Spójnia pechowo przegrywa przez sędziego
Koszykarze Spójni Stargard, osłabieni brakiem Marcina Stokłosy, przegrali z AZS Politechniką Warszawską 57:58, a zwycięskie punkty dla stołecznej drużyny zdobył Mateusz Ponitka.
Koszykarze obu ekip prze ponad cztery minuty nie potrafili zdobyć nawet punktu, a kibice w stargardzkiej hali byli świadkami efektownych bloków swoich ulubieńców oraz twardej gry obronnej pod koszami. Pierwsze punkty efektownym wsadem w czwartej minucie spotkania zdobył zwycięzca konkursu wsadów w meczu gwiazd 1 ligi - Jerzy Koszuta, który dodatkowo był faulowany i dołożył jeszcze punkty z linii rzutów wolnych. Powracający po kontuzji Buczyniak w kolejnej akcji trafił za trzy i Spójnia wyszła na sześciopunktowe prowadzenie.
Trener Starcević widząc problemy w ataku swoich koszykarzy rotował składem, asygnując do gry w pierwszej kwarcie aż dziewięciu zawodników. Siedem i pół minuty trwała strzelecka niemoc gości, a przełamał ją weteran - Leszek Karwowski, trafiając dwa z trzech rzutów osobistych. Spójnia podobnie jak jej przeciwnik nie potrafiła skonstruować skutecznych akcji, ale nie pozwalała też „wejść w mecz” swoim przeciwnikom, pozwalając tylko na zdobycie dwóch punktów z gry.
W drugiej kwarcie podopieczni trenera Starcević’a doszli do głosu, odskakując rywalowi na cztery punkty, głównie za sprawą zespołowej gry. Gospodarze nie pozwolili swoim przeciwnikom na zbyt długą radość z prowadzenia i głównie za sprawą celnych rzutów za trzy punkty ponownie przechylili szalę na swoją korzyść, prowadząc do przerwy 25:23. W trzeciej kwarcie obraz gry nie uległ zmianie, nadal kibice zgromadzeni w hali przy Pierwszej Brygady byli świadkami twardej gry w obronie, a koszykarze obu ekip częściej niż zwykle lądowali na parkiecie, walcząc o pozycję. Dobre akcje obronne, niestety przeplatały się z kompletnymi niewypałami w ataku lub niewymuszonymi stratami. Jerzy Koszuta w zespole Spójni, a w Politechnice Kamil Pietras byli motorami napędowymi swoich drużyn i głównie na nich spoczywał ciężar gry w trzeciej części meczu. Spójnia nie potrafiła powiększyć swojej przewagi do więcej niż czterech punktów, ale twardą grą obronną, nie pozwalała gościom na zniwelowanie przewagi. W tak wyrównanym spotkaniu o końcowym powodzeniu decydować mogły szczegóły i tak też było i tym razem. Goście podobnie jak w całym spotkaniu grali bardzo fizycznie zarówno w obronie jak i w ataku, skupiając się głównie na grze podkoszowej. Gospodarze zapomnieli o zagrożeniu z dystansu i po trafieniu za trzy Wilczka, przegrywali 52:54 na trzy minuty do końca spotkania. Spójnia rzuciła się do ataku, jednak wiele z akcji było wymuszone i nie znajdowały drogi do kosza. Mimo to gospodarze na pół minuty przed końcem czwartej kwarty prowadzili 57:56, jednak pozwolili Ponitce trafić niepilnowanemu spod samego kosza, a młody skrzydłowy wykorzystał z premedytacją prezent od zawodników Spójni i zdobywając, jak się później okazało, zwycięskie punkty w meczu. Spójnia miała jeszcze dwie sytuacje rzutowe, dzięki którym mogła zmienić losy meczu, jednak piłka nie trafiła do celu i ostatecznie lider wyjechał ze Stargardu zwyciężając 58:57.
�r�d�o: pzkosz.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: setno |
|