Scott pokazał klasę
Po bardzo emocjonującym meczu Kotwica Kołobrzeg pokonała po dogrywce PGE Turów Zgorzelec 90:87. Bohaterem Czarodziejów z Wydm został Ted Scott, zdobywca 37 punktów, natomiast liderem gości był Konrad Wysocki.
Do pierwszej niespodzianki doszło już przed rozpoczęciem meczu. Trener Kotwicy Dariusz Szczubiał pominął przy wyborze pierwszej piątki Teda Scotta. Ten natomiast później udowodnił trenerowi, że zasługuje na ten przywilej. Pierwsza kwarta to pokaz rozważnej gry z obu stron. Dochodziło do niewielu sytuacji rzutowych, a jeżeli do takowych dochodziło, kończyły się one punktami. Zarówno Kotwica jak i Turów grały dosyć ospale i po pierwszych dziesięciu minutach na prowadzeniu byli goście ze Zgorzelca.
W drugiej kwarcie zawodnicy trenera Jacka Winnickiego regularnie powiększali swoją przewagę, mimo oporu Kotwicy. Bardzo dobre wejście z ławki zanotował Ted Scott, który w 10 minut gry zanotował 18 punktów. Atutem gości był z pewnością Michael Kuebler, który zanotował 3 celne rzuty za 3 pkt. na 3 próby. - Walczyliśmy do końca, pokazaliśmy, że nie wolno się poddawać. Drużyna nie odpuściła. Trzymaliśmy się razem i to było kluczem do zwycięstwa - mówił później Darrell Harris.
W trzeciej kwarcie kolejny raz byliśmy świadkami powiększania przewagi przez PGE. Kotwica słabo broniła co powodowało łatwe punkty dla gości. Jednakże pod koniec tej części meczu zgorzelczanie poczuli się zbyt pewnie. Przestali trafiać z kontrataków, a Kotwica zaczęła odrabiać straty. Przed ostatnią kwartą goście prowadzili różnicą dziesięciu punktów i mało kto wierzył, że Kotwica zdoła wygrać przed własną publicznością. - Zagraliśmy jak zwykle. Nie wiem czym to jest spowodowane, że pierwsze dwie kwarty gramy słabo. Później w trzeciej i czwartej zaczynamy gonić i w każdym meczu to się powtarza - ocenia Tomasz Zabłocki. Czwarta kwarta to popis gry Teda Scotta oraz Anthonego Fishera. Obaj Amerykanie zachowali zimną krew w wielu ważnych momentach w końcówce. Na nieszczęście gospodarzy piąty faul złapał Darrell Harris, a zaraz później kontuzji doznał Sławomir Sikora. - Niestety w końcówce doznałem kontuzji i reszty meczu nie widziałem. Koledzy mi opowiadali co się działo. Poślizgnąłem się, gdy chciałem wybić piłkę przeciwnikowi i wyskoczyło mi kolano. Teraz jadę do szpitala sprawdzić czy wszystko jest w porządku - mówił po meczu Sławomir Sikora. Za najważniejszy rzut meczu można uznać punkty Teda Scotta z 9 metra na 7 sekund przed zakończeniem spotkania, gdzie Kotwica przegrywała 3 punktami. - Nawet o tym nie myślałem. Wiedziałem, że tracimy 3 punkty i czułem, że teraz trzeba trafić. Po prostu oddałem rzut - relacjonuje Ted Scott. W dogrywce Czarodzieje z Wydm szybko wyszli na prowadzenie, którego bronili do końca meczu. W pewnym momencie goście wyszli nawet na prowadzenie 87:86, ale niezawodny Scott trafił rzuty wolne na wagę zwycięstwa. W drużynie PGE Turowa po zakończeniu spotkania zapanował szok. - To niemożliwe, że przegraliśmy ten mecz. Prowadziliśmy 10 punktami na 15 minut przed końcem. Nie wiem jak to się stało, że przegraliśmy wygrany mecz - mówił Ivan Zigeranović. Mimo porażki goście zaprezentowali się z dobrej strony. Kolejny raz udowodnili, że są ekipą, która stawia na grę drużynową. Warto dodać, że aż 6 zawodników PGE Turowa Zgorzelec (Thomas, Wysocki, Gabiński, Brkić, Jackson, Kuebler) zakończyło mecz z dorobkiem powyżej 10 punktów. Jednakże nie wystarczyło to na bohatera gospodarzy Teda Scotta, który po ostatnich słabych występach powrócił w wielkim stylu. - Czuję się świetnie. Zarówno trener jak i koledzy nie zwątpili we mnie. Kiedy miałem duży dołek to oni dodawali mi otuchy i to dzięki nim pomogłem drużynie dziś wygrać - podsumował Ted Scott. relacjďż˝ dodaďż˝: avAstt |
|