Wszystko wróciło do normy
Wszystko wróciło do normy - tak można powiedzieć po niedzielnym spotkaniu Masovii Maszewo z Sępem Brzesko. Po dwóch z rzędu wygranych spotkaniach maszewiacy znowu rozegrali bardzo słabe spotkanie czego efektem była strata kolejnych bardzo ważnych punktów. Przed tym spotkaniem nastroje w obozie maszewskim nieco się poprawiły choć styl gry w wygranych meczach z Unią Dolice oraz Pomorzaninem Nowogard pozostawiał wiele do życzenia. Przed potyczką w Brzesku można było wierzyć iż kolejny komplet punktów jest zdecydowanie w zasięgu podopiecznych Piotra Rasta.
Początek spotkania właśnie na taki stan wskazywał. Maszewiacy od pierwszego gwizdka arbitra zdecydowanie zaatakowali i już w 3 minucie spotkania przed znakomitą okazją do zdobycia bramki stanął Karasiak, jednak jego strzał z bliskiej odległości był bardzo niecelny. Kolejne minuty meczu to przewaga zielono-czerwonych. Gospodarze w tym fragmencie mieli spore problemy nawet z wybijaniem piłek z własnej strefy obronnej. W 10 minucie spotkania kolejną sytuację stworzyli sobie maszewiacy a strzał Stosio po interwencji bramkarza trafił tylko w poprzeczkę. Od tego momentu coś dziwnego zaczęło się dziać na boisku. Maszewiacy zaczęli popełniać proste błędy co przyczyniało się do groźnych kontrataków piłkarzy Sępa. I tak w 20 minucie spotkania pierwsza groźniejsza kontra gospodarzy przyniosła im bramkę. Błąd defensywy i niepilnowany zawodnik gospodarzy strzałem z półwoleja pokonuje Ślęzaka. Taki obrót sprawy wprowadził sporą nerwowość w szeregi maszewiaków. W 15 minucie powinno być 1:1. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Sępa znalazł się Stefański, który w wiadomy tylko dla siebie sposób zmarnował tę znakomitą okazję. To mogło zemścić się dwukrotnie w ciągu 10 minut. Najpierw strzał napastnika Sępa trafił w poprzeczkę zaś chwilę później tylko przytomna interwencja Ślęzaka uchroniła Masovię od straty drugiej bramki. Jednak w 39 minucie było on już bezradny gdy po rzucie rożnym piłka po strzale głową trafia do maszewskiej bramki. Wynik 2:0 utrzymał się do przerwy.
Maszewiacy w przerwie spotkania najwyraźniej nie wyciągnęli żadnych wniosków bo w pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy gospodarze zdobywają trzecią bramkę, gdy pięknym strzałem z 30 metrów popisuje się jeden z zawodników gospodarzy. Po stracie trzeciej bramki maszewiacy odważniej zaatakowali jednak bez efektu bramkowego. Zaangażowanie Masovii w ofensywę stworzyło szansę dla gospodarzy na szybkie kontry. W 60 minucie fatalny w skutkach błąd popełniają maszewscy defensorzy a sytuacja sam na sam ze Ślęzakiem kończy się zdobyciem czwartej bramki dla gospodarzy. Nie mający już nic do stracenia maszewiacy zepchnęli gospodarzy do głębokiej defensywy a w 68 minucie po dośrodkowaniu Stefańskiego Młynarczyk strzałem głową zdobywa bramkę. Taki obraz gry miał miejsce do końca spotkania jednak ataki zielono-czerwonych przypominały tzw. bicie głową w mur. Dopiero w 85 minucie najniższy na boisku Mariusz Więch po rzucie rożnym strzałem głową zdobywa doprowadza do stanu 4:2. W końcowych minutach zarówno piłkarze Sępa jak i Masovii mogli zdobyć kolejne bramki. Jednak wynik spotkania nie uległ już zmianie i to maszewiacy po raz szósty w tym sezonie schodzili z boiska pokonani. Styl gry oraz przede wszystkim brak kolejnych punktów znowu powodują iż atmosfera w zespole znowu nie będzie najlepsza a fakt iż w następnej kolejce trzeba będzie się zmierzyć z liderem rozgrywek nie napawa optymizmem.
�r�d�o: www.masovia.net/kichu
relacjďż˝ dodaďż˝: kichu |
|