13 bramek, 13 marca - do zwycięstwa zabrakło 20 sekund!
To był mecz walki, wielkich emocji z dramatycznym zakończeniem. Od początku Portowcy kontrolowali grę i wydawało się, że zwycięstwo przyjdzie wraz z upływającymi sekundami. Niestety stracone zbyt łatwo kolejne bramki skutecznie oddaliły szczecinian od zdobycia 3 punktów na własnej hali.
Nic nie zapowiadało dramatycznego zakończenia. Od początku grę kontrolowali gospodarze. Już w czwartej minucie spotkania Nudyk perfekcyjnie podaje do Radko, a ten pewnie umieszcza piłkę w bramce przeciwnika. Portowcy nie zamierzali na tym zakończyć, ambitnie walczyli o każdą piłkę. Dwie minuty później Konopkę pokonuje Grzegorz Nowak, strzelając z niemalże połowy boiska, trafia tuż przy słupku. Siedzący na trybunach Kubrak łapie się za głowę.
Polkowiczanie odzyskali wiarę w zdobycie W 10 minucie na tablicy pojawił się wynik 1:2, a to za sprawą szybkiej kontry gości. Kilka sekund później Żebrowski idealnie 'znajduje' Lewandowskiego, a ten pokonuje bramkarza z Polkowic. W 15 minucie mogli znów na prowadzenie wyjść goście, ale Piasecki wybija piłkę z bramki czubkiem buta. Minutę później Kubik pięknie wyłuskuje piłkę, podaje do Nudyka, a ten pewnie strzela. Na tablicy już 4:2. Piłkarze 'zero-czwórki' wyraźnie chcą z takim wynikiem udać się do szatki. Jeszcze swojej szansy na podwyższenie wyniku szukał Tubacki, ale bezskutecznie. 2 sekundy przed końcem pierwszej połowy spotkania Polkowiczanie koncertowo wykorzystują kontrę i kończymy pierwsze 20 minut gry z jednobramkową przewagą. Jak się niedługo okaże, to będzie zgubne dla Pogoni.
Zdobyta pod koniec pierwszej połowy bramka dodała polkowiczanom wiary w zwycięstwo. W 21 minucie meczu do pokonania Konopki zabrakło im tylko szczęścia, my je za do mieliśmy - mimo trzech dobitek nie straciliśmy bramki. Minutę później szybkie rozegranie Lewandowski - Żebrowski - Wiśniewski. 'Wiśnia' pewnie umieścił futbolówkę w bramce Wójtowicza. Po kontrze gości kontuzji doznał Konopka, a za niego na boisku pojawił się Łukasz Koszmider. Młody bramkarz 'zero-czwórki' był wyraźnie stremowany swoim nieoczekiwanym występem na parkiecie. Nieoczekiwanym chyba nie tylko dla niego, ale też dla klubu - Koszmider nie posiadał nawet rękawic bramkarskich. Nie ułatwiał kolegom z drużyny walki o zwycięstwo. Obudzili się za to kibice szczecińskiej Pogoni, słychać było głośne krzyki - 'Pogoń'. Polkowiczanie konsekwentnie walczyli o wywiezienie ze Szczecina choć jednego punktu. W 29 minucie kolejny strzał z dystansu trafia idealnie w lewy górny róg bramki Konopki, który na chwilę zastąpił Koszmidera. Minutę później Piasecki trafia w poprzeczkę. Portowcy walczą dalej. Piękną indywidualną akcją popisał się Nudyk. Biegnąc z piłką trafnie ocenia sytuację pod bramką rywala i podaje do Kubika. Kubik, który był dziś wyróżniającym się piłkarzem na parkiecie, ogrywa bramkarza gości i przeprowadzając piłkę między jego nogami zdobywa szóstą bramkę dla Portowców. Gdy wydawało się, że trzy punkty mamy już w kieszeni, zaczął się istny horror. Polkowiczanie wprowadzili lotnego bramkarza. Pogoń broniła się poprawnie, choć niepewnie. Szczecinianie spróbowali zaatakować bramkę gości, ci szybko wyszli z kontrą, którą na bramkę przełożył... Łukasz Żebrowski. Samobójcza bramka zepsuła całą koncepcję gry. Remis nie satysfakcjonuje żadnej ze stron. Zostało 20 sekund do końca meczu. Trener Juszczak podejmuje szybką decyzję - wprowadza lotnego bramkarza w osobie Lewandowskiego. Portowcy próbują atakować, ale Lewandowski traci w prosty sposób piłkę, co skrzętnie wykorzystują rywale strzelając do pustej bramki. W ten sposób na 1 sekundę przed końcem meczu na tablicy pojawia się wynik 6:7, i to zawodnicy z Polkowic zakończyli to spotkanie z 3 punktami na koncie. Należy oddać Portowcom, że włożyli w to spotkanie dużo serca, ale sercem się nie wygrywa. Zbyt łatwo, czasem w dziecinny sposób straciliśmy bramki. Gdy przeciwnik przycisnął i wycofał bramkarza, Portowcy kompletnie nie mieli pomysłu na rozegranie piłki. Wyglądało to raczej na gorące modlitwy, by nie stracić bramki, niż ustalone zagrania taktyczne. Sami zaś grając z lotnym bramkarzem piłkarze 'zero-czwórki' nie mieli pomysłu na rozegranie akcji. Szkoda, że zabrakło w bramce Kubraka, zmiennicy ustępują niestety zarówno umiejętnościami, jak i przygotowaniem psychicznym do gry. Wynik nie jest sprawiedliwy, patrząc na obraz gry, ale gdy podsumować wszystkie dzisiejsze błędy szczecińskich piłkarzy, to można stwierdzić, iż była to po prostu droga lekcja. Po meczu zarówno trener Juszczak, jak i piłkarze uciekli szybko do szatni. Zostawiając kibiców, by oglądali triumfujący polkowiczan. To był mecz dla kibiców, bo miejsce w tabeli nic w tym momencie nie zmieni. Jeśli kibice mają przychodzić na Pogoń 04 to należy pamiętać o tym także po przegranym spotkaniu. Prawdziwi kibice są na dobre i na złe z drużyną... ale wymagają szacunku i podziękowania po meczu za doping.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: maggi |