AZS zatrzymany przez PBG Basket
PBG Basket Poznań po kapitalnym spotkaniu pokonał AZS Koszalin 94:92. Kibice zgromadzeni w hali Arena byli świadkami wspaniałego widowiska.
- To jedno z ładniejszych spotkań nie tylko w Poznaniu, ale ogólnie w tym sezonie. Obie drużyny grały dzisiaj świetnie w ataku, jak i w obronie. Skuteczność w grze ofensywnej była jednak naprawdę niesamowita. Należy się cieszyć, że takie spotkanie odbyło się w naszej lidze - mówił po meczu w Poznaniu trener AZS Mariusz Karol. Nie sposób nie zgodzić się z jego słowami...
Sobotnie spotkanie lepiej rozpoczęli goście z Koszalina. W pierwszej fazie meczu podopieczni trenera Karola kierowali wiele podań pod kosz. Taktyka okazała się skuteczna, ponieważ bardzo dobrze radził sobie Vladimir Tica, który ogrywał wysokich graczy PBG Basket. Gospodarze bardzo szybko otrząsnęli się po słabym początku i po kilku minutach doprowadzili do remisu. W końcówce pierwszej kwarty AZS uruchomił swoją główną broń - szybkie kontry i dlatego to goście prowadzili po 10 minutach 26:19.
Druga kwarta była zapowiedzią wielkich emocji. Tym razem to gospodarze zaczęli grać szybciej i po kilku skutecznych akcjach wynik znowu oscylował wokół remisu. Później wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Obie drużyny grały falami i dlatego prowadzenie zmieniało się bardzo często. Wynik do przerwy rzutem w ostatnich sekundach na 53:51 dla PBG Basket ustalił Hubert Radke. Po przerwie do ataku rzucili się poznaniacy. Drużyna Dejana Mijatovicia grała z wielkim zaangażowaniem i była przede wszystkim bardzo skuteczna. (80 procent skuteczności w rzutach za dwa w całym meczu). Świetnie grało trio Andrija Cirić, Sasa Ocokoljić i Wojciech Szawarski. Z rozpędzającymi się z każdą minutą gospodarzami próbował walczyć jedynie George Reese. Aż strach pomyśleć, jak duża byłaby przewaga gospodarzy, gdyby nie dobra postawa Amerykanina. W rezultacie, przed ostatnią kwartą koszykarze ze stolicy Wielkopolski prowadzili 79:68. - Mam swoje przemyślenia na temat tego, co wydarzyło się w trzeciej kwarcie, ale nie chciałbym teraz o nich mówić - wyjaśnił tajemniczy Mariusz Karol, którego drużyna była w poważnych opałach i chyba mało kto wierzył w sukces AZS. Na kłopoty z pomocą przyszedł jednak Dante Swanson. Lider AZS był praktycznie niewidoczny przez trzy kwarty, ale w ostatniej odsłonie meczu poderwał swoich kolegów do walki. - To prawda, Amerykanin długo się dzisiaj budził - zauważył Mariusz Karol. Dzięki Swansonowi AZS wrócił do gry. - Czy mnie zaskoczył? Zaskoczył mnie, że obudził się dopiero w czwartej kwarcie. To świetny gracz i można się po nim spodziewać takich zagrań - mówił przewrotnie Wojciech Szawarski. Goście zdołali przełamać zawodników PBG Basket i wydawało się, że ci nie będą w stanie na to odpowiedzieć. Drużyna trenera Mijatovicia pokazała jednak charakter i zachowała więcej zimnej krwi w końcówce. Zresztą w decydujących fragmentach meczu działo się bardzo wiele. Przy stanie 92:90 dla AZS za trzy punkty trafił Zbigniew Białek, który tym samym wyprowadził swój zespół na jednopunktowe prowadzenie. Koszalinianie zmarnowali swoją szansę na punkty i byli zmuszeni do przerwania kolejnej akcji gospodarzy faulem. W rezultacie, na linii rzutów osobistych stanął Białek, który spudłował przy drugiej próbie, ale zebrał piłkę po swoim niecelnym rzucie. To ostatecznie przekreśliło szanse gości na końcowy sukces.
�r�d�o: plk.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Venus |
|