Dobry start
Nowe formularze meczowe powodują brak możliwości wejrzenia w składy rywali i siłą rzeczy relacje z gier stają się jednostronne, bo przecież nie mamy tu do czynienia z profesjonalną dziennikarką. Dlatego też i ten tekst skupia głównie na własnej drużynie.
Pierwszy mecz nowego sezonu beniaminek południowej grupy rozgrywał jako gospodarz na boisku… rywala. Hubertus rozumiejąc kłopoty licencyjne Wiarusa wyraził na to zgodę. „Goście” przystąpili do gry z dużym animuszem i już w 6 minucie „rozklepali” defensywę rywali. Bartek Borowicz otrzymał piłkę od Ryśka Wiczyńskiego i precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Wiarusa. Kolejnym efektem przewagi białoborzan był zdobyty głową gol Rafała Gostomskiego po rzucie rożnym egzekwowanym przez Borowicza. W 18 minucie w polu karnym rywali w starciu z obrońcą upadł Radek Marszałkowski i z 11 metrów Wiczyński nie dał bramkarzowi szans. W tym czasie gry Hubertusowi wychodziło niemal wszystko.
Spokojnie i pewnie grała obrona, bardzo dobrą połowę rozgrywał Fiodor Drewniak, aktywny był na prawej flance Krzysiek Szcześniak, a w ataku zarówno Wiczyński, jak i Marszałkowski stwarzali sporo groźnych sytuacji. Potem jednak gra uspokojonego wysokim prowadzeniem Hubertusa nieco siadła. Wiarus atakował sporadycznie i bodaj, poza jednym strzałem w poprzeczkę, nie zagroził poważnie bramce Piotrka Smulczaka. Wspierani doświadczonym Gostomskim, który pokazał parę błyskotliwych zagrań, pomocnicy i napastnicy Hubertusa mieli jeszcze kilka strzeleckich okazji, szczególnie Marszałkowski, który aż czterokrotnie miał szansę na podwyższenie wyniku. Nieco zdetonowali przebiegiem gry piłkarze beniaminka zbyt łatwo tracili piłki.
Jednak po przerwie okazało się, że jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Pierwszym tego sygnałem był silny strzał obroniony instynktownie przez Smulczaka. Wiarus uporządkował swą grę stawiając ambitnie wszystko na jedną kartę. Obrona Hubertusa dyrygowana przez Mariusza Sztubę miała teraz sporo pracy. Wiarus przejął inicjatywę, a po jednej z kontr aż czterech jego piłkarzy znalazło się tuż przed bramką Hubertusa, lecz nie zdołali skierować piłki do siatki. Udało się to natomiast w 71 minucie Kamilowi Tabaczkiewiczowi, który z zimną krwią wykorzystał dobre podanie Borowicza. Goście walczyli do końca zdobywając w 82 minucie honorowego gola pięknym strzałem z dystansu. Mecz był toczony w sportowej atmosferze, a Wiarus w drugiej połowie pokazał, że nie musi być chłopcem do bicia. Trenera Hubertusa Bartosza Winiarskiego usatysfakcjonowało jedynie 30 minut gry w wykonaniu jego zespołu. Owe pół godziny istotnie pokazały, że w jego ekipie tkwią jeszcze spore rezerwy. Na szersze oceny trzeba poczekać do meczów z bardziej wymagającymi rywalami. Tu odnotujmy powrót Rafała Gostomskiego, a także debiut Darka Fornala oraz aż 8 rezerwowych na ławce. Oby tak dalej, a może być tylko lepiej.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|