Mistrz wrócił z tarczą
W dniu 24 kwietnia na boisko w Dygowie (mecz przeniesiony z Kołobrzegu) zawitał Mistrz, który miał się zmierzyć z trzecim zespołem w tabeli. Jak wiadomo z Amatorem gra się bardzo ciężko, a to z tego względu, że wywierają bardzo dużą presję na sędziów. Tak było też i tym razem. Po jednej z akcji gospodarzy padła bramka. Ale jak do tego doszło napiszę później. Ale po kolei.
Od początku meczu żadna z ekip nie mogła uzyskać wyraźniej przewagi. Akcję przenosiły się z jednej bramki pod drugą, ale nie zagrażały one golkiperom. Pierwszą groźną sytuację w 3 minucie goście od razu zamienili na bramkę. Będący przy piłce zespół gospodarzy popełnił błąd w obronie. Zawodnik Amatora pogubił się pod presją ataku Rafała Popioła i próbował podać piłkę (w efekcie nie wiadomo czy do swojego bramkarza czy do stopera). W tym momencie intuicją rasowego napastnika wykazał się Dariusz Majewski, który przeciął podanie, wyszedł sam na sam z bramkarzem i bez żadnych problemów płaskim strzałem umieścił piłkę w prawym dolnym rogu bramki.
Po tej bramce w grze gospodarzy było widać nerwowość. Jeszcze przed przerwą mogli doprowadzić do remisu. Piłkę zagraną z połowy boiska na tzw. 'aferę' przejął w polu karnym napastnik gospodarzy, który głową odgrywał do kolegi. Ten mimo asysty obrońcy oddał bardzo niebezpieczny strzał. Piłka po uderzeniu zawodnika Amatora skozłowała przed bramkarzem gości. Jednak golkiper Zrywu Michał Dziennik wykazał się sporym refleksem. Wyciągnięty jak struna z wielkim trudem odbił piłkę, która została wybita przez Andrzeja Kozłowskiego na rzut rożny. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. W przypadku gości dobrze spisywał się bramkarz, a pod bramką Amatora Zryw raził skutecznością.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnych ataków gospodarzy. W 47 minucie strzałem z 25 metrów popisał się zawodnik Amatora. Piłka po jego uderzeniu mogła zaskoczyć golkipera gości, ale trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole. Jednak Zryw nie miał zamiaru się bronić. W 55 minucie przeprowadzili składną akcję, która powinna zakończyć się golem. Będący w sytuacji sam na sam Dariusz Majewski próbował przelobować wychodzącego bramkarza gospodarzy. Piłka po jego strzale trafiła jednak w poprzeczkę i wyszła w pole. Zryw miał jeszcze co najmniej dwie 100% sytuację, po których powinny paść bramki, lecz w obydwóch przypadkach zawodnicy gości przenieśli piłkę nad poprzeczką. Najpierw strzałem głową Tomasz Zasada, a następnie Rafał Popiół dobijając piłkę do pustej bramki po strzale Dariusza Majewskiego. Amator również odpowiadał groźnymi atakami. W 75 minucie gospodarze oddali bardzo groźny strzał z prawej strony pola karnego. Futbolówka lecąca w 'okienko' bramki gości została fantastycznie przerzucona nad poprzeczką przez Michała Dziennika, golkipera Zrywu. Następnie z tej samej strony podobna sytuacją, ale strzał tym razem w dolny lewy róg bramki również wybroniony przez bramkarza gości. W 87 minucie miała miejsce niecodzienna sytuacja. Zawodnik gospodarzy będący na pozycji spalonej otrzymał podanie od kolegi z zespołu. Sędzia liniowy uniósł chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną. Goście zobaczywszy, interwencję sędziego asystenta stanęli. Sędzia główny jednak nie zauważył (lub nie chciał zauważyć) tej sygnalizacji, czego efektem było zdobycie bramki przez Amator. W jednej chwili przy arbitrze głównym znalazło się 10 piłkarzy gości tłumacząc, że sędzia boczny sygnalizował spalonego. Mimo, sprzeciwów graczy gości, arbiter nie miał zamiaru skonsultować się z asystentem. Gdy to w końcu zrobił pod naciskiem zawodników Zrywu (czerwona kartka dla Romana Granosika, za nadmierną ostrość wypowiedzi) to gol nie został uznany. W tym momencie ekipa Amatora zaczęła naciskać młodego sędziego liniowego, który słusznie uznał spalonego, nie uległ presji i zachował się profesjonalnie. Zryw więc kończył mecz w 10 i odpierał mało groźne ataki gospodarzy. Wynik nie uległ już zmianie i Zryw wywiózł z ciężkiego terenu cenne 3 pkt.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kuba847 |
|