Pomeczowa rozmowa z Marcinem Klattem
Kolejne spotkanie w tej rundzie zakończone remisem. Dwa punkty znów uciekają Pogoni.
- Myślę, że ten remis to dla nas strata dwóch punktów niż zdobycie jednego. Co prawda przez całą drugą połowę graliśmy w dziesiątkę, ale byliśmy lepsi od słabej Floty. Rywale dzisiaj nam nie zagrozili. Oddali może dwa celne strzały i udało im się zdobyć bramkę. Jest to trochę denerwujące, bo gramy dobrze i szybko rozbijamy ataki Floty, a mimo to tracimy gola. Później na szczęście udało nam się podnieść i prawdę mówiąc mieliśmy szansę, żeby ten mecz wygrać.
To spotkanie miało tak naprawdę dwa oblicza. W pierwszej połowie to Flota była zespołem dominującym, natomiast już w drugiej części meczu nie miała na boisku nic do powiedzenia.
- Nie powiedziałbym, że pierwsza połowa to dobra gra w wykonaniu Floty. Do straty bramki rzeczywiście to goście mieli inicjatywę, ale to wynikało głównie z chaosu w naszych szeregach. Później jednak zaczęliśmy grać swoje i narzuciliśmy Flocie swój styl gry. Nie wiem, czy w jednej akcji udało im się wymieć więcej niż pięć podań, a to o czymś świadczy. Sport jest jednak okrutny i często niesprawiedliwy. Flota przyjechała dzisiaj się bronić, była zespołem słabszym, a my nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Musimy wyciągać z tego wnioski, bo punkty są nam teraz bardzo potrzebne. Wygląda na to, że Pogoni lepiej gra się bez tego jedenastego zawodnika. Czerwona kartka dla Akahoshiego zamiast wpływać na Was destrukcyjnie, zmobilizowała Was do lepszej gry. - Gra w osłabieniu zawsze jest trudniejsza. Czerwona kartka podziałała jednak na nas jak zimny prysznic i zmusiła nas do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Wiadomo, że w takiej sytuacji trzeba biegać za dwóch, żeby zniwelować brak jednego zawodnika. Flota, mimo przewagi zawodnika, nie była w stanie nam zagrozić, więc chyba spisaliśmy się nieźle. Żałuję tylko, że nie udało mi się wykorzystać dwóch sytuacji, które miałem drugiej połowie, bo mogliśmy ten mecz wygrać. Mimo dwóch niewykorzystanych szans należą Ci się dzisiaj pochwały. Zagrałeś świetne spotkanie i wreszcie przełamałeś strzelecką niemoc. - Bramki w lidze rzeczywiście dawno nie strzeliłem, ale to głównie efekt leczonej kontuzji. Na dobrą sprawę dopiero teraz przeszedłem normalny okres przygotowawczy. Zagrałem w dwóch z trzech wiosennych spotkań i bardzo się cieszę, że udało mi się strzelić bramkę. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu, więc mam nadzieję, że forma będzie jeszcze zwyżkować. Zszedłeś dzisiaj z boiska wyraźnie utykając. Czyżby odnowiła Ci się kontuzja? - Przy jednym z fauli poczułem ukłucie w mięśniu przywodziciela. W pamięci mam jeszcze długo leczoną kontuzję, więc nie chciałem ryzykować silniejszego urazu. Dlatego poprosiłem trenera o zmianę. Postąpiłem trochę przeciwko sobie, bo bardzo nie chciałem zejść z tego boiska. Gdybym kierował się tylko ambicją i chęcią do gry, to musieliby mi urwać tę nogę, żebym opuścił boisko. A jak teraz się czujesz? Wiadomo już coś na temat tego urazu? - Kiedy chodzę wszystko jest w porządku. Gorzej, kiedy próbuję biegać. Liczę jednak, że nie jest to nic groźnego. W poniedziałek zrobimy USG i wszystko będzie jasne. W kolejną sobotę podejmujecie na własnym boisku Sandecję Nowy Sącz. Czy szczecińscy kibice będą mogli wreszcie cieszyć się z kompletu punktów? - Nie widzę innej możliwości! Jestem przekonany, że za tydzień odniesiemy upragnione zwycięstwo.
ďż˝rďż˝dďż˝o: pogonszczecin.info/Grzegorz Lemański
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|