Ina pewnie wygrywa
Goleniowska Ina pokonała dzisiaj ostatni zespół w rozgrywkach czwartoligowych - Piasta Drzonowo 6:0 i awansowała przynajmniej na czwarte miejsce w tabeli. Możliwy jest awans na trzecie miejsce, aby jednak tak się stało jutrzejszy mecz Gryfa Kamień Pomorski z Piastem Chociwel musi zakończyć się remisem, albo zwycięstwem Piasta. Spotkanie z Piastem było już ósmym z rzędu w lidze, w którym biało-zieloni nie przegrali.
W dzisiejszym meczu w drużynie gospodarzy wystąpiło wielu młodych zawodników. Z 15 grających zawodników trzech to juniorzy, a kolejnych sześciu to młodzieżowcy. Mimo młodego wieku zawodnicy ci coraz lepiej prezentują się na tle starszych kolegów i niewykluczone że w najbliższym czasie będą stanowić o silę goleniowskiego zespołu. Mecz zaczął się świetnie dla gospodarzy. Już w pierwszej minucie po błędzie obrony, a także po fatalnej pomyłce bramkarza gości biało-zieloni wychodzą na prowadzenie. Swoją piątą bramkę w sezonie zdobył Bartosz Paszkowski. Nie minęło pięć minut a ponownie Paszkowski, po dośrodkowaniu Hanuszkiewicza, głową pakuje piłkę do siatki. Zawodnik ten miał dzisiaj swój dzień i udowodnił to w 13 minucie, kiedy to w zamieszaniu w polu karnym zachował zimną krew i pakując piłkę do siatki zdobył klasycznego hattricka.
W drugiej połowie nadal Ina była zespołem atakującym. Dobre zawody rozgrywał młody zawodnik Iny - Radosław Wiśniewski i to on zdobył czwartą bramkę w tym spotkaniu, która jednocześnie była jego pierwszą w lidze, w drużynie seniorów. Wykorzystał on fatalny błąd bramkarza, który wypuścił piłkę wprost pod nogi napastnika Iny. Ostatnie dwie bramki zdobył Sebastian Kott. Pojawił się on na boisku w 64 minucie i już chwilę później wykorzystał sytuację sam na sam i podwyższył prowadzenie. Wynik został ustalony w 80 minucie, kiedy to Kott zdecydował się na uderzenie z dystansu. Piłka przeleciała obok bezradnego bramkarza, który w tym meczu spisywał się beznadziejnie.
Ciężko nie wspomnieć także o nieeleganckiej postawie zawodnika i kierownika zespołu gości, którzy sygnalizując spalonego przy piątej bramce tak bardzo nie zgadzali się z decyzją sędziego, że zawodnik otrzymał dwie żółte kartki, natomiast kierownik został odesłany na trybuny. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że obaj nie chcieli opuścić płyty boiska, ciągle kłócąc się i niecenzuralnie wołając do sędziego. Całe zamieszanie trwało około pięciu minut, a skończyło się gdy po interwencji kapitana zespołu - obaj opuścili okolice boiska.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne / mksina.com
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|