Nieudany debiut Karola
Spotkanie 10. kolejki pomiędzy Treflem Sopot a AZS Koszalin zakończyło się zgodnie z przewidywaniami. Faworyzowani gospodarze okazali się lepsi od ekipy koszalinian, choć w ostatniej kwarcie praktycznie całkowicie roztrwonili przewagę i dzięki ogromnej dozie szczęścia pokonali rywala różnicą ledwie trzech oczek, 68:65.
AZS Koszalin grał fatalnie przez ponad trzydzieści minut spotkania. Podopieczni Mariusza Karola popełniali błędy, mieli dużo strat i często faulowali. Sopocianie po pierwszej kwarcie prowadzili 18:13.
Trefl wygrywał, gdyż świetną partię rozgrywał litewski środkowy Saulius Kuzminskas, który nie miał w drużynie przeciwnej rywala, będącego w stanie mu się przeciwstawić, a ponadto swoje punkty dorzucali także Iwo Kitzinger oraz Gintaras Kadziulis. Nic więc nie zapowiadało, że do nagłej zmiany sytuacji może dojść w ostatniej kwarcie. AZS zaczął grać od tego momentu całkiem inaczej, tak jak by wyszedł i obudził się z zimowego snu. Za trzy punkty trafił Michael Kuebler, swoją skuteczność pokazał również George Reese, trafiając dwa razy za trzy. Nagle przewaga stopniała do dziewięciu oczek 60:51. AZS w tym momencie poczuł iż jest ogromna szansa odnieść zwycięstwo, zaczął coraz śmielej atakować i konstruować akcje po których zdobywał kolejne punkty. Wtedy to sytuacja sopocian skomplikowała się dramatycznie - z kilkunastopunktowej zaliczki pozostały zaledwie trzy oczka.
O tragedii AZS-u zadecydowała ostatnia kwarta, w której bohaterem Trefla został Lawrence Kinnard, który pod koniec spotkania zdobył sześć punktów. Amerykanin, będąc faulowanym przez koszykarzy przyjezdnych, skutecznie egzekwował rzuty wolne i zapewnił swojej drużynie ósmą wygraną w sezonie. Tym samym nie udał się debiut na ławce gości Mariusza Karola, dla AZS była to już siódma porażka z rzędu.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Boskienrike |
|