„Serce w przełyku” mieli kibice Darzboru, oglądając ostatnie minuty meczu z Kaszubią Kościerzyna. Gospodarze prowadzili wtedy jedną bramką i dość rozpaczliwie bronili się przed nacierającym przeciwnikiem. Tym razem podopiecznym Andrzeja Szygendy w końcówce dopisało szczęście i trzeci raz w sezonie zainkasowali komplet punktów.
Na emocje nie można było narzekać właściwie od pierwszych chwil. W 5 minucie z prawej strony boiska dośrodkował Zbigniew Węglowski, ale Radosław Erlich strzelił niecelnie. W przeciągu całego spotkania napastnik rodem ze Stargardu Szczecińskiego nie miał problemów z dochodzeniem do pozycji strzeleckich, jednak ze skutecznością było znacznie gorzej.

W pierwszej części dla Darzboru bramkę powinien zdobyć nie Erlich, lecz Tomasz Kubicki. Dość przypadkowo odbita piłka od Węglowskiego spadła pod nogi Kubickiego, lecz jego strzał pechowo zatrzymał się na słupku bramki Janusza Kafarskiego.
Kaszubia również miała swoje okazje. Aktywny był zwłaszcza Piotr Kwietniewski. Oddał kilka strzałów na bramkę Marcina Stelmaszyńskiego. Szczególnie niebezpiecznie było w 33 minucie, gdy fatalny błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Maciej Jaroszyński. Kwietniewski przejął futbolówkę, pomknął w pole karne, a jego uderzenie było minimalnie niecelne.

Druga połowa obfitowała w większą ilość akcji i emocji. Zaczęło się od mocnego akcentu gospodarzy. Piłkę w okolicach dwudziestego metra otrzymał Kubicki, dokładnie przymierzył i posłał piłkę w dalszy róg bramki Kafarskiego. Kaszubia z miejsca ruszyła do odrabiania strat i już po 10 minutach w polu karnym Darzboru było bardzo niebezpiecznie. Z rzutu wolnego dośrodkował Michał Bieliński, a piłką cudem minęła wszystkich graczy i wyszła za linię końcową. Następnie swoje szanse marnował Erlich, ale przewaga przyjezdnych była już niepodważalna. W 78 minucie w polu karnym Stelmaszyńskiego doszło do ogromnego zamieszania. Kościerscy gracze trzykrotnie stawali przed szansą strzelenia gola, ale z uporem maniaka trafiali w nogi Darzborowców, a na koniec uderzyli obok bramki. W 81 minucie wprowadzony wcześniej Błażej Troka ku rozpaczy kolegów z drużyny trafił w słupek. Pod koniec spotkania błąd popełnił Stelmaszyński, który zapędził się przed pole karne. Goście nie skorzystali jednak z prezentu.
Darzbór przetrwał napór i w ostatniej minucie mógł przesądzić losy meczu, gdyby Kamil Chicewicz nie przegrał pojedynku sam na sam z Kafarskim.

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne