Wygrana po walce
Koszykarze Spójni Stargard odnieśli trzecie zwycięstwo w sezonie zwyciężając Olimp Start Lublin 66:56. O sukcesie stargardzkiego zespołu zadecydowała świetna trzecia kwarta, w której goście z Lublina rzucili zaledwie sześć punktów.
Podczas przedmeczowej prezentacji kibice owacyjnie przywitali wracającego do Stargardu trenera Tadeusza Aleksandrowicza. Ponadto zarząd klubu uhonorował doświadczonego szkoleniowca pucharem z okazji jubileuszu czterdziestolecia pracy w zawodzie trenerskim.
Początek spotkania już tak miły dla gospodarzy jednak nie był. Spójnia wyszła spięta, a w ataku kompletnie nic nie wychodziło. W brew temu, na co wskazywała historia tego dnia w ekipie gospodarzy nie wykreował się żaden snajper, ale za to zaskoczył koszykarz gości Sergiusz Prażmo. To on zdobył pierwsze cztery punkty, a chwilę później swoją cegiełkę dołożył Sebastian Szymański i lublinianie prowadzili już 6:0. Czas wzięty przez opiekuna gospodarzy pomógł na chwilę, bowiem niemoc przełamał Jerzy Koszuta. Obie drużyny popełniały jednak sporo błędów, a momentami zdawało się, że zawodnikom Spójni nic nie wyjdzie w tym meczu. Ostatecznie to goście pewnie wygrali otwierającą kwartę.
Początek kolejnej odsłony zdawał się potwierdzać dominację podopiecznych Dominika Derwisza. Prażmo nadal szalał pod koszem, a zawodnicy Spójni nie trafiali nawet z najłatwiejszych pozycji. Przewaga gości osiągnęła najwyższy pułap (11:21). Nagle jednak coś zaskoczyło i niesieni żywiołowym dopingiem gospodarze zaczęli seryjnie trafiać. Dwukrotnie z za linii 6,75 M. przymierzył wprowadzony dopiero na boisko Łukasz Ulchurski. Swoje zrobił również Adam Parzych, po którego akcji dwa plus jeden na tablicy wyników widniał remis (25:25). Walka kosz za kosz trwała już do końca pierwszej połowy, ale to goście okazali się minimalnie lepsi. Po długiej przerwie na parkiecie pojawili się zupełnie odmienieni gospodarze, którzy agresywną grą w obronie wybili lublinianom z głowy marzenia o zwycięstwie. Mimo, że w ataku pojawiały się błędy to po przez walkę do końca Spójnia nadrabiała niedoskonałości. W tym fragmencie najlepiej na parkiecie prezentowali się Koszuta oraz Bodych. Swoje również robił Łukasz Grzegorzewski i Spójnia mozolnie budowała przewagę. Skuteczny wcześniej Prażmo nie trafił dwóch rzutów wolnych, a goście, gdy mogli jeszcze nawiązać walkę nie potrafili w żaden sposób spożytkować niesportowego przewinienia Łukasza Bodycha. W tej kwarcie lublinianie rzucili ledwie sześć „oczek” i przed ostatnimi dziesięcioma minutami przegrywali już 50:39. Kto jednak myślał, że pójdzie już łatwo był zawiedziony ostatnią kwartą. Goście za sprawą Sergiusza Prażmo szybko zmniejszyli stratę do siedmiu oczek i wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. Koszykarze Spójni tymczasem powrócili do nieskutecznej gry. Czego jednak nie udało wywalczyć się w ataku nadrabiano grą obronną. Po trafieniu Koszuty było 56:45 dla gospodarzy, a obie drużyny często przerywały akcję przewinieniami. Ta jednak taktyka nie zdała egzaminu, ponieważ wykonujący rzuty wolne Stokłosa oraz Grzegorzewski nie mylili się i zapewnili gospodarzom trzecią wygraną w sezonie. Obie drużyny mają, więc taki sam bilans w tabeli. Spójnia: J. Koszuta 14 (2), M. Stokłosa 13 (3), Ł. Grzegorzewski 10, W. Grudziński 9, A. Parzych 8 (1), Ł. Ulchurski 6 (2), Ł. Bodych 6, R. Kulikowski 0. Start: S. Prażmo 24, S. Szymański 8, P. Kowalski 7 (1), A. Myśliwiec 6, M. Aleksandrowicz 4, Ł. Jagoda 3, Ł. Kwiatkowski 2, M. Sikora 2.
�r�d�o: spojnia.info
relacjďż˝ dodaďż˝: Boskienrike |
|