Skuteczny Tom
Grom na mecz spóźnił się ponad pół godziny (korki w Szczecinku), jednak gospodarze z czystej sympatii i z chęci do gry przyjęli sprawę jak należy. Sportowego ducha rywalizacji nie zakłóciło nic do końca, choć goście szczerze i na prawdę chcieli w Białym Borze wygrać.
Już w 19 minucie było 2:0 dla gospodarzy i oba gole zdobył największy walczak białoborzan Tomek Kopiszka. W 13 minucie sfinalizował podanie Krzyśka Malinowskiego, a sześc minut później wykorzystał zagranie z rzutu wolnego Mariusza Sztuby. Dwie minuty później młody bramkarz Hubertusa instynktownie obronił groźne uderzenie rywali, ale dobitka poszła w bok bramki. Prowadzenie 2:0 rozkojarzyło gospodarzy. Grali nieporadnie, poniekąd tłumaczy ich fakt, że w tym zestawie jeszcze nie wystąpili. W międzyczasie mógł odbudować swą formę psychiczną młody bramkarz Hubertusa, parokrotnie interweniujący z wyczuciem.
Gol uskrzydlający Grom padł zaraz po przerwie. Silny strzał z dystansu w okienko, w dodatku rykoszetujący od poprzeczki, był nie do obrony. Kiedy w 55 minucie goście wyrównali (bramkarz Hubertusa skromnie przyznał, że nie czuje się całkiem niewinny), mecz zaczął się od początku. Determincja Gromu zderzyła się z narastającą determinacją Hubertusa. Instynkt trenera Bartosza Winiarskiego okazał się prawidłowy. Nie zdjął bowiem z boiska mającego za sobą długą przerwę w grze Roberta Sztuby i to właśnie z jego dwóch rozegranych stałych fragmentów gry (rzut wolny i rożny) padły gole decydujące o wygranej białoborzan. Pierwszy wykorzystał szybki w reakcji Tomek Kopiszka (jego hat trick), drugi sfinalizował strzale głową Rysiu Wiczyński.
Ogółem zasłużona wygrana zespołu Huberusa, który odtwarza się w trakcie gry. Zapewne relacja jest niepełna, lecz obecne protokoły utrudniają wgląd do nich, a z Gromu rozpoznaję tylko grającego (i to dobrze) prezesa Piotra Młynarczyka. Mecz w Białym Borze chyba jednak udowodnił, że Hubertus jeszcze w tej rywalizacji pokarze swoje pazurki.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|