bramkarka. Fatalnie będzie wspominać swój występ liderka zespołu ze stolicy Dolnego Śląska rozgrywająca Grażyna Pietras. W 11 minucie spotkania była faulowana i nieszczęśliwie upadając na parkiet nabawiła się bardzo poważnej kontuzji. Pierwsze diagnozy nie są dla zawodniczki optymistyczne. Wiele wskazuje na to, że może to być nawet złamanie kości krzyżowej, ale na dokładną opinię lekarzy będzie trzeba poczekać po dodatkowych badaniach. Nieobecność ważnego ogniwa, jakim jest dla zespołu Pietras początkowo nie miała znaczenia. W 20 minucie po trafieniu Marioli Wiertelak było już 13:7 dla faworyzowanych wrocławianek. 5 minut później z bardzo dobrej strony pokazała się w zespole Roberta Nowakowskiego Katarzyna Pasternak, która celnym rzutem doprowadziła do stanu 14:10 dla gości. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszych 30 minut parkiet z powodu gradacji kar musiała opuścić Dorota Jakubowska. Nie podłamało to jej koleżanek, które ostatnie sekundy rozgrywały nie tylko bez wspomnianej Jakubowskiej, ale również bez Anny Rostankowskiej, która także ukarana została 2-minutową karą. Ostatni celny rzut oddała rozgrywająca Cebula, zdobywając swoją piątą bramkę w pierwszej połowie i ustalając jej wynik na 13:17.

Po przerwie ekipa Nowakowskiego zabrała się do odrabiania strat. Sygnał ku temu dały wspomniane wcześniej Pasternak i Cebula. Zwłaszcza postawa tej pierwszej może budzić słowa uznania. Nie pomyliła się m.in. przy rzucie karnym w 43 minucie spotkania. Bramka była o tyle ważna, że doprowadziła do pierwszego remisu w tym spotkaniu i chyba pozwoliła uwierzyć w to, że można dziś naprawdę osiągnąć dobry wynik. Duży wkład w taki rezultat miała również bramkarka Płaczek, która kapitalnie broniła m.in. strzały rozgrywającej Perek. Bardzo dużo ważnych i celnych uwag padało również z ławki trenerskiej Pogoni Baltica. Trener Nowakowski co chwilę instruował swoje podopieczne. Minutę później dobry rzut Sylwii Piontke wyprowadził jej koleżanki na pierwsze prowadzenie 20:19. Między 44 a 47 minutą Pogoń zanotowała przestój, ale nie miał on wpływu na końcowy efekt. Jedną bramkę zdołała dorzucić Katarzyna Sabała, co pozwoliło utrzymać remis. Bramki z 46 i w 47 minuty wspomnianych już Żakowskiej i Perek pozwoliły odskoczyć gościom na dwie bramki, jedna szybko zdobyte dwa gole Anny Rostankowskiej doprowadziły do stanu 23:23. W 52 minucie bramka Aleksandry Wynnyk ponownie wyprowadziła przyjezdne na jednobramkowe prowadzenie. Rzut karny podyktowany na Pasternak w następnej akcji wykorzystała pewnym rzutem Cebula i zrobiło się po 24. Nerwowa końcówka wymusiła błędy w grze obu ekip. Chciał to nieco uspokoić trener Karpiński i w 59 minucie poprosił o czas dla swojej drużyny. Bramkę dającą prowadzenie dorzuciła Perek. Jednak już chwilę potem trafieniem odpowiedziała Agnieszka Andrzejewska doprowadzając do remisu po 25. Na 11 sekund przed końcową syreną o czas poprosił tym razem Nowakowski. Dwuminutową karę otrzymała w tym czasie jeszcze Martyna Rupp. Szansę na zmianę wyniku na korzyść gospodyń miała w ostatnich sekundach ponownie Andrzejewska, będąc jednak w bardzo trudnej sytuacji trafiła w bramkarkę Magdalenę Słotę. Jej koleżanki zgodnie przyznały po meczu, że nie miały do niej o to żadnych pretensji.

Prawie miesięczna praca nowego szkoleniowca przynosi już pierwsze wymierne efekty. Ambicja, wola walki, wiara w dobry wynik, znacznie mniejsza liczba błędów własnych, lepsza kondycja, zgranie oraz zrozumienie to to, co dało się dziś zauważyć w postawie całej drużyny.

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne